bubabar

wtorek, 16 kwietnia 2019

Nadrzeczne małe bunkierki - czyli Linia Środkowej Odry








Po nadodrzańskich wałach włóczymy sie od wielu lat. Zapaliliśmy tam setki ognisk - na cyplach, w oczeretach i nad starorzeczami. Wypilismy morze piwa i zielonej herbaty, gapiliśmy sie w płynącą wode, a co niektórzy pływali w rozlewiskowych jeziorkach w czasie powodzi.. Ale nigdy odrzańskie wały nie kojarzyły sie nam z bunkrami! Przegapilismy? Czy może na naszych trasach ich nie było? Ano nie bylo.. Bo myśmy łazili głównie na trasie Oława - Wrocław i Oława - Brzeg... A beton siedzi w rejonie bardziej północno - zachodnim...

W latach przedwojennych powstało kilkaset małych, żelbetonowych bunkierków wzdłuż lewego brzegu Odry, miedzy Wrocławiem a Krosnem Odrzańskim. Po wojnie większość z nich została wysadzona w powietrze i ich resztki siedzą teraz zarośniete chaszczem, gdzieś na nadrzecznych wałach. Brzmi jak coś co buby lubią - i aż dziwne, że ptak późno tam trafiliśmy!


MIĘDZY CHOBIENIA A RADOSZYCAMI (2019)



Już początek trasy jest rokujący. Zasada pt: "płytowa droga zawsze prowadzi w ciekawe miejsce" tutaj sie też sprawdziła! :)


Na pierwsze spotkanie krzakom pełnym betonu ruszamy w okolicach Chobieni, a dokładniej w jej północnych krańcach, gdzie nadrzeczne wały i łąki sa wyjątkowo malownicze i dzikie.




Poniżej okoliczności krajobrazowo - przyrodnicze w jakich szukamy rozpadniętego, omszałego betonu :) Dużo tu poskręcanych pni, wiatrołomów, kolczastych krzewów gigantów, bagienek czy zwierzęcych tunelików przez chaszcze, gdzie spod nóg czmychają nam bażanty i zające. Konary i liany zrywają czapki i drapią po gębach. Takie nabrzeża lubimy! :)








Nie wiem ile powiniśmy na tym odcinku tych bunkierków znaleźć - ale udało sie namierzyć sztuk 4

Bunkierek nr 1








Bunkierek nr 2













Bunkierek nr 3







Bunkierek nr 4










NA PÓŁNOC OD PRĘŻYC (2023)



Innym razem, na innej wycieczce i w zupełnie innym miejscu, namierzamy kolejne dwa malutkie bunkierki.

Pierwszy jest mało spektakularnym odkryciem. Aby do niego dotrzeć najpierw trzeba się przebrać przez półzabagnione, wysokie płowe trawy (to jest chyba najciekawsze)


Potem oczom się przedstawia widok na porozwalany beton. Nie ma tu żadnych pomieszczeń czy nawet nawisów, schodków, okienek - no nic. Ot ściany i czasem na ozdobę troszeczkę żelastwa.





Natomiast kolejny nadodrzański bunkierek - to istna rewelacja! Jest to obiekt wodno - lądowy! Częsciowo stoi na nadrzecznej skarpie a cześciowo w wodzie! :) Nie wiem jakie były jego losy - czy skarpa się trochę obwaliła czy może rzeka przybrała? Fakt jest taki, że na dzień dzisiejszy to wygląda niezwykle klimatycznie. Ostatni raz bunkry z integralną chlupoczącą wodą to miałam okazję oglądać na Łotwie, na plaży w Lipawie - TUTAJ , TU i TU też No ale to dalekie kraje - ale żeby nad naszą Odrą? Żeby takie cudo sie czaiło prawie na rogatkach Wrocławia?

Z oddali. Krajobraz z wału.


Beton w objęciach malowniczych krzaków i pnączy.


Dobrze widoczna wodna część bunkra.




Te schodki to chyba specjalnie są stworzone do tego, aby na nich usiąść i wypic piwo, spoglądając w szumiące nurty rzeki.

Z braku piwa można też zjeść kanapkę albo po prostu pogapić się w płynące obłoki. Dziś to akurat nadchodzące zlewy, acz też mają swój urok tzn. póki są jeszcze daleko.


A może jednak lepszy będzie piknik na dachu? Przynajmniej póki nie leje?







POD MOSTEM KOLEJOWYM KOŁO BRZEGU DOLNEGO



Zbliżając się do mostu już z daleka widać, że jeden filar jest nieco nietypowy.


Do jednej z mostowych podpór przyklejony jest bunkier!




Spomiędzy swoich nadodrzańskich pobratymców wyróżnia się tym, że jest całkiem spory i dobrze zachowany.




Nad bunkrem przebiega trasa kolejowa. Jedna z jej nitek jest czynna, a druga opuszczona, więc można się w pełni nacieszyć różnorakim klimatem związanym z koleją.




A tak prezentuje się od góry, z torowiska.


Można wejść do środka bunkra, a nawet jest na czym usiąść. Meble o dziwo są dosyć czyste i nie ma zaduchu bezdomnych, który częśto towarzyszy takim miejscom.



Najlepszą opcją piknikową okazuje się dach bunkra. Z widokiem na chlupoczącą rzekę i pojące się krowy, z pociągami śmigającymi nad głową, ze zmieszanym aromatem rdzy, karbolu, wodorostu i piwnicy :)







Małe schroniki, chyba z rodzaju zwanych "kochbunkry", walają się przy wjazdach na most.






1 komentarz:

  1. Bardzo dobry czas na zwiedzanie bunkrów. Wiosna lub jesień, gdy przyrody jeszcze nie ma w nadmiarze. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń