Jak przystało na tutejsze okolice co rusz spotykamy skały zagospodarowane w różny sposób.
Potem idziemy kawałek wąską drogą przez wieś Dolní Vidim.
Wioska robi wrażenie. Są tu praktycznie same stare, drewniane domy. I wszystkie takie pasiaste i ogromne! Nie uświadczy tu małej chałupki. Dawni mieszkańcy widać lubili rozmach i przestrzeń. Budynki są zadbane, odmalowane, nie ma takich popadłych w ruinę. A jednak mimo to mają one w sobie patynę i urok dawnego budownictwa. Nie ma styropianowych ociepleń pomalowanych na łososiowo, nie ma klinkierowej dachówki, kostki bauma i lwów na cokołach. Są za to małe okienka z dużą ilością szybek, okiennice, ławeczki i kamerliki w skalnych ścianach. No może trawa wygolona jak i u nas, do bólu, no ale nie można mieć wszystkiego...
Nawet płoty mają tu fajne, zwykłe sztachety takie jak trzeba!
Bardzo mi się podoba tutejsze przystrajanie płotów kubeczkami! Już w którejś kolejnej miejscowości to widzimy!
Tutaj poszli w jeszcze bardziej artystyczne rozwiązania :)
![]() |
![]() |
---|
Nawet kubeł na śmieci jakiś taki bardziej uroczy niż zazwyczaj!
I cudowna cisza. Nie łupie muzyka, nie wyją wiertarki/kosiarki, nie ujadają psy. Może to tylko dlatego, że jest kwiecień i środek tygodnia? Bo sporo z tych domów służy chyba za dacze, więc może np. wakacyjny weekend nie jest już tutaj aż tak przyjemny?
I znów wchodzimy w lasy. O różnej szacie roślinnej i ukształtowaniu terenu. Nudno więc nie jest :)
Skał oczywiście nie brakuje - towarzyszą nam cały czas.
W taki to sposób docieramy do wsi Osinalice. Tu też raczej dominuje stara zabudowa.
Co nam też zapada w pamięć - to murki! Wszędzie kamienne wzmocnienia skarp, bramy, ogrodzenia.
A poza tym to uroki wiosny! Bzy!!!! Kaczeńce!!!
Nawet przystanek odrobinę zakwitł. Zresztą bardzo przyjemny domeczek spełnia ową funkcję.
I znów nurkujemy w las. Duża, drzewna rodzina przyczepiła się skraju wąwozu.
Potem to klasyka - tu wszędzie wygląda właśnie tak.
Przypadkiem namierzona kapliczka w skalnej niszy. Kurde, ile takich miejsc musimy tu minąć, przegapić, nie mając pojęcia o ich istnieniu. A każdej szkoda! No ale co zrobisz?
Mijamy samotny leśny dom o nazwie Wernerovka. Może jakaś agroturystyka? Dziś pusto. Zamkniete. Nie ma tu nikogo.
Ale nie ta Wernerovka nas tu sprowadza. Jest tu również jaskinia o tej nazwie. Miejsce niewątpliwie noszące ślady działalności człowieka z dawnych wieków. Ponoć kiedyś była używana jako stajnia czy stodoła. Tu robimy dłuższy popas :)
Wnętrza są raczej niepozorne.
Potem idziemy do wioski Nedvězí.
Pod starą lipą stoi kapliczka. Jest też ławeczka i huśtawka :)
![]() |
![]() |
---|
W tej miejscowości również nie brakuje starych domów.
Okolice przyskalne użyte na różne sposoby - kapliczka, miejsce biesiadne albo... ukrycie dla cysterny.
Droga przez wieś. Widać, że już wieczór za pasem - a my jeszcze tyle planów na dziś mamy. Ajajaj! Noc nas zastanie w połowie jak nic.
Trzeba się podładować dobrą energią przytulając do brzóz :)
Odbijamy w boczne ścieżki, początkowo podążając świetlistym, wygrzanym, sosnowym lasem. Biała skała, piach, aromat igliwia. Aż człowiek ma wrażenie, że to jakaś nadmorska wydma i zaraz ujrzy sfalowany błękit po horyzont.
![]() |
![]() |
---|
Ale nie tym razem ;) Morza nie ma. Jest za to słoneczny płaskowyż z widoczkiem na inne pagóry. Tyż dobrze!
Mijamy chatkę, ale niestety zamkniętą... :(
No i w końcu na zboczu niewielkiego pagórka jest to czego szukaliśmy!
Kamienne róże!
![]() |
![]() |
---|
Niesamowita forma geologiczna, powstała najprawdopodobniej w wyniku zastygnięcia rozlewającej się lawy. Aż się nie chce wierzyć, że te wszystkie zawijasy stworzyła sama przyroda, a nie ekipa artystów z dłutkiem. Przypomina mi to też trochę jakieś ciasto? Nie pamietam jakie.. Może sękacz? A może już głodna jestem, więc wszystko (nawet skała) kojarzy mi się z jedzeniem ;)
Spędzamy tu chyba z godzinę, zaglądając za każdą skałkę i w każdą rozpadlinę, co chwilę znajdując jakieś nowe formy. A wielu na pewno nie znaleźliśmy i dalej siedzą nieodkrytę po leśnych zaułkach.
![]() |
![]() |
---|
![]() |
![]() |
---|
![]() |
![]() |
---|
Jest też taka skała zarośnięta mchem, która ma w sobie coś obrzydliwego i przerażającego. Wystarczy odrobinę zmrużyć oczy i... jakby coś spod tego mchu wyłaziło albo zdechłego leżało. Jakiś mutant? Brrrr....
Słonko już zachodzi, a my jeszcze przez dwie wioski musimy się przekulać.
Mijamy stare kapliczki.
Padające z przekarmienia konie.
Acz głównie występują tu inni przedstawiciele lokalnej fauny.
Przy drodze stoi pomnik zrobiony ze skalnego bloku z kamienną różą! Jak widać więcej takich skał można tu znaleźć.
Wioska, przez którą tuptamy zwie się Střezivojice. Można tu w ciekawy sposób spędzić czas :)
![]() |
![]() |
---|
Fajną tu mają karuzelę.
i rzeźbę z czuprynką (lub oryginalną doniczkę, bo można to różnie odebrać ;)
A z tymi starymi traktorami to było coś na rzeczy!
Zaraz mi się przypomniał festyn, na którym kiedyś byliśmy. LINK
Mijamy Střezivojice, Dobřeň... Wpada jeszcze kilka do kolekcji starych, pasiastych domostw. Ale niestety już ciemnawo było...
Z reszty planów na dziś przychodzi zrezygnować. Bo "dziś" się skończyło. I tak wyszedł nasycony i pełen wrażen dzień. Do busia docieramy już po zmroku.
cdn
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz