Ma podcienie, gdzie można się schować przed deszczem. Ochoczo to czynimy, bo akurat sikło.
Miejsca pilnuje żółw, lew z czuprynką i duch bez twarzy.
Niestety mimo sporych chęci nie udaje się dostać do wnętrza wieży. Chyba diamenty tam trzymają albo złoty pociąg - biorąc pod uwagę solidność założonych krat...
Widać, że jest sporo sympatycznych ludzi, którzy pracują okresowo nad rozpiłowaniem metalowych blokad, wybieraniem kamieni czy robieniem podkopów, ale tu trafiamy w złym momencie, gdy akurat wszystko jest szczelnie zaklejone. Może więc tu kiedyś wrócimy, a szczęście dopisze nam bardziej, bo wcześniej dotrze tu jakaś dobra dusza z palnikiem?
Niedaleko stamtąd namierzamy cmentarz radziecki, acz niestety nie mają tu żadnego ciekawego pomnika. Ot zwykła iglica... Mamy za to okazję wypłoszyć jakiś bohaterskich bojowników, którzy w ramach walki ze złem tłuką znicze.
Najwięcej grobów jest tu bezimiennych i anonimowych, zarosłych starymi tujami i zasypanych igliwiem.
Iglaste gałęzie płożą się po ziemi, kostkę brukową pokrywa regularny kożuch porostów. Widać nieczęsto tu ktoś zagląda...
Na niektórych grobach są imienne tablice, widać w różnych latach były przynoszone przez rodziny zmarłych.
Na tej płycie zwraca uwagę to płynne połączenie zarówno krzyża jak i radzieckich symboli. Chyba one niegdyś nie bardzo szły ze sobą w parze? To chyba najnowsza z namierzonych tu tablic, jeszcze lśni taka wypolerowana. Krywe Ozero... Fajne miasteczko na środkowej Ukrainie... Nocowaliśmy tam 6 lat temu...
A tu chyba jedyna mogiła opisana naszą czcionką. Ki diabeł? I to jakby po niemiecku?
To miejsce chyba jest najdziwniejsze... Robili ekshumacje? Przywieźli nieboszczyków z innego miejsca i tu zakopali?? Taka "kwatera" jak i te pozostałe - tylko rozkopana, ze świeżym pagórkiem i nabitym na środku krzyżem... Do tego jeszcze rzucona jakaś stara skarpetka...
Poniżej migawki z różnych, zupełnie ze sobą nie powiązanych miejsc. Po prostu na nie wpadliśmy.
Początkowo myśleliśmy, że to zamek. Ponoć to dawny klasztor.
Chyba naprawiają wieżę? Albo to turyści - tacy dosyć ekstrawaganccy! Kto mówi, że tylko my się możemy tu włóczyć i szukać swoich dziwnych miejscówek. Fajnie to wygląda jak sobie tam tak wiszą jak wiśnie na drzewie! :)
Szkoda, że już nieczynny... Ciekawe czy można było kupić kurę, czy raczej tylko grabie?
Napotykamy też niewielki blok. Bloki zazwyczaj mają to do siebie, że występują stadami w postaci osiedli. A ten jakoś tak sam jeden, jeszcze na samym skrzyżowaniu. Jakoś tu nie bardzo pasuje, jakby z ksieżyca spadł. A może było ich więcej, ale wyburzono np. przy rozbudowie drogi?
Nie umiemy też do końca oszacować czy jest zamieszkany czy opuszczony. Część okien jest powybijana, jakby wypalona, a w innych stoją kwiatki doniczkowe. Chyba prawdziwe, bo sztucznych fikusów to raczej nie robili?
Otwarty. Zaglądamy do środka. Pachnie z lekka człowiekiem, ale nie żeby bardzo intensywnie.
Korytarz... Całkiem nowe skrzynki pocztowe, działająca umywalka, jakieś bambetle, a zza ściany... słychać telewizor! Yyyyy... szybka ewakuacja, bo może mieszkańcy pomyślą, że chcemy zarąbać wózek, więc nie będą zadowoleni z naszej obecności? Skądinąd ciekawe jaki jest status tego budynku, czy to np. mieszkania socjalne czy może dzicy lokatorzy zasiedlili pustostan?
Potem szukamy schronów w terenach przykolejowych i początkowo zamiast nich znajdujemy jedynie coś na kształt opuszczonych ogródków działkowych, pełniejących obecnie chyba rolę "spelun pod gwiazdami" ;) A wokół pięknie kwitnie forsycja.
Nad Bobrem, w nadrzecznej skarpie, trafiliśmy na takowe "włazy". Rozważamy czy to jakieś specyficzne schrony czy raczej wyloty kanałów ściekowych na specjalne okazje? Nieraz się już włóczyliśmy nad rzekami a takie rozwiązanie przestrzenne napotkaliśmy po raz pierwszy!
W Polsce, czyli kraju od jakiegoś czasu zdominowanym obsesją koszenia trawy, po raz pierwszy spotkałam się z takim głosem rozsądku! Czy to jakaś "jaskółka" dobrego trendu czy niestety tylko jedna, pojedyncza inicjatywa, która zaginie w morzu debilizmu? Pięknie by było, gdyby znów na osiedlowych trawnikach mogły cieszyć oko kolorowe kwiaty, zioła i co drugi dzień nie wyły kosiarki ścinające wszystko co żyje na 2 mm, konsekwentnie aż uschnie i zmieni się w wypaloną pustynię...
Pomnik pompy.
Pomnik motocykla.
Pomnik misia. To akurat niedźwiedź Wojtek, towarzyszący żołnierzom 2 korpusu gen. Andersa. Wojtek ponoć pomagał nosić skrzynki z amunicją i przebył z armią pół Azji i Europy. Po wojnie trafił do ZOO w Edynburgu. Co łączyło go z Żaganiem? Tego na umieszczonej obok tablicy nie napisali...
Ale to już drugi misiek, który w ten sposób podróżował i spędzał czas z wojskowymi - poprzednio trafiliśmy w Twierdzy Modlin na podobną histrię Baśki, białej niedźwiedzicy.
Wychodząc z lasu nad Czerną najpierw wpadamy w aleje kwitnących krzewów, a potem zaczyna się osiedle. I naszym oczom rzuca sie blok. Po pierwsze cudnie położony, bo z widokiem na ów las, z którego wyszliśmy. Po drugie z łąką pod oknami, taką normalną łąką, na której rośnie normalna trawa, a nie nie coś stylizowanego na wyliniałą wykładzinę dywanową. A poza tym jakimś dziwnym trafem ten blok uniknął obicia styropianem i pomalowania na łososiowo. Blok jak magicznie przeniesiony z dawnych lat, taka zachowana stop klatka ze znikającej rzeczywistości, którą człowiek ma w sercu i pamięci - i chciałby zachować na zawsze również w terenie, który go otacza... Gdzie każdy balkon był inny, bo o kolorze ścian, podłogi czy wyglądzie balustrad decydowali właściciele mieszkań. Stoje sobie więc, gapie się na blok, trawy, białe połacie pachnących kwiatów i staram się tą chwilę przedłużyć, bo jakos tak mi dobrze na duszy.
Inny blok, w innej części miasta, który jakoś rzucił się w oczy, przede wszystkim ze względu na przyklejony komin. Nie wiem czy to wmontowana ciepłownia czy co innego, ale przedstawia się tak jakoś dosyć nietypowo!
Uwielbiam z Wami podróżować, czytam każdziusieńki wpis ^^
OdpowiedzUsuńCieszymy się bardzo, dziękujemy za miłe słowa i polecamy się na przyszłość! :)
UsuńCmentarz radziecki. Jak chodziłem do podstawówki, to nasza szkoła raz w roku obowiązkowo go sprzątała.
OdpowiedzUsuń"Chyba naprawiają wieżę? Albo to turyści - tacy dosyć ekstrawaganccy!". Prawdopodobnie byliście tam zimą. W połowie grudnia na dach wieży zakładana jest czapka Mikołaja, czerwona z białymi dodatkami, która jest oświetlana w nocy. Pod koniec stycznia jest ściągana.
Dom towarowy "Rolnik". Odkąd pamiętam zawsze tam był, a mieszkam tu ponad 50 lat. Napis też zawsze ten sam, tylko budynek coraz bardziej czarny. To była taka starodawna galeria z różnymi sklepami, głównie typu odzieżowego, obuwniczego, pasmanterie, zabawki, duperele... nawet sporo ludzi zawsze tam bywało. Grabi niestety nie kupisz. Obecnie sklepy są zlikwidowane, budynek został wyremontowany i z zewnątrz prezentuje się świetnie. Pomieszczenia są do wynajęcie, ale jak dotąd niewielu chętnych.
"Napotykamy też niewielki blok (...) Jakoś tu nie bardzo pasuje, jakby z księżyca spadł". Ten blok to tzw. Matysiaki, przeznaczony dla osób, które zostały eksmitowane, bo np. nie płaciły czynszu, najczęściej był to margines. Nie cieszył się dobrą reputacją - coś w stylu: "Witamy w krainie, gdzie obcy ginie". Obecnie wysiedlony - jest inny za Żaganiem. Ten był tylko jeden i faktycznie nie pasował. Ozdobą miasta też nie był. Ponoć ma być wyburzony, ale póki co jeszcze stoi.
Bylismy w kwietniu, ale jakis taki bardzo zimowy to byl kwiecien...
UsuńNo ten blok własnie mocno dawał żulem, nawet tak w zapachu ;) Myślalam , że moze całe osiedle takowych bylo i tylko jeden się ostał.