bubabar

poniedziałek, 11 stycznia 2021

Wrześniowa włóczęga cz.24 - okolice Lubiatowa, nad Lubiatówką i rzeką Bezimienną (2020)

"Wino truskawkowe nad rzeką Bezimienną"... Tak, to jest nasz główny plan i przyczyna kierowania się akurat w okolice Lubiatowa ;) W rejonie tej miejscowości dwie niewielkie rzeczki, Lubiatówka i Bezimienna, płyną sobie na spotkanie z morzem. Nie wiem czemu, ale taka bełtająca się woda ma dla mnie w sobie coś niesamowicie pociągającego! Bo podobnie jak mierzeje, bagna czy popowodziowe rozlewiska - jest miejscem, gdzie świat lądowy i wodny przenika się w sposób nie do końca uporządkowany. Gdzie granica tych światów może być płynna i rozmiękła. I jakoś zawsze mam potrzebe jej szukać :)

Sama wioska Lubiatowo, o dziwo, ale do morza nie przytyka. Jedzie się lasem, który przypomina park i na końcu drogi jest wielki parking i kilka knajp. Jest też pole namiotowe, które polecali nam znajomi, ale jest zamknięte, ogrodzone, brama zamknięta na kłódkę… Nocujemy więc na parkingu przed knajpą... W dzień klimaty jak pod Biedronką. W nocy nieco lepiej, zostaje około 3-4 auta. Szału nie ma, ale przynajmniej dużo ryb tu sprzedają.


Tak w porównaniu z Helem… Też pas nadmorski, a przeważnie sosny proste jakby kij połknęły! To tu nie wieje?



Że fotel ktoś przytargał - to jeszcze rozumiem! Ale po kiego diabła ten “płotek”?? Na sporej długości plaży go tu zbudowali! Chyba żeby utrudnić uciekanie przed falami? Kilka razy muszę w najbardziej niespodziewanym momencie skakać przez ten płotek, żeby nie zamoczyc butów.


Tu rzeka Lubiatówka. Jest drewniany mosteczek. Fragmenty jej brzegów były kiedyś wzmacniane pieńkami. No i miłe dla oka rozlewiska, miniskarpy. Widać, że rzeczka nie ma jednego koryta i płynie sobie różnie w zależności od okoliczności (oprócz rejonu przymostkowego)









Dziś duje mocny wiatr, są spore fale, które zalewają plaże i tworzą się na niej różnorodne jeziorka, wyspy, mierzeje.. Fajnie to wygląda, bo człowiek sobie wędruje przed siebie i nie ma monotonii.



A w ciepłych promieniach słońca jest jeszcze sympatyczniej i bardziej fotogenicznie.







Jest jedna wyższość polskiego wybrzeża nad tym koło Odessy - tu występują zachody słońca ;)


Szlam też może być malowniczy! ;)


I smaczny! Przynajmniej tak uważają te ptaszęta. Najbardziej zapamietale dziobią w miejsca, gdzie są najgrubsze kożuchy piany!




Ciekawe desenie! Tu wytłoczony falami mokry piach...




A tu suchy! Pełen twardych bryłek! Można się tym rzucać jak śnieżkami! Miejscami wygląda jak jakiś kanion Kolorado w miniaturce!





Klimatyczne łajby się kołyszą na falach! Fajnie by się kiedyś taką przepłynąć!




Mniej lub bardziej udane próby uchwycenia mokrych cieni…






Kabakowi się chyba podoba "plażowanie" ;)



Na nic tłumaczenia, że dziś ogniska nie robimy, a na szałas to trochę za mało tu jest budulca ;)


Chyba koniec pogody? ;)


Niestety ludzi jest tu znacznie więcej niż na Helu. Głównie psiarzy. Jeszcze nigdy nie widziałam takiego zagęszczenia psów na metr kwadratowy! Każdy gość, para, dzieciak - prowadzi kundla. Albo dwa. Albo pięć! Nie mam pojęcia o co tu chodzi z tymi psami! Jakieś 600% normy! Może ogłosili w TVP, że każdy kto zabierze psa do Lubiatowa dostanie tysiąc plus albo chociażby medal? Psy w Polsce ostatnimi czasy są hodowane bezstresowo, więc wędrówka jest dosyć uciążliwa. Oślinione spodnie można by jeszcze jakoś ścierpieć, ale gdy raz po raz jakiś parch wielkości cielaka rzuca się na kabaka i przewraca ją na ziemię, a właściciel rozpływa się w zachwytach, że “Filutek tak kocha dzieci i się chce bawić”, zaczynamy wędrować ze sporymi kijami w rękach.

Te okazy lubiatowskiej fauny akurat były grzeczne, właściciel powiedział "siedzieć" - to siedziały (więc jednak się da?). Zdjęcie więc ma ukazać jedynie charakter ilościowy zapsienia lokalnych plaż.


Inne zwierzęta też występują, ale są mniej uciążliwe.


Początkowo planujemy wypić wino truskawkowe nad rzeką Bezimienną, ale dość szybko rezygnujemy z tego planu.


Obawiamy się zadeptania, bądź zeżarcia żywcem przez kolejnego ukochanego Fafika, który waży 80 kg, toczy pianę z pyska, kły ma jak niedźwiedź, no i oczywiście biega luzem. A kagańce wiadomo - teraz modne są u ludzi, a nie u psów…

Miejsce jest całkiem ładne, ale cóż z tego...


Postanawiamy odsunąć się nieco od morza i psiego wybiegu. Wbijamy wgłąb lądu, szukając miejsc widokowych - ponoć całkiem sporych piaszczystych wydm!

cdn


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz