bubabar

sobota, 27 stycznia 2024

Staniszczańskie drezyny (2023)

Dwa lata temu wyruszyliśmy na naszą pierwszą wycieczkę drezyną - po po nieczynnej linii Chrzypsko - Kikowo - Nojewo (relacja)

Na tyle nam się spodobało takie przemierzanie zarosłych torowisk, że zaczęliśmy szukać opcji - gdzie by to można powtórzyć. I padło na przystacyjne okolice Staniszcza. Moi rodzice, kabaczek i ja. Upalny, lipcowy dzionek. I ten krótki odcinek, który przemierza się drezyną rowerową!




Owa drezyna to bardzo sprytne urządzenie. Pedałuje się całkiem nietrudno, jest miejsce na bagaż. Chciałoby się takowy pojazd wypożyczyć i wyruszyć na wycieczkę na tydzień! Spać w polach, lasach i opuszczonych stacyjkach! I kolejnego dnia ruszać dalej. Ech... rozmarzyłam się ;)

Tymczasem ruszamy na naszą mini wyprawę. Wspomnę jeszcze, że celowo wybraliśmy środek tygodnia - żeby nie było tłumów. Patrząc na zdjęcia w internecie to tutaj nieraz z drezyn tworzą się całe pociągi i wszyscy muszą jechać na kupie. Dziś jesteśmy tylko my i jakaś pani z synem. Oni traktują przejażdżkę raczej wyczynowo, więc od razu znikają w oddali. Mamy więc to szczęście, że jedziemy sobie zupełnie sami!!!!!

Na początku mijamy brzeziniak.


Potem są mosty. Jeden taki normalny drogowy...


... a drugi stary, ceglany, łukowaty i utopiony w zielonościach.




Podobnego kształtu tunelik, ale utworzony z drzew!


W takich urokliwych klimatach mija nam spora część drogi.





Lubię bardzo takie torowiska, gdzie tylko czasem wyłazi jakaś łacha żwirku!


A tu koniec trasy. Trzeba odwrócić drezynkę (jest na to specjalny mechanizm) i ruszyć w stronę przeciwną.


Tu jedziemy terenami bardziej odkrytymi i możemy się cieszyć szerokim widokiem i ciepłym wiatrem smagającym nasze pyski! :)




W dole, poniżej nasypu, migają nam zabudowania wsi.




Czasem prawie zderzamy się z motylem.


Tak docieramy do drugiego końca trasy - mostu nad Małą Panwią. Wjazd na most niestety jest zablokowany. Szkoda, bo jest w całkiem dobrym stanie i fajnie by się przez niego jechało.


Pozostaje więc zaparkować nasz pojazd i na dalsze oględziny wybrać się pieszo.



A tą malowniczą, rudą rzeką spływaliśmy sobie rok temu! Dziś też spotykamy tu kajakarzy.



Nasz uroczy pojazd odpoczywa w cieniu przed mostem :)







Wracamy w stronę stacyjki. Niektórzy z ekipy się kładą na torach, aby się nacieszyć ich rdzawym aromatem.


Jakby ktoś się chciał wybrać i pojeździć tymi miłymi drezynami to tutaj znajdzie namiary:



Rzut oka na różne bocznice i rozjazdy. Dziś tu nawet drezyną już nie pojeździ - wszystko we władaniu młodego zagajnika!








Jest nawet bunkierek.


I coś dla miłosników niuchania w starych podkładach! :)




Sama stacyjka też się miło prezentuje.



Udaje się zajrzeć do środka.





Najciekawsze jak zwykle bywają strychy.



Opuszczony domek dla lalek na opuszczonej stacyjce... Ale ktoś kiedyś włożył roboty, aby ukulać taką cudną konstrukcję!


Budynki gospodarcze przy dawnej stacyjce.




Ważne udogodnienie dla pasażerów. Obecnie to kwestia zupełnie pomijana... Remonty stacyjek zazwyczaj łączą się z rozbieraniem tego typu przybytków, powieszeniu kłódki (bo stare jest nieestetyczne) i potem jest udawanie, że problem nie istnieje...



Jest też w pobliżu kolejowa zabawka dla dzieci. Kabaczę jest już niestety za duże i nie udaje się jej wdusić do lokomotywki ;)



A w pobliskim brzeziniaku rozłożyła się hamakarnia! :)



Pozdrawiamy! Tacy byliśmy w lipcu 2023!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz