Różnymi nas wodziło ścieżkami - czasem były całkiem dogodne dla przemieszczania się...
Częściej jednak stawaliśmy się ofiarami tzw. suszy, a własności terenowe naszych pojazdów okazywały się nie być wystarczające...
Nierzadko rowerowe koła niknęły w wysokich, soczystych trawach...
Mijamy niezliczone urocze bajora w wiosennej szacie.
Atmosfery miejscom dodają plątaniny gałęzi, korzeni i zwalonych do wody drzew.
A czemu drzewa leżą zamiast stać to już wszyscy dobrze wiedzą ;)
Czasem w jakimś zacisznym miejscu robimy ognisko :)
Wiele razy można podglądnąć ptactwo.
Nad jednym rozlewiskiem natrafiamy na fajny pomost - zrobiony z palet, z ławeczką z wiosła!
Są też bagniste wysepki.
Podsklepie biesiadne w Kotowicach jest nieco oddalone od sklepu.
Innym razem dla odmiany ruszamy w stronę Brzegu. Fragment drogi prowadzącej polami do Szydłowic to solidna płytówka. Ciekawe, że się komuś opłacało zrobić taką szeroką drogę znikąd donikąd. Przypomina raczej jakąś trasę na tajnych leśnych poligonach.
Potem jedziemy do Borucic, niewielkiej miejscowości w środku lasu.
W okolicach tutejszej leśniczówki powstała osada krasnali. Są to typowe krasnale ogrodowe, które ponoć kiedyś ozdabiały przydomowe ogródki, a potem w wyniku przemijającej mody stracono nimi zainteresowanie. Fajnie, że nie trafiły na śmietnik tylko tu odnalazły nowe życie. Dalej spełniają swoją rolę, ciesząc oko i ozdabiając ten kawałek zagajnika. Zasiedliły korzenie, spróchniałe pnie, dziuple i karminiki dla ptaków. Siedzą na pieńkach, gromadzą się wokół małych stolików i bujają na linach. Chyba im tu dobrze, bo zazwyczaj mają zadowolone pyski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz