Pewnego marcowego poranka wysiadamy na stacji Czerna Mała. Tak to zaczyna się nasza wycieczka.
Przechodzimy przez Prężyce. Stoi tu pałac wyglądający na aktualnie nieużywany, acz dostęp do niego zdaje się być utrudniony, nie mówiąc o zwiedzaniu wnętrz. Może kiedyś "się otworzy" i będzie tu po co wracać. Bo tak sama bryła całkiem przyjemna dla oka.
Póki co tuptamy dalej. Pierwsze rozlewiska napotykamy dość szybko.
Kabak zrywa jakąś kolbę tataraku i ochoczo nią wywija. Kolba się więc urywa z patyka i wtedy dostajemy totalnej głupawki - i długi czas gramy nią jak w piłkę na pustej, asfaltowej drodze wiodącej w stronę Odry. A według mojej mapy miała tu być stara kostka brukowa...
Zające mierzą nas zdumionym wzrokiem ;)
Kolejne bajorko jest nieduże, podłużne, wyposażone w wiatki wędkarskie, pomosty i kładkę. Jest też nad nim sporo łowiących, chyba jakieś zawody mają. Szybko się więc zwijamy.
Tak docieramy nad Odrę, a raczej jej odnogę nazywaną Zalewem Prężyckim. Jest to całkiem spory kawał wody!! Po drugiej stronie widać zabudowania wioski Uraz.
Dalej nasza trasa wiedzie nad Odrą. Czasem nawet przebłyskuje słońce, choć groźba zlewy cały czas wisi w powietrzu.
Jedną z nadodrzańskich atrakcji jest zwalone drzewo. Jest gdzie pokicać!
Na dzisiejszej trasie mamy również bunkry. Pierwszy jest mało spektakularnym odkryciem. Aby do niego dotrzeć najpierw trzeba się przebrać przez półzabagnione, wysokie płowe trawy (to jest chyba najciekawsze)
Potem oczom się przedstawia widok na porozwalany beton. Nie ma tu żadnych pomieszczeń czy nawet nawisów, schodków, okienek - no nic. Ot ściany i czasem na ozdobę troszeczkę żelastwa.
Natomiast kolejny nadodrzański bunkierek - to istna rewelacja! Jest to obiekt wodno - lądowy! (na mapach znaczony jako "ruiny bunkra nr 88) Częściowo stoi na nadrzecznej skarpie a cześciowo w wodzie! :) Nie wiem jakie były jego losy - czy skarpa się trochę obwaliła czy może rzeka przybrała? Fakt jest taki, że na dzień dzisiejszy to wygląda niezwykle klimatycznie. Ostatni raz bunkry z integralną chlupoczącą wodą to miałam okazję oglądać na Łotwie, na plaży w Lipawie - TUTAJ , TU i TU też
No ale to dalekie kraje - ale żeby nad naszą Odrą? Żeby takie cudo sie czaiło prawie na rogatkach Wrocławia?
Z oddali. Krajobraz z wału.
Beton w objęciach malowniczych krzaków i pnączy.
Dobrze widoczna wodna część bunkra.
Te schodki to chyba specjalnie są stworzone do tego, aby na nich usiąść i wypic piwo, spoglądając w szumiące nurty rzeki.
Z braku piwa można też zjeść kanapkę albo po prostu pogapić się w płynące obłoki. Dziś to akurat nadchodzące zlewy, acz też mają swój urok tzn. póki są jeszcze daleko.
A może jednak lepszy będzie piknik na dachu? Przynajmniej póki nie leje?
Ostatni rzut oka na Odrę...
... i ruszamy w klimaty bardziej bagienne. W królestwo błota i trzcin, meandrujących cieków wodnych, które tak samo łatwo znikają jak i nagle pojawiają się znikąd. W teren gdzie woda i ląd przeplatają się w najdziwniejszych konfiguracjach, a wśród tego próbuje znaleźć swoje miejsce z lekka nadbutwiała i omszała roślinność.
Nie tylko buby czują się tu znakomicie - bobry również! :)
Jak mozna się domyślać - drogi w takich miejscach będą urokliwe! I mlaskające ;)
W którymś momencie jednak zaczyna być czuć klimat postindustrialny. Nogi przestają się rozjeżdżać na boki - wchodzimy na tereny dawnej żwirowni.
Z zabudowań już chyba nic tu nie pozostało. Tylko drogi płytówki i jeziorka w miejscach dawnych wyrobisk. Świetne miejsce na piknik, zwłaszcza taki przyogniskowy! :)
Horyzont zaczyna się powoli robić taki... yyyyy... szczególny?
Nakłania nas to do myślenia o przyspieszonym powrocie w kierunku stacji. Po drodze mijamy jeszcze styk starorzecz - Prężyckiego i Lenartowickiego. Na dokładne obejście obu już nie bardzo mamy czas. Może kiedyś tu wrócimy.
Nie udaje się dojść na sucho. Zlewa dorwała nas zaraz za Prężycami. Jak to bywa wczesną wiosną - od razu robi się też upiornie zimno a wiatr duje jak z lodowca.
Przystacyjna wiata jest marniutka, ale zawsze coś. Ławeczkę oczywiście zalało - musimy ją powycierać srajtaśmą i możemy się rozłożyć z herbatką.
Chmury można powiedzieć, że dzisiaj są z gatunku bardzo malowniczych! Doceniamy to bardziej mając już dach nad głową ;)
Bardzo miły ciapąg jeździ na tej trasie! :)
Pozdrawiamy! Tacy byliśmy w marcu 2023! :)
bubabar
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz