W Ulcinj, na kanale łączącym morze z jeziorem Zoganjsko, znajduje się sporo drewnianych chatek, budek, baraczków.
Domeczki stoją na wodzie, na palach, pomiędzy rozrastającym się po obu stronach kurortem. Z lewej hotele, z prawej apartamenty, a pośrodku ten mały, podłużny fragment przestrzeni jakby przeniesiony z dawniejszych czasów. Jakby wycięty i wklejony z zupełnie innej rzeczywistości.
Gdy tylko zobaczyłam zdjęcie zabudowy na tym kanale - kiedyś dawno w jakiejś relacji (chyba tylko jedno zdjęcie gdzieś z daleka) to wiedziałam, że muszę tu przyjechać i wszystko dokładniej obczaić. Najbardziej marzyło mi się zanocować w którymś w tych domków, jednak plan okazał się trudny do realizacji. Nie udało się spotkać nikogo, kogo można by o to zapytać. Spora część domków zapewne natychmiast by się zawaliła, gdyby wtargnęły tam trzy osoby. Poza tym fakt konieczności wychodzenia do kibelka na pomost lub brzeg, który jest świetnie widoczny z dwóch głównych mostów miasta i z dziesiątek hoteli - ostatecznie mnie zniechęcił do tego, jakże wspaniałego pomysłu ;)
Część chatynek jest wyraźnie używana, inne jakby zapomniane, butwiejące, zapadają się pod wodę. Sporo pomostów nie wykazuje już chęci współpracy z ludźmi. W zdecydowanie najgorszym stanie są te chatki bliżej morza. Kilka to trzyma się na słowo honoru - strach przy nich kichnąć ;)
Gdzieniegdzie z wody wystają pozostałości konstrukcji, które definitywnie pochłonęły odmęty wodnej toni. Już pozostają we władaniu wyłącznie utopców i wodników ;)
Domki położone bliżej mostu drogi R-17 są w znacznie lepszym stanie - jakby nowsze i mniej dziurawe. Wiszą przy nich rozpięte sieci. Balkoniki i pomosty posiadają poręcze i komplet desek w podłodze.
Hangary w tle to zabudowania dawnej warzelni soli, którą już zwiedzaliśmy i została opisana w osobnej RELACJI
Jak widać nie w modzie jest tu łowienie na wędkę ;) Wszędzie w użyciu są ogromne sieci, przeważnie dużo większe od domeczków, do których są przymocowane. Ciekawe mają tu te wszystkie mechanizmy do wyciągania sieci - różne domorosłej roboty dźwigi, podnośniki, kołowrotki, korby, wały. Istna plątanina pałąków, żerdzi, drutów, sznurków i żyłek. Ale to musi wszystko skrzypieć w bardziej wietrzny dzień! :)
Ryba wyraźnie tu jest (albo przynajmniej kiedyś była...)
A tu przez ścianę wystaje rura z piecyka! Może jednocześnie rybki były wędzone lub pieczone? A może to dogrzewanie na połowy w okresie zimowym?
A tu jakby okienka strzelnicze? ;) Może w przypadku braku ryb - i kaczuszką nie pogardzono? :P
Do niewielkiej ilości domków można dotrzeć bez udziału środków pływających, prosto z brzegu. Chyba tylko dwa takie namierzyliśmy.
Nie wiemy co jest przyczyną pustoszenia części domków. Czy ta część kanału wysycha? Czy może hotele spuszczają nieczystości, woda zmieniła się w ściek, a ryby zdechły? Czy może hotelarze walczą z rybakami, bo ich klientom przeszkadzają widoki z okna, niezgodne z wizją z folderka pt: "wypoczynek na najbardziej ekskluzywnym wybrzeżu"? A może domki to pozostałość po czasach solanek, gdy właśnie tym kanałem tłoczona była morska woda (wraz z zawartymi w niej stworzeniami)? I upadek solnego przemysłu zaburzył też rybołóstwo na kanale? Wciąż niby coś tu działa, ktoś tam coś tam łowi, ale mam wrażenie, że jest to już tylko dalekie echo dawnej świetności...
Najdziwniejsze jest to, że nie widzieliśmy żadnego rybaka. Ani w domku, ani w łódce czy na brzegu. Nie wiem czy pora dnia była nieodpowiednia czy może dzień tygodnia nie według ich grafiku połowów?
Z dwoma miejscami mi się ten teren kojarzył:
- z chatką na kurzej stopce na Pogórzu Kaczawskim (acz ona pojedyncza i o zastosowaniu wyłącznie rekreacyjnym)
- i z "wioską" na jeziorze Bokod na Węgrzech (acz tam rybackie domki dużo większe i o nieporównywalnie porządniejszej konstrukcji)
cdn
bubabar
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz