W to miejsce doprowadza nas zapach wędzonki i dymu. Czyżby ognisko zgasło niedawno? A może już tak nim przesiąkły okoliczne skały, że zapodaje aromatem zawsze i wszędzie? W tym rzucie jeszcze nie widać jak fajne jest miejsce, ku któremu zmierzamy.
W tym rzucie prezentuje się już w pełnej krasie. Nie wiem dlaczego, ale uwielbiam takie chatynki przylepione do skał!
W środku panuje wystrój dość prosty, acz zwraca uwagę drewniana podłoga. Tworzy to zaciszne wrażenie, nie wiaty/szałasu a prawdziwej chatki!
Są oczywiście przepiękne ozdoby - malunki na plasterkach drewna, przedstawiające skalno-chatkowe życie. Ekipy wędrujące lub siedzące przy ogniu, ptaszęta wszelakie, suszące się zioła, leśną zwierzynę pasącą się pod oknami chatek. Są też jak zwykle wspominki o zmarłych, związanych niegdyś z tym miejscem.
Rozsiadamy się. Nie ma innej opcji!
Mokre drewno nie za szczególnie się pali, ale przynajmniej wędzonkowy zapach okolicy ulega zintensyfikowaniu :) Zdjęcia autorstwa kabaczka! :)
Cakvurob
Najpierw rzuca się nam w oczy wychodek. Wspaniale wkomponowany w skały!
Jest kibel - musi być więc i baza spalno - biesiadna. Szukamy więc. I jak to mówią - szukajcie a znajdziecie! :) Sosny i czerń osmolonych skał! Ile razy już to widzieliśmy i za każdym razem tak samo cieszy! Tak samo śmieją się nam ryjki, że znów znaleźlismy miejsce idealne dla nas!
Z boku pół-chatka wygląda bardziej spektakularnie.
W środku można się poczuć jednocześnie jaskiniowcem jak i harcerzem z dawnych lat! Wybierasz czy się przytulisz do skały czy do ściany z wilgotnego brezentu ;)
Na stole to można tu podawać nawet potrawy z mamuta! Taki solidny mebel!
Chyba jakieś ekipy lubią tu spędzać Wielkanoc, acz w owych pamiątkowych malunkach jest dla mnie coś przerażającego. Te króliki zombie, które się zaraz rzucą i wgryzą w jajo dinozaura... To zębiste słoneczko... brrr.. Acz innej beczki - to skalne obozowisko w ogóle jakoś dużo ma wspólnego z zębami ;)
Tutejszy wpisownik jest bardzo ciekawy, takiego zgromadzenia przefajnych rysunków to dawno nie spotkaliśmy!
Wielokrotnie takich... hmmm... życiowych! :) I ciągle przewija się w nim motyw zębów. Zwłaszcza takich lekko nadpsutych ;)
Dzwoneczek na miejsce ... i w drogę!
I co nas czeka tym razem w tej sinej dali ku której zmierzamy??
Znajdujemy miejsce z wpisownika! To na bank to!
A na żywo... Tu to chyba stosy ofiarne można zapalać i ognie sygnałowe, a nie tylko zwykłe ognisko na kiełbaskę.
Światynia jaka czy co?
Widoczki dopisują.
Humory również.
Choć czasem czujemy się obserwowani...
avocildirb
Trochę inne rejony. Bardziej poprzemysłowe. Coś jakby na kształt hałdy. Wielka kupa łupka. Ziemia wokół poryta kopalniami tego surowca. A wśród tego ona - chatka. Oczywiście wiadomo z jakiego budulca utworzona. No bo jakby inaczej! Oprócz tego wokół mech, sosny i brzozy.
Im bliżej podchodzimy, tym bardziej ulegamy urokowi tego miejsca!
Wnętrza to połączenie kamienia i drewna. Jest stryszek z materacami, jest piecyk. Nie zabraknie desek do krojenia, drewnianych łyżek i garnków.
Plaskate kamulce zdają się być idealnym podłożem dla malunków! Czy raczej wydrapek? :)
Ozdoby wszelakie
Nawet w wychodku deski na ścianach mają ciekawą fakturę!
Jest oczywiście też wpisownik! Zawierający dużo zdjęć z historii chaty, jej dawnego stanu zdemolowania i późniejszej odbudowy.
I na chwilę obecną najnowsza historia tego miejsca :)
Do całej urody architektury i zagospodarowania przestrzeni dochodzi kwestia położenia na skarpie. Świadomość, że kilka metrów od miejsca ogniskowego jest urwisko z ogromną jamą osypującej się starej sztolni, która nie wiadomo co kryje. To ma swoją magię!
Ot - żeby nie być gołosłownym! Głęboki lej zapadliska a na jego dnie - bramy do wnętrza ziemi!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz