bubabar

wtorek, 7 lutego 2023

Przykolejowe okolice Pyskowic (2022)

Już dwukrotnie włóczyliśmy się w przykolejowych okolicach niedaleko Pyskowic, szukając starych mostów, opuszczonych skansenów lub niedokończonych wiaduktów w środku lasu.

- wiosenne Bały - relacja

- jesienne wiadukty, skanseny i inne opuszczone budynki przystacyjne

Na poprzednich wyjazdach nie udało się jednak zrealizować wszystkich planów. Zabrakło czasu. Wracamy więc kolejny raz w te ciekawe okolice. Tym razem mamy na oku tereny jeszcze za Bałami, położone też przy torach, ale dalej - na północ od szosy nr 40. Najpierw suniemy do zespołu zarośniętych budynków znajdujących się na końcu ul. Mickiewicza.

Główną szosę przekraczają wiadukty kolejowe w otoczeniu wzmacnianych betonem skarp.




Droga wykładana trylinką niknie w dali. To pierwsza informacja, że zmierzamy w dobrym kierunku :)


Między drogą a czynną linią kolejową siedzą w krzakach jakieś resztki budynków. Takie idące raczej "w dół" niż "górę". Wyglądaja na jakieś zbiorniki, coś przemysłowego. Raczej nie jest to zwykła piwnica na ziemniaki. Drzewa mocno już porosły wszystkie wykroty. Latem pewnie ciężko tu cokolwiek dostrzec.





Przekraczamy jakieś nieczynne torowisko.


Podchodzimy do bramy. Już sam jej wygląd (nieco nadgryziony i pokryty rdzawym nalotem) sugeruje, że dalej będzie jeszcze ciekawiej. Brama jest przyjemnie otwarta zapraszając gości. W tle żółcą się krzaki forsycji.




W krzakach fajne fanty można znaleźć! :D


Wchodzimy na sporych rozmiarów plac otoczony różnej maści opuszczonymi budynkami. Ilość trylinki narasta.


Skubana nawet wpełzła do wnętrza niektórych hal! :)



Tu chyba mamy mapę otaczającej nas przestrzeni.


Bardzo lubię ten rodzaj latarni!


W halach wala się sporo części samochodowych - tu drzwi, tu zderzak, tu pryzma lusterek. Nie wiem więc czy to pozostałości po dawnych czasach funkcjonowania tego miejsca, śmietnik czy może czyjś składzik?


Kolejna porcja garaży. Sporo ich tu mieli!


Pozostałe budnki przypominają trochę zwykłe bloki, więc pewnie pełniły jakieś funkcje biurowe. Atmosfera trochę przypomina ośrodek wypoczynkowy z dawnych lat. Wręcz by się prosiło obok wyjście nad morze czy jezioro :)






Mają tu nawet resztki klombów.


Wnętrza biur to stare maszyny i obecne miejsca imprezowe, ścienne gazetki i rozkłady jazdy sprzed lat. Ogólnie nic specjalnie ciekawego i spektakularnego, ale są tacy co lubią sobie pokopać w starych, zapleśniałych papierach.








Walają się tu też jakieś dziwne kolorowe kostki - wygląda jak sprasowane śmieci.


Idziemy też dalej w pola, bo spomiędzy traw i innych zarośli majaczy jakiś sporych rozmiarów stary beton. Droga się kończy, zaczyna bagno... Klasyka gatunku! ;)



Mają tu tunel, taki wolnostojący - znikąd donikąd. Wewnątrz tunelu i po bokach również płynie sobie bagnista rzeczka.



Jest też most kolejowy, gdzie z racji na płytkość rzeczki, mamy okazję sobie trochę pobrodzić w namuleniach.





Potem przenosimy się z naszą wycieczką na drugą stronę torów. Rozciągają się tu tereny puste, acz mające wyraźnie poprzemysłowy charakter. Co się tu kiedyś mieściło? Nie mam najmniejszego pojęcia i póki co nie znalazłam odpowiedzi.

Nurkujemy w zarośla. Wygląda chyba na żarnowiec, więc późną wiosną będzie tu pięknie i żółto!


Kawałek dalej napotykamy prostokątny, lekko podeschniety stawek, przez środek którego przebiega omszała rura.



Na jej końcu jest ceglana konstrukcja przypominająca nieco studnię lub zatopiony bunkier.




Niedaleko znajdujemy też coś przypominającego zalany schron.



Nieopodal znów dziwna konstrukcja. Z daleka przypomina pomnik, z bliżej wieżę z okienkiem, do którego nie ma dojścia. Może to słup dla jakiegoś wiaduktu, który nigdy nie powstał?




Ów "gumiennik" to nie jedyna kartka przypięta w okolicy. Są i inne. Może odbywała się tu jakaś gra terenowa? Albo inna działalność miłośników wierzeń starosłowiańskich i ichniejszych demonów? Skądinąd teren całkiem dogodny dla tego rodzaju nietypowych stworzeń.


Z zabudowań (tych, które nieco odrastają od ziemi) napotykamy jeszcze taka budkę nad basenikiem.



Jest też ogromna ceglana studnia.




Sporo jest wokół niewielkich, lichych murków czy głazowisk, które powoli coraz skuteczniej wtapiają się w otaczającą przyrodę. Za parę lat będą już zupełnie przypominać naturalne kamienie...



I to chyba byłoby na tyle jeśli chodzi o napotkane obiekty, które w przypływie dobrej woli można sklasyfikować jako "ruiny". Pozostała część terenu nie nosi już znamion pozostałości budowli - jednak wciąż "pachnie" starym industrialem, którego dawna obecność odcisnęła piętno na otaczającej przyrodzie i ogólnej czasoprzestrzeni.

Są np. duże, regularne płaszczyzny, gdzie nie chce rosnąć trawa - występują tylko mchy i porosty. Ziemia jest pokryta żwirem, żużlem i czy inną szlaką.



Zdarzają się mini stawki (duże kałuże? ;)) i pogięte sosny jak na poligonach.


Jest też lasek pełen zapadliskowych lejów, rozpadlin i pagórków, które wyglądają jak nie do końca naturalnie utworzone.




Jeśli ktoś kojarzy jakieś atrakcje w przypyskowickich polach i lasach (nieujęte w tej i innych wspomnianych tu relacjach) - to będę wdzięczna za polecenie! :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz