bubabar

poniedziałek, 12 sierpnia 2019

Stunogie gospodarstwo czyli osobliwości podkaliskich wsi








Jadąc sobie zakosami ku północy, odwiedzamy dziwne miejsce w podkaliskiej wsi. Chyba ostatni drewniany dom w tej miejscowości. Wokół juz same wypaśne wille i pałace za bramami i zasiekami, obsadzane tujami, trawą z rolki, a przede wszystkich betonem. W tu mała chatka przucupneła pod lasem. Jakby nagle człowiek przeniósł sie w inną czasoprzestrzen. Nagle pojawia sie świat pomysłu i oryginalności, a nie taki pisany przez kalke według obecnej mody i wytycznych z folderków. Do chatki prowadzi polna, piaszczysta ścieżka.


Drewniany domek położony jest nieco na uboczu i wśród zarośli.


Głownie jednak wzrok przykuwa nie dom - a nietypowe obejście, inne od wszystkich i zdecydowanie zapadające w pamięć. Wygląda na to, ze właściciel obiektu pracował kiedys w zakładach odzieżowych? Albo w inny sposób mial łatwy dostep do manekinów? Albo dostęp miał trudny, ale byly one jego wielką pasją i miłością? Ich fragmenty w dużych ilościach poniewierają sie po całym podwórku. Tak.. Niestety w dużej części ktos je porozwalał i poniszczył. W wielu miejscach nie stanowią już ciekawych kompozycji, jakie pamietam ze zdjęć... Tak to jest jechac w miejsce, które sie kojarzy z cudzych relacji, a rzeczywistość okazuje sie od nich odbiegac… Próbuje to wszystko troche poukładac, popodnosic te poprzewracane korpusiki, bo jakos tak smutno.. Toperz patrzy na mnie jak na ufo, ze probuje porządkowac cudze gospodarstwo. No ale jak nie posadzic spowrotem manekina zrzuconego z ławki? Albo takiego biedaka co zarył nosem w piasek, zamiast dumnie patrzec w dal?



Są czachy zbrojone drutem…


Jest magiczny kamien, który sie do nas uśmiecha… ;)


Są korzenie, pościągane z całej okolicy..


Najwiecej jednak jest nóg. One są wszedzie. Otaczają nas, okrążają i przytłaczają swoją ilością.. Po prostu "las nóg". Dziwnie brzmi, ale to było jakos pierwsze skojarzenie ;)






Nawet drzwi wychodka jedną przytrzasnęły ;) Widac za wolno biegała!


Sa korpusy. Te zwykle wylegują sie w wysokiej trawie..


Są i ręce. Te najczesciej wystają ze ścian.




Są popiersia, np. jedno huśta się na drzewie.


Zaglądamy do szopy. Tam nogi zastanawiają sie czy usiąść na wózku - kibelku. W ich oczach widac wyraznie rozdarcie wenętrzne - siadac czy stac dalej? Tfu, z tymi oczami to mnie nieco fantazja poniosła... ;)



Kabak przyhołubia sobie jedną noge. Twierdzi, że ją zabierze na pamiątke i od dzisiaj bedzie z nią spać.


Mamy spory problem aby ją odwieść od tego, jakże zacnego, pomysłu... Wzbijamy sie na wyżyny swojej kreatywności, aby jej wytłumaczyć, ze w busiu sie lepiej śpi z pluszowymi tygryskami niż z cudzymi nogami, nawet gdy dość malowniczo porasta je mech od północnej strony ;) Ufff… Udało sie! Noga zostaje! ;) W koncu ma tu rodzine i przyjaciół...


Fajny tez płot tu jest. Taki kojarzący sie z klimatami dawnej, prawdziwej wsi, gdzie na nadbutwiałych sztachetach zatykało sie garnuszki, kubełki a czasem i gumiaki!






Gdy zadrzeć wysoko głowe - to zobaczymy... drogowskaz? Reklama? Słup telegraficzny?


Inne spore konstrukcje o nieznanym mi przeznaczeniu.


Wszystko zarasta chyba żarnowiec i bije po oczach swoją żółtością.. Pod nogami piach i wokol zapach sosnowego lasu...


Sam domek sprawia wrażenie porzuconego i opuszczonego. A napewno nieco wypatroszonego i porozbijanego przez wszelakiej maści włamywaczy i wandali. Prawie wszystkie okna są powybijane, meble poprzewracane. Jezusek bez głowy (same nogi! kompozycja jest wiec... hmmm... spójna?), rozwłóczone pudła po bananach i pianino, ktore dziwne brzdąkneło gdy zajrzałam przez okno… Kurde! Jakim cudem??? Podskoczyłam chyba na metr do góry!





Gdy zajrzymy za chatke i kawałek przejdziemy ścieżynką, to naszym oczom ukazuje sie spory i porządny dom. Sprawia jednak też wrażenie na codzien niezamieszkałego. Od innych nowych domów odlewanych z jednej formy odróżnia go ogolny klimat - zalesiona posesja, oplatające ściany bluszcze...


i… własnie! Te rzeźby i manekiny! Ale tu jest solidny płot i tabliczki firm ochroniarskich, wiec do konstrukcji nikt sie nie dobrał. Z ziemi wystaje kilka popiersi.


Obok są tez wiaty pełne drewnianych rzeźb gigantów.


Brodate pacjentki zajęły swe miejsca. ;)


Sznurkowy smutny anioł - przygrywający na fujarce rurom, saniom, powiewającym firanom i pustym ptasim klatkom.




Różne konstrukcje dzwonią tu na wietrze… Muzyka rdzy, łańcuchów i dawno zatartych mechanizmów.. W mglisty wieczór musi to brzmiec jeszcze ciekawiej niz w słoneczny czerwcowy poranek!






Widac nie tylko ja kocham takie słupy! Tez bym taki chciała miec w domu! Ten widok jest dla mnie wyzwaniem - moze uda sie skądeś taki skombinowac? :)


Miło przysiąść sie na ławeczce do jakiegos lokalsa. Acz ten był mało rozmowny.. Nawet piwa nie pił.. Ani o 5 zł nie prosił, ani ciekawych opowiesci nie snuł... A chetnie bym wysłuchała jego historii - skad przybył i jakie były wcześniejsze losy jego plastikowych współbraci. Czy kiedys reklamowali jakies fatałaszki na sklepowych witrynach? Czy moze nigdy nie wychylnęli z fabryki a potem masowo zwieziono ich w to, nietypowe dla gatunku, środowisko?


Napotkałam pogłoski, ze obejście zostało tak ucharakteryzone przez właściciela, lokalnego ekscentrycznego artyste, aby odstraszac włamywaczy.. Jesli to prawda - to jak widac niestety nieskutecznie… Inne opowieści głoszą, ze od początku miało to pełnić role plenerowego muzeum/nietypowego skansenu/galerii sztuki współczesnej i przyciągac widzów, promowac region, wzbudzac ciekawosc… Że dom i stodoła, podobnie jak manekiny, przywędrowały z daleka jakies kilkanascie lat temu.. Że miejsce miało być wspomnieniem dawnych czasów, gdy każdy prawie dom był drewniany, utopiony w roślinności i sprzętach codziennego uzytku. Gdy pod Kaliszem wsie były jeszcze wsiami, a nie willowymi osiedlami.

Tyle powiedzialy mi internety i napotkani lokalsi... Nie wiem jednak czy miejsce zostało opuszczone czy własciciel - artysta nadal go dogląda? Czy duzy dom w lesie jest zamieszkany i czy nalezy do tej samej osoby? Czy plenerowe kolekcje i konstrukcje mają w planie sie rozrastać i dalej cieszyc oczy wędrowców spragnionych krzty orginalnosci w krajobrazie?


2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawe domostwo z manekinami; przypomina mi to wyspę lalek w Meksyku, gdzie lalki były porozmieszczane w różnych miejscach tak, jak tutaj manekiny.

    OdpowiedzUsuń