Celem dzisiejszej wycieczki są 3 bunkry położone nad samą Odrą, malowniczo wkomponowane w wał przeciwpowodziowy. Bunkrów jest tam więcej, 5 albo 6, ale z opisów wynika, że pozostałe są odremontowane, więc nie leżą w zakresie naszych zainteresowań.
Ale póki co trzeba tam dojechać, a trasę dobrać jak najbardziej malowniczą. Jedziemy przez Dobrocin. Wioska w klimatach popegieerowskich.
Wyboista droga i biała tablica do mojej kolekcji.
W oczy rzuca się też pałacykopodobny budynek, do którego oczywiście podłażę.
Opuszczony, ale na oko zdaje się być w całkiem niezłym stanie (owe "oko" bywa nieraz bardzo mylące ;) )
Drzwi zamknięte, ale z daleka widzę otwarte okno.
Tarasik porasta sympatyczne zielsko wszelakie.
Podchodzę do okna, zaglądam... Porządne schody, drewniane zdobienia, już mam włazić, tylko... wszystko ma jakby zaburzoną nieco perspektywę.. Jakby dziwnie krzywo? Jakby piony z poziomami się nie zgadzały? Coś jest nie tak w tym pomieszczeniu.
Gdy wzrok pada nieco niżej i na prawo - robi mi się zimno... Cała podłoga poleciała do piwnicy! Brrrrr... Zatem - dokładniejszego zwiedzania nie będzie ;) Skądinąd dziwne toto... Zwykle pierwszy wali się dach... A tu dach w dobrym stanie, stropy wyższych pięter też, a parter się zbuntował ;)
W stronę Odry jedziemy drogą z płyt. Płytówki ZAWSZE prowadzą w ciekawe miejsca! To niepodważalna reguła! :) Pobocza zarastają krzaki dzikiego bzu, rozsiewając wokół aromat wczesnego lata.
Mijamy bagienka i malownicze rozlewiska.
Są nawet miejsca, gdzie betonowa płyta krzyżuje się z moją ukochaną trylinką!
Droga wije się przez malutki przysiółek zwany Piaśnica albo Mikozyn. Dziwnie tak.. co mapa - to inna nazwa.
Więcej nazw niż domów! ;) Czynne gospodarstwo maja tu chyba tylko jedno. Dalej są jeszcze inne budynki, ale już w ruinie.
Nam trzeba jeszcze dalej. Płyty się kończą i dalej trawiastym traktem tuptamy nad samą rzekę.
Już z daleka widać nasze bunkry, sprytnie wkomponowane w wał. Pierwszy bunkierek niestety jest taki jakby go nie było. Odnowiony i wyzamykany na cztery spusty. Ktoś sobie go przywłaszczył na prywatną piwnice. Przypadkowy turysta może się jedynie obejść smakiem. Cóż... nie tracąc nadziei suniemy dalej.
Kolejny bunkierek zapewne niedługo podzieli losy poprzedniego, właśnie urzęduje w nim ekipa remontująca.
Na szczęście trzeci jest jeszcze taki jak trzeba - dziki, zarośnięty i dostępny! Ufff... chociaż jeden się uchował...
Ze ścieżki na wale wystaje blaszana kopułka, zdradzając że pod stopami czai się coś fajnego!
Wejścia w podziemne czeluście pilnuje wirująca chmura. Nie wiem czy to wyszło na zdjęciu, ale był to gęsty obłok owadów. Jakiś komaropodobnych. Przebijając się przez nie, połowa zostaje na włosach i twarzy. Najtrudniej wydłubać potem te, które zaległy w uszach.
Wygląd wnętrz sugeruje, że bunkierek nieraz jest zalewany.
Jedna z wewnętrznych ścian jest cała metalowa, więc obecnie "porasta" ją rdza.
Obiekt nie jest całkiem opuszczony - widać, że pomieszkuje w nim jakieś gniazdujące ptactwo.
Ściany zdobi dużo napisów. Są stare, niemieckie..
Są też nowsze napisy, ale też chyba powstały już dosyć dawno. Czy to jacyś wojskowi się tu gromadnie podpisali? Imiona, nazwiska, nazwy miast - i jakby daty urodzenia?? I przy każdym skrót "WKR". Z jakich lat pochodzą te podpisy i jakie były okoliczności ich wykonania? tego już niestety nie wiemy...
Bunkry więc wypaliły dzisiaj tylko w 1/3, ale cala okolica jest tu sympatyczna. Nadodrzańskie widoczki są zawsze miłe dla oka.
I właśnie tu, między Niętkowicami a Bródką, do Odry wpada kanał Ołobok. U jego ujścia jest klimatyczna łacha piachu, na której leży zwalony pień, a i w całym rejonie jest pełno rosochatych konarów.
Dziś znów przekraczamy Odrę promem, tym razem jeszcze innym, koło wsi Brody.
I zaraz za promem zjeżdżamy w nadrzeczne młaki.
Drogi nieco tracą na główności ;)
Znajdujemy cudne miejsce - plażę, zrytą jakby lejami po bombach. Miejscowi muszą tu nagminnie pozyskiwać piasek na swoje potrzeby. Kabak więc trafia do raju! Wturliwuje się w dziurę z wiaderkami i samochodzikami - i cały wieczór nie ma dziecka.
Nie wiem czemu, ale uwielbiam palić ognisko na piachu! To chyba moje ulubione podłoże do tego celu.
Dziś też po raz pierwszy wydłubujemy gitarę, więc wieczorny świat wypełnia nie tylko blask płomieni, ale również miłe brzdąkanie.
Hitem wieczoru jest piosenka o zuchu :)
Przygotował zuch dwie nogi,
Do dalekiej ciężkiej drogi.
Noga lewa, noga prawa,
To dla zucha jest zabawa.
Ref: Idzie zuch, wicher dmucha,
I do tyłu ciągnie zucha,
Ale zuch się nie przejmuje,
I do przodu maszeruje.
Przygotował zuch dwie ręce,
Tylko dwie, bo nie ma więcej.
Ręka lewa, ręka prawa,
To dla zucha jest zabawa.
Przygotował zuch dwa oka,
Takie wielkie jak u smoka.
Oko lewe, oko prawe,
Oba świata są ciekawe.
cdn
bubabar
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
WKR to skrót od Wojskowa Komenda Rejonowa.
OdpowiedzUsuńahahahahahahaha
OdpowiedzUsuń"Drzwi zamknięte, ale z daleka widzę otwarte okno."
Powinna to Pani mieć na wizytówce zaraz pod nazwiskiem.
Pozdrawiam.
Lee