Na ścianach i sufitach są super nacieki! Jak stalaktyty w jaskini. Tu w ich tworzeniu bardzo pomagają wystające pręty!
Takie bunkry właśnie lubię najbardziej, gdzie przyroda zaczyna je już pożerać. Gdy opuszczone miejsce, stworzone niegdyś ręką człowieka, zmienia się we fragment lasu, skały, pagórka czy kamienia. I ten złapany moment pośredni - już nie fragment cywilizacji, a jeszcze nie sama natura.
Drugi, chyba jeszcze ciekawszy bunkierek trafiamy niedaleko leśniczówki w Czarnolesie. Obiekt był niegdyś dwupoziomowy (a może i 3??) i zapewne został wysadzony, co mocno zaburzyło odbieranie i liczenie pięter, jak również postrzeganie pionów i poziomów ;) Wszystko tu jest krzywe, nieregularne, przechylone, wygięte, jakby zawieszone i zaraz miało spaść. Podłoga jest dosyć fragmentaryczna i kończy się w miejscach zdecydowanie niespodziewanych. Solidność wystającego na wszystkie strony metalu sugeruje jednak, że co miało zlecieć - zleciało już dawno, a obecny stan można uznać za nawet całkiem stabilny!
Przez chwilę się czuję, jakbym znalazła się w Lipawie, w podobnie ukośnych, poszarpanych i rozłupanych bunkrach zdobiących całe wybrzeże Karosty. Ech… w mojej ukochanej Lipawie, w której właśnie jakoś teraz byśmy byli, gdyby nie zabawy polityków, uzurpujących sobie rząd dusz… :( No cóż… Dzikich nadmorskich plaż tu nie znajdziemy, ale z dużym prawdopodobieństwem sukcesu ruszamy na poszukiwanie biwaku gdzieś nad brzegiem jezior czy rzek…
cdn
Zawsze marzyłam, że z córą będę chodzić po bunkrach, ale z jej charakterem to mało możliwe. Może jak będzie starsza. Uwielbiam te leśne, porośnięte mchami bunkrowiska. :)
OdpowiedzUsuńAle w jakim sensie z jej charakterem to mało mozliwe? Nie lubi bunkrow albo sie ich boi? Bo po kabaku przynajmniej patrząc to taki leśny bunkier to swietna rzecz. Bo sam las ją nudzi, tak isc po lesie bez celu. Ale jak w lesie siedzi bunkier, ruina, starorzecze, chatka - to juz ok, bo jest jakas atrakcja i cel wycieczki.
Usuń