bubabar

czwartek, 12 marca 2020

Bytomskie podwórka cz. 10 - (rejon ul. Siemianowickiej) (2019)

Ulica Siemianowicka jest bardzo ruchliwa - autobusy, auta, wszystko się gdzieś śpieszy i gna w obłędzie na złamanie karku.. Ściana kamienic tłumi hałas i tumult, wystarczy przejść przez bramę i nurkujemy w innym świecie - spokojnym, cichym i z lekka zapomnianym...

Jak zwykle kilka historyjek z bytomskich zaułków:

Raz mama podskubuje krzaczek, taki o ładnych puszystych kuleczkach - aby szczepkę zasadzić przy domku na wsi. Podchodzi facet o twarzy wytatuowanej w szkielet ryby i zagaja: “Uważajcie na nich” - tu wskazuje na stojący na ulicy nieopodal radiowóz i spluwa. Oni zawsze się czegoś czepiają. Uważajcie, bo się jeszcze przyj**bią i traficie do pierdla na 15 lat, ch… wie za co.. Tak jak ja. Miłe macie pyski, chciałem was ostrzec!”

Młody chłopak dosyć niepewnie podchodzi i zagaduje - “A wy skąd? przepraszam, że tak wprost zapytam?”. Mówimy, że stąd, z Bytomia. Rodzice mogą nawet dokument pokazać. Chłopakowi oczy się robią jak spodki. “Ja był pewien, że wy gdzieś zza granicy. Z jakiejś Austrii albo innej Australii! To na Miechowicach (dawno żech tam nie był) wszyscy się tak “niecodziennie” ubierają?”.
Zwłaszcza kabak w kaszkiecie w kratkę mu coś chyba nie grał ;)

Na każdej wycieczce przychodzi taki moment, o jakim rzadko się pisze w relacjach. Taki moment, że zachce się siku. Zwykle zwiedzając miasta to jest masakra, ale akurat Bytom (a zwłaszcza jego obrzeża) jest bardzo dogodny od tej strony. Spora ilość nieużytków, zagajników, zarośniętych chaszczem ruin ułatwia takie akcje. I tak jest tym razem. Sunę w stronę szumiących na wietrze brzóz, których pnie przysłania już nieco podeschły wrotycz. Badyle po szyje! Ale chyba się nie uda.. Z zarośli słychać muzykę… Znaczy ktoś tam jest! Ludzi jednak nie widać, a źródło dźwięków zdaje się być bardzo blisko. Porzucam plan kibelkowy, ale idę tam zapuścić żurawia, bo coś mi nie pasuje... Wśród łanów wrotyczu jest niewielka, wydeptana polanka. Na jej środku stoi radyjko. I gra.. Takie dość wiekowe pudełko, gdzieś 10 na 20 cm. Do niego kablem podpięty jest mały głośniczek. W powietrzu czuć perfumy. I fajki. Na ziemi leżą wypluwki słonecznika. Na bryle pokruszonego betonu stoją 3 butelki Żubra. Jedna pusta, przewrócona, a dwie pełne jakiegoś płynu w ⅓. Mam wrażenie, że wtargnęłam w środek imprezy. Tylko ludzi nie ma.. Wyparowali? Domysł był taki, że coś biesiadników odwołało? Pobiegli gdzieś i zaraz wrócą? Na pobliskim podwórku spędziliśmy jeszcze z 20 minut. Nikt nie szedł we wrotycz… Zajrzałam tam jeszcze godzinę później. Bez zmian.. tzn. radyjko przestało grać, ale nadal leżało w tym samym miejscu..
P.S. Nie użyłam tych zarośli na kibelek. Jakoś nie przywykłam wykonywać takich czynności przy ludziach. To chyba tak niegrzecznie.. Nawet jak są niewidzialni ;) Znalazłam inne krzaki ;)

Na jednym z podwórek stoi rozmontowany samochód. Wygląda na to, że chyba trafił tu nie do końca legalnie. Słyszę rozmowę zza uchylonego okna. “Mietek, k… ktoś foci auto… Te zdjęcia nie mogą wypłynąć! Lecimy do niej? Kto to jest? Kto ją przysłał? Może z policji? Albo z gazety? K… już po nas!” Spokojny głos Mietka: “Nie rób wiochy! Zdjąłem blachy, nie ma też już żadnych numerów. Zostaw ich. To jakieś jebnięte artysty. Mówię ci - oni to potem będą malować albo napiszą wiersz. Ja się znam na ludziach..”

(niestety zdjęcia były robione pod słońce i wyszły tak niesamowicie "artystycznie" prześwietlone, że żadne się nie nadaje aby je umieścić w relacji... Cóż... Będziemy kiedyś musieli podjąć się ich namalowania! ;) Nie ma wyjścia! :D


Wydawałoby się, że jest tu mur - a za nim kamienica.


A tu ci niespodzianka! Jeszcze jedna, mniejsza kamieniczka się tam ukrywała!


Ekipa zwiedzaczy podwórkowych - w komplecie! :)


Klatka schodowa i malunek z rolki! W blokach też kiedyś tak malowali, ale potem przestali…


Solidna brama! Teraz chyba prowadzi do ogródka, a dawniej do klubu “Joker”!



Maszyna… Nie mam najmniejszego pojęcia do czego mogła służyć… Jedynie z maglem mi się nieco kojarzy…






Ściana częściowo pobielona…


Nie wiem czy autoserwis działa, ale telefon już na bank nieaktualny..



Ten chyba wciąż czeka na swoją kolej ;)


Tapeciarza również nie znaleźliśmy…


Po lewej naturalny skalniaczek.


A na prawo jakiś solidny hangar!


Podwórze jakieś takie za przestronne… Cosik tu kiedyś stało...



Bujny krzak śnieguliczek! Jako dziecko zawsze zrywałam owoce i rozdeptywałam. Fajnie trzaskały. Już dawno tych krzaków nie spotkałam. U nas na osiedlu wszystkie wycieli... Jest więc okazja pokazać kabakowi jak śnieguliczka robi bach bach!!


Drzwi na podwórko ktoś zabił dechami???


Ładna posadzka!



Brama była otwarta. Acz zapewne jakby była zamknięta - to też by nas to nie powstrzymało! ;)


I znów wędrujemy na górę schodami. Ta klatka jest wyjątkowo wąska i ciemna. Na zdjęciach tego nie widać bo oświetlona fleszem. Ze schodami chyba nie wszystko w porządku bo podparte drewnianymi belami.





A na tym podwórku wszystko jest jakieś półkoliste!




Obrazek do mojej relacji: “Krajobraz z rurą”. Raczej z rynną - ale rynna to chyba też rodzaj rury? ;)


Dwa białe auta i dwie eksploratorki miejskich zaułków :)


Chyba ktoś na lekkim haju ta kamienice budował ;)


Kolorowe desenie..



Te drzwi z prawej się leciutko otworzyły. Wyjrzała z nich głowa kota. Popatrzyła na nas, po czym się schowała. I drzwi się zamknęły.. Wersja nr 1 - kot potrafi obsługiwać okragłą klamkę. Wersja nr 2 - “weź no Mruczek sprawdź co za nieproszone goście tu łażą. Wersja nr 3 - głowa kota była sztuczna, a w środku była kamera. Wersja nr 4 - ???? ;)


Nie wiem jak reszta kamienicy, ale ta brama wygląda jakby się miała niebawem zawalić!


Zielony zaułek...


Inne zakątki pełne kwiatków i pnączy!



A tu wielkie podwórko otoczone częściowo murem, częściowo kamienicami. Pośrodku trzy rzędy komórek.




Ktoś się uniezależnił od klatki schodowej.


Drzwi do komórek opowiadają różne historie… Tu ślady po gołębiach, tu zamki tak pancerne, jakby trzymano tam co najmniej bursztynową komnatę, tu wyraz sympatii piłkarskich, tu znów kartka z jakąś odezwą czy informacją, która padła ofiarą deszczy i słońca… i już na zawsze pozostanie tajemnicą…







Solidny hydrant.. Pewnie niejedne złomiarz się ślini na jego widok!


Tabliczka z dawnych lat.. Inne czasy, inny Rozbark...


Zbiera się na burze....



cdn



2 komentarze: