bubabar

poniedziałek, 15 kwietnia 2019

Pałacyki szybkie - okolice Góry (2019) cz.1

Może to nieco śmiesznie zabrzmi, ale według naszych doświadczeń i prywatnej klasyfikacji, pałacyki dzielą sie na szybkie i wolne ;) Czasem jest tak, że mamy w planie pozwiedzać ich kilka lub kilkanaście, ale pooglądamy tylko jeden. Bo miejsce okazuje sie na tyle ciekawe, że żal z niego odchodzić. Bo można wejśc do środka i wsadzic nos w każdy kąt. Bo zagada ktoś miejscowy i rozmowa przeciągnie sie na godzine lub dłużej, albo w ogole skonczy się na wspolnej herbatce, kawce, domowej szarlotce czy szklance bimberku. Czasem pałac pałacem, ale za nim/obok jest coś innego, na tyle ciekawego, ze warto temu poświecic wiecej czasu. Nieraz miejsce ma na tyle sympatyczną atmosfere, że zachęca, aby sie wyłozyc na trawie patrząc w niebo, powiesic hamak wśród ruin, zapalić ognicho nad dawnym pałacowym stawkiem i zapomnieć o jakimkolwiek pospiechu. Wiec dzien mija, a plany szlag trafia - tzn. czekają sobie na bliżej nieokreśloną przyszłość. Są jednak też pałacyki “szybkie”. Takie gdzie sie przyjeżdza, robi zdjecie i sunie dalej. Bo zamkniete na trzy spusty, ogrodzone, wyremontowane, w budowie, zamieszkane i to przez lokatorów raczej stroniących od jakiejs interakcji. Lub na tyle rozpadniete i mało ciekawe, że za bardzo nie ma na co patrzec. No i jakoś tak wyszło, ze tym razem większość napotkanych obiektów była “szybka”. 11 sztuk jednego dnia - to nam sie jeszcze chyba nigdy nie trafiło ;)


WĘGRZCE


Z pałacu zostało niewiele. Chyba juz dawno niezadaszony ruiny. Stoją same ściany malowniczo oplecione bluszczem. Okna pełne nieba, które dziś ma odcien pieknego błękitu. Ale nie posiedzimy w spokoju na pałacowych schodkach rozkoszując sie ciepłym marcowym porankiem. Ruiny znajduja sie na ogrodzonym terenie. Wokół leży sprzet rolniczy, pasą sie owce.





Pewnie za miesiąc juz nic nie bedzie widać zza płota ;)



Zaglądam do kilku okolicznych stodół gigantów. Ich stan jest nie do konca jasny - opuszczone? uzywane? ciężko określić.



Kibelek tez bardzo miły. Jakby ktoś akurat siedział na tronie to by mi patrzył w oczy. I w bezkres okolicznych pól..




ROGÓW WOŁOWSKI


Sam pałacyk, gdyby nie to, że oznaczony na mapie, wziełabym za zwykły dom.





Nie sam pałacyk nas tu sprowadza. Gdzieś w chaszczach za nim ma sie ukrywać jeszcze jedna ruinka - jakis grobowiec, mauzoleum czy cos w tym rodzaju. Skręcamy na górke porośniąta młodym lasem. Spomiedzy zarośli majaczy omszały beton. W środku pusto. Widać mieszkańcy zostali wyeksmitowani. A pewnie sobie myśleli, ze taka to kwatera na długie lata…





Jakies zombi z podziemi wylazło! ;)


W wiosce ogólnie miło. Fajne płoty, sympatyczne pojazdy…




Rzucają sie nam w oczy jeszcze jedne ruiny. Coś jakby drewniana wieża z krzyżem na szczycie? Miejsce znajduje sie na ogrodzonym terenie - ciężko podejść bliżej.




PISKORZE


Pałac zamieszkany, chyba przez kilka rodzin. Wokół biega jakis spory pies. Zdjęcia robimy z okien skodusi.




Cała wioska jest bardzo przyjemna. Brukowana uliczka.


Wyjatkowo malowniczy dom odbija sie w bajorku.






CIESZYNY


Pałac zamieszkany, wokół jeżdzą maszyny. Hałas, tumult, nic tu po nas!




PSARY


Tu sie zdecydowanie spóźnilismy ;) Odpicowane, zakratowane... bleeee..


Naprzeciw jednak czai sie jednak jakas ruinka...




CHOCIEBOROWICE


Pałac zamieszkany. Wokół aż sie roi, głównie od dzieciaków, których całe tabuny biegają wszedzie wokół i rzucaja we mnie patykami. Powiewa pranie, jeżdżą w kółko z piskiem opon trzy samochody. W powietrzu wisi jakas nerwowość...





WRZĄCA ŚLĄSKA


Zajeżdżamy od jednej strony. Pałac jest ogrodzony. Przytyka do niego gospodarstwo rolnicze z ujadającymi psami. Wiec tędy raczej nie wejdziemy.



Objeżdżamy wiec wioske i uderzamy od strony przeciwnej. Tu wygląda lepiej. Gęste zarośla, cisza, wydeptana ścieżka, usiana tu i ówdzie puszkami po jednym z tańszych okolicznych piw.









Wślizgujemy sie do środka przez otwarte okienko piwniczne. I niestety tylko po piwnicy połazilismy.





Schody prowadzace wyżej są zamurowane. Innych dziur prowadzących w czeluście pałacu nie namierzylismy.




WIKLINA


Teren wokol palacu oznaczony wrażymi znakami z zakazem wstepu. Kręci sie jakis gość wygrażając, żeby nie robic zdjęć. Kolejny z tych mistrzów, ktorzy potrafią tak skonstruowac zdanie wielokrotnie złozone, ze nie ma w nim żadnego słowa uznanego za cenzuralne.




Płotek jakby z palet?


Wioska obfituje w malownicze pnącza, ktore włażą na domy, słupy, drzewa…







RUDNA MAŁA


Pałacyk szczelnie pomurowany. Mysz sie chyba nie wciśnie.



Gładkość scian urozmaicają nieliczne rzeźbione desenie.



Przypałacowe zabudowania są zamieszkane. Lokalsi łażą wkoło skodusi i analizują czy przyjechaliśmy do Mietka czy do Kazika. I czy chcemy pożyczyć pieniądze czy oddać ;)



CZECHNÓW


Pałac w dobrym stanie, ale chyba obecnie nieużywany.




Z ciekawą i nietypową elewacją - wyskujące cegiełki! :)


I podmurówka z kolorowego kamienia!



W jego okolicy wyraznie mozna zaobserwowac wystepujacy u ludzi instynkt stadny. Gdy podchodze do pałacu wokół nie ma nikogo. Chwile potem pojawia sie jakas zakochana parka i siada pod drzewem. Zamiast zająć sie sobą to wiercą we mnie oczami. Kurde, a własnie miałam sprawdzic czy jakos sie nie da wleźć do srodka. Chwile potem pojawia sie grupka chłopaczków w wieku wczesnoszkolnym na rowerkach. Wokół sporo drzew, ale jednak wybierają drzewo, pod którym siedzi parka i zaczynają jeździć w kółko. Przechodzą tez dwie starsze panie z torbami zakupów. Chyba ich drogi sie rozchodzą, każda skręca w inną strone. Mają jednak jakis ważny temat, wymagający kontynuacji. Przystają wiec na środku ścieżki i omawiają kwestie chorych bioder Marysi. Zamiast jednak patrzec sobie w oczy - gapią sie na mnie. Jest tez pan z pieskiem, jakas babeczka z raczkującym Antosiem i inna szukająca Kajetanka. Gdy juz bez nadziei na znalezienie wejścia decyduje sie opuścić teren przypałacowy, przebywa tam juz chyba koło 30 osob.




ŚLUBÓW


Wioska wita nas wielkim budynkiem z czerwonej cegły, który w promieniach zachodzącego słonca niezle daje po oczach.


Są tez ażurowe stodoły.


I wielkie baniaki, na które mozna sie wspiąć.


Płoty dodające miejscu malowniczości.


I w końcu pałac, opleciony zapachem konopnego dymu. Wśród podcieni balkonów siedzi wesoła młodzież. Zagadują mnie czy przypadkiem nie mam czegoś dobrego na sprzedaż, co im jeszcze ubarwi to wiosenne i nieco nudne popołudnie. Dziwią sie gdy zaprzeczam… Czemu akurat zaczepili mnie? Dopiero późniem odkrywam, ze moze chodziło o moją koszulke? ;) Cóż.. Byc moze właśnie tak zachowuje sie klasyczny diler? Ubiera tematycznego ciucha i snuje sie z głupią miną nie wiadomo po co, jak smród po gaciach, po wsi, zaglądając w różne zaułki?






Ten mały fragment pałacu wygląda jak wciąż zamieszkany.




JASTRZĘBIA


Ot taki pałacyk. Jak kamienica. Na tyłach budynku widac toczoną walke pomiedzy tymi, którzy chcą wejść do środka, a tymi, ktorzy pragną im tą czynność uniemożliwic. Trafilismy niestety na złą faze… Dziś wygrywają ci drudzy… Szybka rundka dookoła i lecimy dalej.






cdn


3 komentarze:

  1. Piękny opis. Ostatni pałacyk (Jastrzębia) to mój dom rodzinny w latach 1952-56.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj ile bym dała aby moc sie przeniesc w czasie i zobaczyc to miejsce w tamtym czasie! Gdy pałac byl zamieszkaly i toczylo sie tam zwykle zycie! Chyba musialo sie tam fajnie mieszkac, taka mila spokojna okolica!

      Usuń