Cavezej
W blasku zachodzącego słońca znajdujemy właściwą skałę. Ogromna, osmolona grota pachnie przygodą. Tu spędzimy dzisiejszy wieczór.
Prosta i solidna drewniana zabudowa, porządek, wygrabiony piach - wszystko jak zwykle, jak to w takich miejscach się przyjeło.
Podesty zwężającej się groty służą zapewne za miejsca noclegowe. A na wejściu wita nas totem.
Wszelakie pamiątki od przewijających się tu osób.
Czar wpisowników.
Nie ma nic lepszego jak skała podświetlona ciepłym blaskiem płomienia :) Gdy człowiek nasiąknie atmosferą ogniska wśród skał - już żadne inne nie smakuje tak samo!
Grzaneczki skwierczą, ser skapuje wielkimi soplami - piękna sprawa! Najlepsza kolacja na letni wieczór :)
Kinlehujort
Ot takie zwykłe wzgórze jakich setki w rejonie - czy może się w nim czaić coś ciekawego?
Niby lita skała, a tu nagle pojawiają się jakby tajemne wrota...
Tak to dostajemy się do magicznej, trójkątnej bramy. Wnętrze, choć płytkie, ma swój mikroklimat jak najprawdziwsza jaskinia. Mamy upalny dzień, a ze środka wieje chłodem jak z klimatyzacji. Toperz i kabak od razu postanawiają się schłodzić - ja jednak wolę posiedzieć na słońcu. Lato jest krótkie - trzeba się nim nacieszyć póki jest!
Z wewnątrz na zewnątrz.
Wnętrze robi za chatkę, jest nawet zaczątek antresoli. Trzeba przyznać, że miejsce jest bardzo szczelne i od wiatru czy deszczu powinno w pełni zabezpieczać.
Mała przekąska właśnie się podpieka.
We wpisowniku dość skromnie z rysunkami...
.... trzeba więc to nadrobić :)
![]() |
---|
Radość na pyszczku z odnalezienia kolejnego skalnego biwakowiska do naszej kolekcji :)
Czasem na drodze trafi się grota, z wewnętrznym paleniskiem i fikuśnymi krzesełkami.
To chyba szopka? Z patyczków po lodach. Przesłodka! :)
Yaw yek
Wracamy tu po roku nieobecności. Tym razem nie w chłodny poranek, a w ciepły, pachnący letni wieczór. Nie przez wąwozy i bezdenne rozpadliny, a zwykłą drogą od strony pól. Miejsce okazuje się tak samo urokliwe jak poprzednio i tak samo wpadamy po uszy w jego cudną atmosferę i gościnne progi. Co może być lepszego jak sosnowy las, przez który przeziera skała, a pod nią takie wyjątkowo dla oka przyjemne budowle? :)
W domeczku u podnóża żółtych skał wszystko po staremu.
W drodze do kibelka.
Kibelek odnaleziony!
Najbliższa okolica, przepełniona aromatem dymu i żywicy.
A prawdziwie magicznego wyrazu każde takie miejsce nabiera dopiero, gdy podświetlimy je ciepłymi płomieniami ogniska. A do tego brzdąkanie gitary!
My i pieczone ziemniaki! :)
Pachnąca, czerwcowa noc powoli spływa na okolicę. Tu, pod skałami, mrok pojawia się wcześniej. Długo jeszcze widzimy szczyty skał oświetlone ostatnimi promieniami słońca, gdy w dolinie odzywają się już nocne ptaki.
Tym razem znajdujemy w tym miejscu wpisowniki, których w zeszłym roku nie namierzyliśmy. Czy źle szukaliśmy? Czy akurat wtedy ich nie było? albo zostały przełożone w inne miejsce?
Tak wyglądała poprzednia chatka w tym miejscu, zniszczona przez komunistyczne władze w 1981 roku. Jak to się nic nie zmieniło! 40 lat minęło, a świat wciąż taki sam - nadal obfituje w skurwieli, którym przeszkadzają takie miejsca i próbują je niszczyć...
Najbardziej w takich miejscach cieszą zdjęcia, pozwalające przenieść się w przeszłość i powędrować z ekipami w innej czasoprzestrzeni. A nieraz spojrzeć w oczy osobom, których obecnie już nie ma wśród żywych. Zatem poniżej kalejdoskop zaklętych w papier wspomnień z lat różnistych.
Wpisownik to nie tylko zdjęcia. Wpisy, rysunki, wszelakie inne wklejki, naklejki, przyklejki, pieczątki.
Przedruki starych artykułów.
Nieznajomość lokalnego języka zmniejsza moją wrażliwość na słowo pisane i uleganie urokom poezji i prozy... Najbardziej więc cieszy się geba na te strony wpisowników, gdzie coś fajnego zostało narysowane. Najlepiej jak coś związane z wędrówką, biwakami i miejscami podobnymi do tego! Ile z takich wpisowników wylewa się szczęścia, radości i miło spędzonych chwil. Ile dobrej energii wsiąkło w te kartki jak również w okoliczne skały, deski czy piach :)
![]() |
![]() |
---|
![]() |
![]() |
---|
W końcu dokopujemy się do najstarszego wpisownika - sprzed 20 - 25 lat!! Najbardziej to robi wrażenie na kabaku - dla niej do odchłań czasu nie do wyobrażenia!
![]() |
![]() |
---|
![]() |
![]() |
---|
![]() |
![]() |
---|
![]() |
![]() |
---|
![]() |
![]() |
---|
![]() |
![]() |
---|
![]() |
![]() |
---|
Fajnie, że zwyczaj wklejania zdjęć do wpisownika nadal jest tu praktykowany, te tutaj - świeżutkie jak bułeczki! Ale czas płynie... Być może one też kiedyś będą wspomnieniem "starych, dobrych czasów".
I nasz niewielki wkład w historię tego miejsca :)
Kawałek stąd, w lesie można odnaleźć kamulce, na których upamiętniono znane i lubiane tu osobistości.
Skała tysiąca gęb. Zupełnie jakby się krzywiła, dziwiła, szczerzyła. Mijamy ją szybkim krokiem, bo akurat ta łypie na nas jakoś tak nie do końca przyjaźnie.
Ufff! Nic nas nie zeżarło - można nurkować w kolejne wąwozy! Pomiędzy skręcone korzenie i zwieszające się łany paproci.
To niby są zwykłe skały. A mamy głębokie poczucie przechodzenia obok jakiś dawno zapomnianych świątyń. Wejść wprawdzie nie udaje się znaleźć, ale jak nic - one gdzieś muszą być! Siedzą ukryte przed przypadkowym wędrowcem.
Nazrat
I nagle naszym oczom ukazuje się maluteńka chatynka przyklejona do skały!
Tak jakby się chciała schować i pozostać niewidoczna.
Jest to naprawdę maleństwo - jak jednoosobowy namiot. A jednocześnie jakie praktyczne! Wnętrze sypialne wymoszczone sianem - i to nie byle jakim - z suszonych liści paproci. Jaki zapach! Jest mini miejsce ognisko, krzesełko i niewielka ława - jakby jednak chcieć zaprosić gości.
Całkiem niedaleko, wręcz można powiedzieć, że w zasięgu wzroku, napotykamy kolejną chatkę, gabarytów już słuszniejszych. Tak naprawdę to grota, tylko częściowo zaopatrzona w ściany i uszczelniona w celu nadania większej przytulności.
Wnętrza zawierają wszystko co trzeba. Są piętrowe łóżka, piecyk, skrzynie na różne drobiazgi, a nawet zestaw miło okopconych czajników :) I ten sufit z karbowanej, omszałej skały! Cudowności! :)
Nieco powyżej chatki, pod skalnym nawisem, urządzono miejsce ogniskowe. Dorodne ławy zachęcają, aby usadzić zadek i spędzić tu trochę czasu!
Lokalne ozdoby, wkomponowane w skalne szczeliny, nisze i zaułki.
![]() |
---|
Tu są napisy - jakby ktoś nie zauważył!
Napisy są też we wpisownikach! I rysunki! A jakże :)
Poszukiwacze skalnych biwakowisk ruszają na dalsze łowy!
Wąskimi przejściami, żłobionymi tunelami, po schodkach wyglądających na dawno zapomniane, wychodzimy na suchy płaskowyż.
Obły wierzch skał jest przestronny i pachnący sosnowym igliwiem. Powykręcane drzewa sprawiają wrażenie zastygłych w bezruchu. Jakby biegły, tańczyły, skakały, a tylko na mój widok zamarły w najdziwniejszych pozach. Klimat jak gdzieś na wydmach - aż człowiek podświadomie zaczyna się rozglądać za morzem, a uchem łowi szum fal. Szumi coś w oddali, nie powiem ;)
Zamist oczekiwanej morskiej toni odnajdujemy tajemniczy, kamienny krąg. Tyż dobrze!
Dalej są chaszcze, mrowiska giganty...
Oczy - wszędzie oczy! Śledzą każdy nasz ruch! Wiedzą o nas wszystko!
Tu za to gęba! Wygląda na głodną ;)
Wspinaczki takim szczelinami (lub zjazdy bobslejowe nimi na kuprach) stają się naszą codziennością.
![]() |
---|
Czasem ścieżka niespodziewanie kończy się ścianą. Jakby wszyscy, którzy nią chodzą przenosili się tu nagle w inny wymiar.
Bulwiastość.
Co najzabawniejsze - zupełnym przypadkiem trafiamy w miejsce, gdzie już byliśmy. Albo jakieś takie bliźniaczo podobne?
Do końca nie jesteśmy tego pewni, bo docieramy tu zupełnie w inny sposób, z innej strony. Wpis we wpisowniku jednak rozwiewa wszelakie złudzenia. Tak, buba, toperz i kabaczek juz tu byli. Trochę ponad rok temu.
Wtedy przewinęliśmy się tylko przelotem i miejsce wydało nam się ot takie se... Dziś jesteśmy oczarowani i zasysa nas tu na dłużej. Tak wspaniale wieczorne promienie oświetlają tą część skał, a poniżej rozciąga się mroczny już las. Tu jest tak ciepło, miło, sielsko. Wszystko pachnie - dymem, żywicą, drewnem.
Byle grzanka w takim miejscu jawi się rajską potrawą. Dym wiruje jak wciągnięty w korkociąg, a wraz z nim pióra łapaczy snów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz