A my tymczasem suniemy dalej wzdłuż wybrzeża. Zawijamy do miejscowości Ustronie Morskie, a raczej do jego peryferyjnej dzielnicy nazywającej się chyba Wieniotowo. Znajduje się tutaj dawny wojskowy ośrodek wypoczynkowy "Barka". W internecie nadal można znaleźć stronę z namiarami na niego. Ale telefony już nie odpowiadają ;)
Na sam teren ośrodka nie dajemy rady wjechać (zwłaszcza tłustym busiem) bo wjazd zatarasowano betonowymi podkowami.
Ale placyk przy płytówce, kawałek przed ośrodkiem, też wygląda dość dogodnie na nocleg.
Cóż zrobić... nad polskim Bałtykiem “kołami do morza” to raczej nigdzie się nie da - tak coby nam fale szumiały do snu, no i jeszcze to było na legalu. Dobry więc i placyk pod sosnami. Busia przestawiamy kilkakrotnie. Jak to bywa w terenach nadmorskich duje dość mocny wiatr, a rosnące sosny są nie takie jak u nas na południu - tylko krzywe. No i mi się ciągle wydaje, że źle stoimy i że w nocy nam się któraś sosna zwali na łeb. Moje wrażenie potęguje fakt, że jedna sosna leży…
Łażę więc w kółko, cmokam i obczajam trajektorie ewentualnych sosnowych lotów ;) Po trzecim przestawieniu busia w kolejne miejsce, które na daną chwilę wydaje mi się bezpieczniejsze, toperz obiecuje, że jak jeszcze będę marudzić - to mnie natychmiast zawiezie do najdroższego hotelu w Ustroniach i będę tam musiała zostać 3 dni. Ajjj! To ja już wolę spadające sosny, niech im będzie! ;)
W stronę morza ruszamy pieszo. Ośrodek jest położony na samej wydmie. Z niektórych domków to chyba z okna można było wskoczyć do morza! Właśnie w takim miejscu, z atmosferą dawnych lat, chciałabym dziś spać! Szkoda, że skoro sam ośrodek nie działa, nie można tu podjechać np. za opłatą i wykorzystać miejsce jako kemping. Wiszą tabliczki, że teren prywatny. Że też właściciel nie woli zamiast walnąć betonowych bloków - posadzić ciecia, który by kasował za wjazd i ewentualny nocleg. Patrząc jaki jest ruch - nie my jedni byśmy na to poszli. Spotykamy np. kilkunastu motocyklistów, którzy oczywiście są w stanie ominąć bariery drogowe i podjeżdżają pod same domki, ale obawiają się rozbijać tu namioty. Nawet podchodzą do nas i pytają czy się orientujemy czy ktoś pilnuje tego terenu, komu można dać w łapę? Czy będzie dym jak tu zostaną? Czy ich ktoś przepędzi w nocy albo wezwie policję? Czy może mamy telefon do właściciela terenu? Niestety wiemy tyle co oni…
W ośrodku był jeden duży budynek - pewnie jakiś biurowy. Od strony morza prowadzi do niego aleja z betonowych płyt, zasypana gęstym słojem igliwia.
Widać wyraźnie młodnik, który rzucił się tu na łąki po zniknięciu ludzi. Ciekawe czy będzie mu dane dorosnąć...
Wnętrza budynku są praktycznie już puste.
Długo rozważamy co to jest - czy ośmiornica, czy pająk? czy może jednak statek kosmiczny?
Kabak bardzo chciał mieć skrzydełka!
Akcent górski w nadmorskich krainach…
Czy to oznacza, że jakaś ekpa tu jednak wbiła i spała w busie?
Okoliczny las jest cały nafaszerowany malutkimi domeczkami.
Ściany domków pokrywają ciekawe, kolorowe malunki. Chyba były tu jakieś warsztaty graficiarzy, bo praktycznie każdy malunek jest bardzo staranny.
Tu ukłon w stronę dawnej nazwy! :) Miło!
A tam między drzewami już przebłyskuje morze!
Tu chyba była jakaś estrada?
Po zachodzie słońca mija nas parka zmierzająca z plecaczkami ku domkom. Im się pewnie uda jakoś tam zaszyć, w odróżnieniu od nas czy motocyklistów...
Wieczór mija miło pod krzywymi sosnami. Dziś, podobnie jak wczoraj, siedzimy sobie przy świecach.
Chyba koło północy przyjeżdża policja. Parkują jakieś 50 metrów od nas i długo siedzą w aucie na zapalonych reflektorach. Potem je gaszą i jeden koleś idzie w naszą stronę energicznym krokiem, ze srogą miną jakby mówiącą: “Zaraz wam wdupie mandat”. Pewnie zauważył “ognisko” i już mu ślinka pociekła z ryja… Gdy jest jakieś 3-4 metry od nas - nagle się zatrzymuje, robi obrót na pięcie i wraca do radiowozu. Bez słowa… Pewnie zauważył świeczki… “Chyba ten pan zabłądził! Albo coś zgubił!” - komentuje na głos kabak.
A potem policaje biorą latarki i ruszają w stronę ośrodka. Ufff… dobrze, że motocykliści tam nie zostali… Wracają po pół godzinie. We dwóch, jak poszli. Znaczy parki nie znaleźli! Dzielni! Dobrze się ukryli :)
Ustronie Morskie to nie tylko opuszczony ośrodek! To przede wszystkim bunkry! Leśne, wydmowe, plażowe umocnienia! Ale o tym w następnej relacji!
cdn
bubabar
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jak zawsze dobrze się czyta! Od dawna śledzę Wasze relacje. Historie które opisujecie i miejsca które odwiedzacie są naprawdę wyjątkowe. Dzięki!
OdpowiedzUsuńDzieki! Cieszymy sie bardzo, ze sie podoba! :)
Usuńależ bym sobie w takie miejsce pojechała wakacyjnie pomieszkać. Gdyby było dostępne oczywiście. A Kabak jak dorośnie, to Was też wywiezie :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje! Że bedzie kiedys starą, zleniwiałą matkę wyciągac w teren! :)
Usuń