bubabar

sobota, 16 marca 2024

Küstrin-Kietz - opuszczone koszary (2024)

Opuszczone koszary (znajdujące się po niemieckiej stronie) świetnie widać przez Odrę z nadbrzeżnych, kostrzyńskich fortów.


Zaraz po przekroczeniu mostu lądujemy w całkowicie opustoszałej dzielnicy.


Stan zarośnięcia niektórych domów jest bardzo malowniczy :)

Budynki zdecydowanie wyglądają na nieużywane od lat, acz wszystkie siedzą za całkiem nowymi płotami. Nawet ścieżka nad Odrą, prowadząca do typowo turystycznych wiat, jest zagrodzona wielką bramą. Ruch pieszy w rejonie jest znikomy, widzieliśmy tylko jednego kolesia, który wysiadł z auta na siku. Samochodów jednak jeździ sporo, mimo że główna droga przebiega kawałek dalej. Gdzieniegdzie stoją też zaparkowane auta (albo porzucone, bo niektóre wyglądają jakby stały już długo) Kilka razy mija też nas policja - nie wiem czemu oni tak jeżdżą w kółko. Zniechęca nas to trochę do forsowania wysokiego płotu po lewej. Jak będą przejeżdżać, a ja akurat będę na płocie? Gotowi się zatrzymać i zacząć zadawać jakieś pytania. I co wtedy?? W szkole się kiedyś uczyłam niemieckiego. I nawet lubiłam ten język (w odróżnieniu od zawsze znienawidzonego angielskiego) i nawet conieco umiałam powiedzieć (acz nigdy nie skonfrontowałam tego z rzeczywistością, tzn. w warunkach pozaszkolnych). Tylko od tamtego czasu minęło 25 lat. 25 długich lat, gdy nie miałam z niemieckim kompletnie żadnego kontaktu. I dziś nie pamiętam już kompletnie nic. Zero. Dociera to do mnie dobitnie wtedy, w tej opuszczonej dzielnicy, gdy patrzę łasym okiem na ten płot i na tą kręcącą się jak g... w przerębli policję...







Z prawej strony siatka przy jednym z budynków okazuje się niekompletna, więc nie omieszkamy z tej okazji skorzystać.


Wnętrza okazują się już być dosyć mocno wypatroszone i oprócz jakiś fragmentów szafek, liczników czy umywalek nie zachowało się prawie nic z dawniejszych czasów.







A nie! Jest też wanna! I koniecznie muszę sobie w niej zrobić zdjęcie! Może to już będzie taka tradycja? Zawsze na wycieczce w Niemczech - zdjęcie w wannie! :P No bo odwiedzam ten kraj po raz drugi - i drugi raz los rzuca nam wanne pod nogi ;) Poprzednio kilkanaście lat temu, w czasie zwiedzania opuszczonych hoteli nadmorskiego kurortu.

Zatem:

Prora 2011


Küstrin-Kietz 2024



Widoki z okna.


Dachy już nieco osiadły, powodując, że poddasza stają się przewiewne.


Gdzieniegdzie w budynku widać ślady ognisk, pewnie palonych przez bezdomnych czy żuli (jako że wokół walają się też szmaty i flaszki). Wpada w oczy fragment nadpalonej gazety. Hmm.... toż myśmy myśleli, że na zachód pojechaliśmy???


Zaczynamy się więc rozglądać. Niektóre tapety nieco odłażą ze ścian. Ciągniemy więc za te kawałki. I co? Pod tapetami są stare, radzieckie gazety! Ale odkrycie!!!! Jak nic była tu jedna z ruskich baz! Chodzimy więc po budynku i skubiemy ściany ;) Niektóre gazety zachowały się w całkiem dobrym stanie. Większość pochodzi z początku lat 80 tych. "Prawda", "Sowietskij Sport", "Sowietskaja Armija", "Krasnaja Zwiezda". Wybór zdecydowanie mniejszy niz koło Ralska, gdzie byliśmy wiosną zeszłego roku. Nie ma tu np. "Komsomolca Tadżykistana" ;)












Gdy już chcemy wychodzić z budynku zauważamy, że przy naszej dziurze w płocie zaparkował radiowóz. Centralnie stoi na chodniku, 5 metrów od dziury. Przypadek? Albo nas widzieli i na nas czekają? Czekamy więc i my, kukając z okna. Może tak ot się zatrzymali, więc zaraz se pojadą. Zaraz jednak nie nadchodzi, stoją jakby wrośli w ziemię... Głupio nam tak wychodzić prosto na nich... Wyłazimy więc z okna po przeciwnej stronie budynku i idziemy w drugą stronę. Po drodze mijamy pierwsze oznaki wiosny!!!! Jak na połowę lutego to bardzo miły widok!



Jakieś magazyny?


Po przeciwległej stronie terenu siatka ogrodzeniowa niestety okazuje się kompletna, więc jej sforsowanie jest znacznie trudniejsze. W dodatku jest tu nieprzyjemnie, bo wyłazimy na ruchliwą szosę.

Odwiedzamy tam kolejne opuszczone budynki. Ten wygląda na dawna stacyjkę.



Odpuszczamy jednak zwiedzanie - syf w środku jest straszliwy...


Wracamy do naszej dzielnicy koszar drogą naokoło. Policaje stoją gdzie stali. Ba! Dwóch nawet wylazło z radiowozu, stoją przy aucie i gapią się na naszą dziurę w płocie.

Chcieliśmy jeszcze iść do fortu Lünette B, który jest położony na podwójnej wyspie. Czyż nie wygląda to zachęcająco? Zdjęcie z googlemaps:


Jednak po drodze w tamtą stronę znów napotykamy płoty, a tam gdzie powinna być ścieżka jest tak:


Zły czas sobie znaleźliśmy na eksploracje łozów nadrzecznych...

Poza tym już się ściemnia. Może kiedyś będzie jeszcze okazja poszukać fortów po tej stronie granicy. Może jest ich więcej? Wracamy więc powoli na polską stronę, bo coraz bardziej burczy nam w brzuchach, a myśl o pizzy dominuje nad chęcią odnalezienia fortu na rozlewiskach.

A policaje stoją gdzie stali i gapią się wciąż na ten sam budynek. Może zapuścili korzenie i stoją tam po dzis dzień...

2 komentarze:

  1. Policja pewnie kręciła się z powodu granicy. Mogliście być jakimiś migrantami i schować się w koszarach, a potem - jak się wszystko uspokoi - ruszyć do rodaków do Berlina...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogło tak być. Bo jakos nie wyglądało to na rutynowy wieczorny patrol

      Usuń