POSTOLICE
Na ten pałac wpadamy przypadkiem. Jakoś tak wychodzi, że pierwszy raz tędy jedziemy i w oczy włazi sporych rozmiarów budynek, który nosi wyraźne znamiona bycia opuszczonym.
Drzwi stoją otworem i zachęcająco skrzypią na wietrze.
Pierwsze zwracają uwagę zdobione framugi i rzeźby nad drzwiami. Każdy amorek jest tu nieco inny.
A tu taki niby zwykły zagracony pokoik... Ale przypatrując się dokładniej - różne detale tego nieładu rzucają się w oczy... Zestawienie dwóch epok, które już minęły.. Sufitowe zdobienia i zwykła, prosta meblościanka ze sklejki… Są i klasyczne rekwizyty współczesności - kupa kolorowych śmieci, rozwłóczona po podłodze… To zdjęcie jest dla mnie takie jakieś bardzo symboliczne… Coś jak “warstwa kulturowa” w archeologii... Każda epoka pozostawiła po sobie to - co dla niej najbardziej charakterystyczne...
Po schodach z ciekawymi poręczami wspinamy się do góry.
A na półpiętrze - kibelek!
Strychowe klimaty.
Nieliczne pozostałości po niedawnych mieszkańcach pałacowych komnat.. Ciekawe ile lat temu się stąd zwinęli stali lokatorzy?
Napis na pierwszy rzut oka mi mocno zatrąca wschodem... Ot pierwsze skojarzenie z popularnym przekleństwem… ;) Acz po chwili zastanowienia sama już nie wiem co autor miał na myśli i jak się powinno to przeczytać?
Miły lokalny sklepik. Jeden z tych co ściąga wzrok i wywołuje chęć aby siąść z piwem gdzieś na przyzbie!
GOCZAŁKÓW GÓRNY
Przy bramie wita nas uderzenie cukierkowych kolorów. W połączeniu ze światłem zachodzącego słońca wygląda to wręcz nieco odblaskowo.
I tablica “gospodarstwa doświadczalnego”.
W pałacu mieszczą się biura, tzn. przynajmniej w jego części - od przodu.
Drzwi są akurat uchylone, więc wmykam się do środka. Zasłonki, gaśnice, kwiatki doniczkowe. Zaglądam jeszcze za jedne drzwi, jednak widok babki za biurkiem trochę mnie peszy i szybko zapodaje odwrót ;)
Pałac krańcowo inaczej prezentuje się od tyłu. Ta część jest zdecydowanie nieużywana.
Wnętrza...
Przypałacowe zabudowania.
Pałac w 2007 roku się spalił - i jak można zobaczyć na starych zdjęciach, przed pożarem miał dużo ciekawszy dach, więcej wieżyczek, itp. STARE_ZDJĘCIA
KOSTRZA
W tej miejscowości z pałacu zostały już tylko niezadaszone ruiny - same ściany. Położony był na wyspie - całość otaczała kiedyś fosa.
I jest to jeden z bardziej zarośniętych tego typu obiektów - latem to tu chyba nie ma szans się przedrzeć. Nawet teraz ciężko się przedostać przez gąszcz lian, pnączy i kolczastych krzewów. Kłębowisko zieleni bardzo dodaje temu miejscu malowniczości!
Stropy zachowały się jedynie w piwnicach.
Zestaw wypoczynkowy :)
Przypałacowe zabudowania wszelakie.
ROGOŹNICA
Wśród zarośli rzuca się nam w oczy opuszczony budynek, który bierzemy za pałac, jak się potem okazuje - niesłusznie. Pałac w tej wiosce niegdyś był, ale już chyba nic z niego nie zostało. A znaleziony przez nas budynek ponoć był ośrodkiem kolonijnym.Budynek jest wielki , więc nasza radość jest równie ogromna, gdy dostrzegamy otwarte główne drzwi. Ale owa radość bardzo szybko się kończy, bowiem odkrywamy, że to ślepy zaułek! Weszliśmy do pomieszczenia “bezodpływowego” ;)
Wózek jest mocno niekompletny. Niemowlę zniknęło razem z tylnymi kółkami ;)
Chyba jedyna szansa, że przejście dalej zostało zamurowane - a w jego miejscu wymalowano ten oto kominek.
Musimy więc, jak niepyszni, cofnąć się po własnych śladach, wyklinając na czym świat stoi - bo już miało być tak dobrze!
Fragment budynku został przekształcony w małe przytulne mieszkanko - acz ono też już zostało opuszczone. I z niego też nie ma przejścia do innych części tego molocha.
Próbujemy jeszcze szczęścia z piwnicami, ale efekt ten sam - dupa!
Mam wrażenie, że ten budynek bawi się z nami w kotka i myszkę! Zwykle spotykałam opuszczone miejsca albo otwarte, albo zamknięte. A tak, żeby co chwilę, ukazywało się kolejne otwarte wejście.. prowadzące donikąd - to jeszcze nie mieliśmy!
Może przez stołówkę się wchodziło na salony? ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz