Gdy w maju odwiedziliśmy Pustynie Kozłowską
Kabaczę twierdziło, że to najlepsza na świecie piaskownica. Fakt - miejsce to dość wysoko postawiło poprzeczkę w tejże kategorii. Jednak już niespełna półtora miesiąca później przyszło odwiedzić miejsce chyba jeszcze ciekawsze. Sumaryczna ilość piachu może byłaby i podoba, ale tutaj całość była hmmm… jakby to powiedzieć? Bardziej zwarta? Bo wysypana na jedną wielką pryzmę o stromych, osypujących się zboczach.
Wędrujemy przez sosnowy las, położony nieco na północ od Białego Boru. I nagle drzewa rzedną a naszym oczom ukazuje się wielka góra żółciutkiego piachu.
Miejsce dokładnie tak się nazywa jak wygląda “Pomorska Góra Piasku”. Jest to jedno z wyższych wzniesień woj. zachodniopomorskiego. Powstało jako hałda pobliskiej kopalni kruszywa. Wysokość wzgledna ma coś ponad 60 metrów więc robi wrażenie.
Na szczyt prowadzi też jakaś bardziej płaska droga (bo nawet samochody tam wjeżdżają), ale nam się nie chce jej szukać. Tu gdzie podeszliśmy - tu się wspinamy. Zbocze jest solidnie nachylone, piasek sypki i luźny, więc zazwyczaj połowę tego co wchodzimy - to zjeżdżamy z powrotem. Krok w górę, pół kroku w dół.
Widoki odsłaniają się coraz ciekawsze. Wielkie połacie lasów, zielono gdzieś aż po horyzont, gdzie bezmiar drzew zaczyna się zlewać w barwę niebieskawą.
Okoliczne żwirownie, którym to zawdzięczamy powstanie tej ciekawej atrakcji :)
Oczyma wyobraźni widzę tu busia i biwak! Ale trzeba by go teleportować…
Bo chyba jedyna droga prowadzi tędy.. więc busio zakopał by się już na jej pierwszym metrze... :(
Jak przystało na piaskownice - wyciągamy łopaty i budujemy zamek!
A potem oczywiście fikołki!
I zbieganie w dół!
Był początkowo plan sturliwania się, ale moglibyśmy osiągnąć zbyt duże prędkości i nie wyhamować przed drzewami ;) (poturlamy się dopiero po wydmach we wrześniu!)
Mamy dziś problem ze znalezieniem noclegu. Jest długi weekend. Wszystkie miejsca choć odrobinę nadające się na nocleg są zarąbane ludźmi pod korek.. Nic spełniającego nasze wyśrubowane normy dzikości dziś nie znajdziemy...
Znajdujemy za to miejsca o właściwym stanie nawierzchni jezdnej i odpowiednim kolorze tabliczek! :D Zawsze coś!
Toperz kiedyś sugerował, że na długie weekendy to przydałby się taki wielki świder, żeby się nim wkręcać pod ziemię - by tam próbować uniknąć zadeptania i przetrwać te zwariowane dni. A tegoroczny długi weekend czerwcowy jest pod tym względem gorszy od wszystkich minionych. Bo gdyby nie nagły napad histerii u rządzących - to połowa tych tłumów zalewających każde miejsce - byłaby teraz za granicą (np. my). A tak to wielkie podrasowane terenówki (oblepione naklejkami sugerującymi, że minione lata spędziły w Afryce), tłuste, orurowane kampery, motocykle, paralotnie czy rowerzyści z przyczepami jak na słonia - włóczą się po zachodniopomorskich lasach. I są wkurwieni. Rozmawialiśmy z różnymi ludźmi. Każdy z nich miał być teraz gdzie indziej...
Koniec końców - śpimy nad jeziorem Wierzchowo koło Orawki, w klimatach nieco przypominających parking przed marketem, gdy ogłosili w telewizji, że rozdają wszystko za darmo ;) Ostatecznie okazuje się nie być aż tak źle, jak się początkowo obawialiśmy. Muzyka nie łupie, stada psów nie porywają jedzenia, do jeziora można się dopchać, kabak poznaje nowe koleżanki, z którymi goni po lesie, a motocykle zaczyną dzikie slalomy między autami i namiotami dopiero rano, gdy już się zbieramy i opuszczamy to miejsce.
Dziś sobota - będzie jeszcze gorzej. Ale na chwilę obecną mamy to gdzieś! Jedziemy dziś na miejscówkę, gdzie tłumów na bank nie będzie!
cdn
bubabar
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Super fotorelacja z tej piaskownicy. Latem trzeba się tam wspiąć! :)
OdpowiedzUsuńDzięki za zdjęcia.
Pozdrawiam.
Porządna piaskownica! :) I z widokiem!
UsuńDawno nie było takiego artykułu. Bardzo fajny wpis.
OdpowiedzUsuńDzieki! :)
Usuń