bubabar

środa, 20 marca 2024

Sztolnie uranowe w okolicach Kowar (2024)

Kilka lat temu odwiedziliśmy sztolnię Podgórze, a nawet udało się w niej nocować i brać udział w imprezie pod ziemią - relacja

W tym roku znów pojawia się sprzyjająca okazja do odwiedzenia okolicy Kowar i pokręcenia się po tutejszych wzgórzach w poszukiwaniu innych podziemnych tuneli. Wycieczka przebiega w sporej ekipie - doborowym towarzystwie starych znajomych i nowo poznanych osób. Jest to coroczny zlot miłośników podziemnego świata zwany Mailony.

Tym razem głównie włóczymy się po niewielkich sztolniach na zboczach góry Rudnik. W większości są tam sztolnie uranowe lub takie, gdzie owego uranu poszukiwali (z róznym skutkiem).

SZTOLNIA Z PAJĘCZYNĄ

Pierwsza sztolnia okazuje sie nie bardzo dla mnie dostępna - mądrzy ludzie zabrali wodery, a ja nawet nie mam gumiaków ;) Kukam sobie więc tylko na jej sam początek. Dobre i to. Malowniczo zwieszają się pajęczyny i chlupocze woda pod nogami bardziej ogarniętych eksploratorów, znikających w ciemnych czeluściach.




Samo wejście jest bardzo niepozorne. Jakbym tu była sama to pewnie nawet by mi w głowie nie postało, aby tu zajrzeć.


A odnośnie niepozornych wejść - to co widać na zdjęciu poniżej to jest wejście do kolejnej sztolni. Tak, ta rura nad samym potokiem. Tym razem nie było w ekipie chętnych, aby tam wpełzać i pozostaje przyjąć na wiarę, że ta sztolnia tam rzeczywiście siedzi :)



SZTOLNIA Z DRABINKĄ

Do kolejnej sztolni prawie wpełzłam - już się czołgałam po mokrych liściach, gdy usłyszałam z wnętrza "jest woda powyżej kostek, bez gumiaków nie właźcie". No to wylazłam z powrotem. A potem inni mówili, że wody prawie nie było. Jakoś zdania o wodzie były podzielone.
Wchodziło się przez taką ocembrowaną studzienkę.


A w środku było więcej studzienek (zdjęcie z aparatu Piotrka)


I myszory też były! (też zdjęcia z aparatu Piotrka)



Sztolnie sztolniami, ale krajobrazy na powierzchni też są całkiem przyjemne. Ilość śniegu jak na luty w górach też taka nawet akceptowalna.


Ekipa prawie w komplecie (zdjęcie zrobione przez Marcina)


Zbliżamy się do kolejnej jamy. W leśnych chaszczach siedzą też jakieś naziemne zabudowania z betonu, o zdecydowanie poprzemysłowym charakterze.







SZTOLNIA Z RUDYM BŁOTEM

Tak docieramy do sztolni zwanej Wulkan. Jest to obetonowany tunel z dużą ilością rudego błotka.





Ślady po dawnych mieszkańcach ;)


Im dalej pełzniemy wgłąb, tym beton staje się bardziej rosochaty, poszarpany, z pęknięciami, z których wystają cegły i druty. Czasem trafi się jakieś okienko lub mini boczny korytarzyk donikąd.








Mamy szczęście do pogody tego dnia, więc fragmenty wycieczki naziemnej również są bardzo przyjemne. Słonko dogrzewa, a łagodne pagórki i stara zabudowa Dolnego Śląska jest zawsze miła dla oka :)



SZTOLNIA ZALANA

Kolejna sztolnia nadaje się jedynie dla posiadaczy woderów.






Zdjęcia z głębi wodnych toni - zrobione przez Marcina.



Dalsza część wycieczki to włóczenie się po zboczach góry Rudnik. W dolinach śniegu już nie ma prawie zupełnie. Tu, na polach nad wsią, jest jakaś magiczna granica, gdzie płowość łąk zaczyna być coraz bardziej przysłonięta pozostałosciami białego paskudztwa...






SZTOLNIA Z TORAMI

To chyba najciekawsza sztolnia z całej dzisiejszej wycieczki :) Początkowo korytarzyk przedstawia się betonowo - jak w bunkrze.






Z czasem jednak zaczyna przybierać wygląd bardziej jaskiniowy.









Ale i tak betonowy kawałek czasem zaatakuje znienacka!


Jedna komora jest całkiem spora!


Prawie cała ekipa się tu zmieściła! (zdjęcie zrobione przez Marcina)


Gdzieniegdzie walają się kłody drewna. Czasem są równo ułożone na podłożu, czasem bezładnie rozrzucone. Nie wiem czy to fragmnety dawnego torowiska czy innych wzmocnień stropu.







Są i tory! Malowniczo pordzewiałe i porosłe minerałami. To ta część sztolni, gdzie pojawiają się rozlewiska rudej wody, a i szum prysznica z sufitu dodaje miejscu kolorytu :)






A tak się prezentuje zadowolona buba, która zobaczyła trochę zardzewiałego metalu :P (zdjęcie zrobione przez Piotrka)


W dalszej części korytarza możemy dla odmiany użyć na stemplach podpierających sufity (albo tych, które odmówiły podpierania i wybrały inną drogę w życiu ;) )










Akuku!!! (zdjęcie zrobione przez Piotrka)


Czasem się trafi jakiś latający mieszkaniec o futerku pokrytym kropelkami.





A pomiędzy zwiedzaniem jednej i drugiej sztolni można się trochę poopalać :) (zdjęcie zrobione przez Piotrka)


A potem znów wędrujemy górskim zboczem. Czasem jakąś leśną drogą, częściej na przełaj przez wiatrołomy, zwaliska kamieni i masowo łapiące za nogi plątaniny jeżyn.






Mijamy kilka sztolni, do których nie wchodzę. Jakoś nie mam odpowiedniej motywacji ;) Żeby to tam w środku były wagoniki albo chociaż szkielet dinozaura!




Są jednak w ekipie dzielne osobniki, które żadnej jamie nie odpuszczą!




Momentami robi się bardziej widokowo.







SZTOLNIA Z JEZIORKIEM

Na koniec taki bardzo malowniczy wąwozik, pełen szyszek i zwiędłych paproci.


Wejście do sztolni jest dosyć niepozorne, ale odrzwia z korzeni to ma porządne!


Na wejściu wita nas coś na kształt wodospadu.


Zdjęć nie mam dużo, bo mi się latarka rozładowała.



Jakby ktoś chciał zażyć podziemnej kąpieli to jest wanna - idealna dla takiego przedsięwzięcia. Ech... żeby to było ciepłe źródło ;)


I jeszcze dwa zdjęcia z aparatu Piotrka.



Gdzieś na zboczach, w ciepłych kolorach już z lekka wieczornych.


No i powoli wracamy. Sztolni by było na tyle. Ale to jeszcze nie koniec atrakcji na dziś! :)


Tutaj to i przystanki PKS są w odpowiednich klimatach! :)


cdn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz