bubabar

poniedziałek, 3 lutego 2020

Ukraina (2019) cz.18 - Kanion Buki









Powoli i sporymi zakosami, ale jednak wracamy już w stronę domu. Aby droga się nie dłużyła i nie była tylko nudnym i męczącym napierdzielaniem przed siebie, starami się zawsze znaleźć po drodze coś do pozwiedzania. Coś na otarcie łez, aby takiemu powrotowi nadać obraz wciąż trwających wakacji.

Jednym z takich miejsc, jakie sobie upatrzyliśmy na powrót, jest Kanion Buki. Kabaczek oczywiście od razu zaczyna bardzo protestować, że nie absolutnie i ona tam nie pojedzie. No bo skąd może pochodzić taka nazwa? Kto może mieszkać w takim wąwozie? Sprawa jest jednoznaczna i ewidentna - Buka!

kadr z filmu Muminki "Zimowe ognisko"

Kabaczę nawet do Buki na ekranie podchodzi ostrożnie i z dystansem (ostatnio prosi o przewijanie odcinków ;) ) a tu nieźle się wkręciła, że ową Buke spotkamy naprawdę… ;) Dni są ciepłe… mam nadzieję, że żadnego wieczora nie poczujemy lodowatego powiewu i echo o zaśpiewie “uuuuuu” nie będzie się niosło wśród skał ;) Bo chyba wtedy sama będę spinkalać do busia ;)

Kanion Buki jest miejscem dosyć nietypowym dla środkowej Ukrainy. Miejscowa rzeka Górski Tykicz wąskim korytem wpływa pomiędzy całkiem spore skałki. Miejsce to jest w zasięgu jednodniowej wycieczki z Kijowa, więc (jak można się spodziewać) w wolne dni można tu ulec zadeptaniu. Takie miejscowe Błędne Skały. Miejsce, żeby przyjechać z rodziną na piknik, z dziewczyna na romantyczny spacer, zrobic sobie selfi czy zapalić ognisko… A no właśnie.. A jednak porównanie z Błędnymi Skałami było trochę nietrafione. Bo być może stan pogłowia spacerowiczów będzie porównywalny, ale tu można spać w namiocie, ogniskować, wspinać się na skałki, pływać kajakiem czy wjechać autem na sam urwisty skraj wąwozu.

My mamy trochę szczęścia - trafiamy tu we wrześniu, w środku tygodnia i w dosyć wietrzną, pochmurną pogodę. Ludzi i tak jest więcej niż przywykliśmy na plażach pod Odessą, ale dramatu nie ma.

Okolica jednak “okapuje” turystycznym zagospodarowaniem. Wszędzie wiszą ogłoszenia “wynajmę pokoje”, “sprzedaż drewna”, “wycieczka z przewodnikiem”, “kurs wspinaczkowy”. Wielkość parkingów jest również nieproporcjonalna do niewielkiego skądinąd kanionu..

Miejsce rzeczywiście jest obiektywnie ładne, zwłaszczą uroku dodają mu jesienne kolory roślinności.












Na dnie wąwozu zobaczymy malownicze ruiny, pozostałości po wodnej elektrowni (ponoć była to pierwsza tego typu elektrownia na Ukrainie). Niestety, stąd gdzie jesteśmy, nie mamy jak do niej zejść. Przed nami pionowa skarpa i co najważniejsze - jesteśmy po złej stronie rzeki ;)




Na dnie wąwozu wprawdzie jest jakaś mostopodona konstrukcja - bardzo fikuśna, ale średnio funkcjonalna. Nie wiem w jaki sposób należy jej używać? A może to jakiś “małpi gaj”?




Próbujemy potem jakoś naokoło dojechać do ruin elektrowni, ale zaczyna nas wodzić jak na bagnach w mglistą noc ;) Więc wychodzi tak, że elektrownie podziwiamy jedynie z wysokości przeciwległej skały.

Kawałek dalej stoi budynek dawnego młyna wodnego. Widziałam w jakiejś relacji jego zdjęcia jak był opuszczony, teraz go chyba częściowo odbudowano.


Zabudowania samej miejscowości są też dosyć przyjemne dla oka… Miejscowe pomniki…



Albo to co z nich zostało… urwali tylko łeb… ;)


Ktoś przeczyta???


Sklepy czy lokalny PKS…



Dom kultury z dawnych lat…




Wyłaniające się z płowych łąk chałupki….


Szukając biwaku (a mamy kilka namiarów) trafiamy na cmentarz, gdzie kończy się droga, dwukrotnie na zamknięty szlaban, a dwa razy mapa twierdzi, że powinno się jechać dalej - a są tam jedynie krzaki, albo co gorsza urwisko. Kawałek dalej, widzimy, że droga znów pojawia się na krawędzi wąwozu, więc istnieje prawdopodobieństwo, że kiedyś ona istniała - tylko przy jakiejś okazji zjechała w dół i już tam została na dobre ;)

W tych poszukiwaniach pakujemy kilka razy busia w niezbyt przychylne dla niego miejsca (grzęzawiska, koleiny na pół metra czy przechył tej wielkości, że rozważamy już posadzenie kabaka za kierownicą i przewieszenia nas we dwójkę + co cięższych bagaży po przeciwległej stronie auta. Ostatecznie znajdujemy fajną dolinkę, w miejscu gdzie kanion nieco odsuwa się od rzeki. Miejsce dzielimy jedynie z obłapującą się parką z czarnego suva, którzy posiadają kijek do selfi długości chyba 20 metrów. U podstawy to ustrojstwo jest grube jak solidne drzewo, a potem się rozkłada, rozkłada i stopniowo cienieje. Na samym końcu przymocowali telefon, ale wiatr im targa tą konstrukcją tak mocno, że mam wątpliwości, czy jakiekolwiek zdjęcie wyjdzie ostro… Pewnie mnie pokarało za te myśli - bo zrobiłam 3 zdjęcia, z ręki, bez żadnego kija - i wszystkie się rozmazały.. Acz trzeba przyznać, że patent ciekawy! Takie “selfi” to ja bym sobie też chętnie zrobiła! :)

Podczas gdy parka ochoczo podskakuje wokół słupa szczerząc zęby, machając rękami i wyciągając pyski ku górze, kabak zaczyna wznosić okrzyki! “To Hatifnatowie! Oni czekają na burze!” Wskazując na przymocowany na kiju telefon: “to barometr! Na pewno dziś będzie burza a oni będą świecić!”.

Tak było w Muminkach. Dokładnie tak.

kadr z filmu Muminki "Na bezludnej wyspie"

To niesamowite jak Muminki cały czas nam towarzyszą. I to nie jako wspomnienie obejrzanego filmu - one żyją pośród nas. Do tego doszło, że nawet mnie Muminki już śnią się po nocach ;)

Ściany wąwozu - tutaj nieco odsunięte od rzeki.






I sama rzeczka - na tym odcinku nieco zabagniona.




Ciepłe barwy wieczora..




P.S. Buka do nas jednak nie przyszła ;) Może spaceruje tu wyłącznie zimą???



cdn


4 komentarze:

  1. "Ktoś przeczyta?!" - po stu filtrach ukazuje się coś jakby inskrypcja nagrobna z nazwiskiem, otczestwem, imieniem, i datami - "Biłodoroż???? Anton (?) Demianowycz 1900 - 1934".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężko odczytac... nawet miejscowi mieli problem!

      Usuń
    2. Підопригора А. Д. 1900-1934.
      Imion nie znalazłem. Pidoprygora był pierwszym dyrektorem Kołchozu im. Włodzimierza Iljicza Lenina w Bukach. Pod jego kierownictwem kołchoz bardzo się rozwijał. W 1933 roku połączono trzy kołchozy zrzeszające łącznie 90% chłopów. Kołchoz obejmował 2000 hektarów, posiadał kilka młocarni i ok. 100 koni pociągowych. Szybko rosła produkcja zwierzęca. To nie podobało się chłopom przeciwnym nowym formom wspólnego gospodarowania. 25 maja 1934 grupa 6 chłopów zastrzeliła Pidoprygorę. Sprawców wykryto, znaleziono broń. Czterech sprawców skazano na karę śmierci, a dwóch na karę pozbawienia wolności.
      Pidoprygorze w 1977 roku postawiono pomnik. Jego imieniem nazwano też jedną z ważniejszych ulic w Bukach, zmienioną w 2016 roku. Niestety w nazwie ulicy też było tylko nazwisko.
      Może ktoś bardziej obeznany w ukraińskojęzycznym internecie znajdzie imię i imię odojcowskie.

      Usuń
  2. Ten bez głowy to Włodzimierz Lenin:
    http://www.leninstatues.ru/photo/5004/buki

    OdpowiedzUsuń