Pekelne Doly to knajpa zorganizowana w prawdziwej jaskini.
Do środka można też wjechać na motocyklu! Można sobie pośmigać między kolumnadą.
Wystrój jest w klimatach mrocznych - czachy, nietoperze, wiedźmy, zombiaki, mogiły zmarłych kolegów i wystające ze ścian pazurzaste ręce. Tu Halloween trwa cały rok ;)
Nawet w kiblu jest dupa diabła ;)
Mnie najbardziej przypadł do gustu szkielet smoka! :)
Dziwne miejsce na kociołek ;)
Jeśli ktoś chce zobaczyć podobne jaskinie, ale w formie cichej i niezagospodarowanej - to nieopodal jest miejsce nazywane "pustymi kościołami". I nazwa ta pasuje jak ulał! Labirynt grot o łukowatych sklepieniach podtrzymywanych przez faliste filary. Miejsce wyraźnie wyryte sztucznie - sufity i ściany mają żłobienia jak od wyrównywania jakimś narzędziem. Słyszałam dwie wersje - jedna mówiła o siedzibie średniowiecznych mnichów, inna o sztolniach w celu pozyskiwania piaskowca. Skądinąd mogło też tak być, że do wyeksploatowanych sztolni wprowadzili się mnisi?
W skałach wykute są płaskorzeźby.
Gdzie indziej jakby zarys postaci?
Są też daty, napisy i jakieś tajemnicze symbole.
Mech chętniej porasta skałę, a grzyby powalone drzewa.
W bliskiej odległości znajdziemy też małą sztolenkę. Jedno z wejść:
Początkowo myśleliśmy, że to jest tylko niewielka grota, ale idziemy i idziemy... Korytarz zmienia kształt, raz jest dość wysoki o równych ścianach, w innych miejscach trzeba się schylać, a stropy bardziej przypominają klimat jaskiniowy.
Korytarz się nieraz rozgałęzia.
Nieraz trochę chlupie pod butami...
Acz widać po linii na ścianach, że nieraz wody bywa tutaj dużo więcej.
Inne wyjścia po przeciwległej stronie skałki.
Jeden z tunelików prowadzi do sporej jaskini pełnej mięciutkiego piachu.
Wlot do jaskini otaczają skały o barwie mocno pomarańczowej.
Nad wejściem są też dziwne śruby. Nie wiem czy to do wspinaczki czy coś kiedyś na nich wisiało?
Na wzgórzu nieopodal odkrywamy skalny półtunelik. Jest dość stromy, ale zachęca by się nim przespacerować.
Namierzamy też kilka skalnych pomieszczeń używanych chyba kiedyś jako prywatne komórki czy magazyny, a na chwilę obecną opuszczonych.
Wnetrza:
I to by było chyba na tyle - jeśli chodzi o nasze jesienne czeskie wojaże. Jeszcze ostatni nocleg, ale to już po polskiej stronie, koło Lwówka.
KONIEC
bubabar
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz