bubabar

sobota, 4 maja 2019

Sosnowo - jeziorny biwak wielkanocny (2019)








Bory Dolnośląskie to obecnie jeden z naszych ulubionych rejonów.. Piach, wrzosowiska i sosnowe lasy nafaszerowane starym betonem, wszelakimi ruinami i pozostałościami przedwojennych wsi. Włóczymy sie juz tu od lat prawie dziesięciu, wiec mamy sporo ulubionych miejsc, głównie to pozostałości radzieckich poligonów i osiedli Wilkocin, Pstrąże, Trzebień, Szczytnica Kolonia, Różyniec, dawne hangary lotnisk ... BARS koło Chocianowa, leśne plątaniny dróg, (które zawsze wyprowadzą gdzieś na manowce), zruinowane pałacyki, powyrobiskowe jeziorka o lodowatej wodzie...

Więc gdy stajemy nagle przed wyborem miejsca na dość spontaniczny biwak - to nie zastanawiamy sie zbyt długo i ruszamy pod Chocianów. Kwiecien to jeszcze ciut za chłodno na pełną kąpiel w odmętach pożwirowniowych wyrobisk, ale nogi moczymy - rozpoczynając wcześniej niż zwykle tegoroczny "sezon wodny" :)



Nie chlupiemy sie sami - towarzyszą nam calkiem sympatyczne żabulce!


I co ciekawe - przede mną i toperzem spierniczają w podskokach - a kabakowi pozwalają sie bez obaw łapać w rączki i miętosić! Co jest rzeczą niezbyt mądrą z ich strony - bo tak na logike, to jest dużo wieksza szansa, ze to kabak zrobi im krzywde bo np. zbyt mocno ściśnie.. Żaby jednak widać inaczej widzą świat i lezą wręcz jak mucha na lep.

Cóż.. Nie wiem czy wszystkie dzieci tak mają - czy akurat tylko kabaczę ma taką właściwosc do dzikich zwierząt? Bo pamiętam kilka wręcz zadziwiających sytuacji, z czasów gdy jeszcze siedziała w brzuchu… Raz poszłam do kibelka w krzaki. Nagle patrze - podchodzi do mnie sarna. Gdy była ode mnie 2 metry i patrzyła prosto w oczy - zaczełam sie oganiac kijem - wydawało mi sie, że musi byc wściekła.. Drugi raz robiłam zdjecie na wałach nad Odrą, postawiłam aparat na torbie i cos sobie tam ustawiałam w pozycji kucającej. I nagle cos mnie trykneło od tyłu, na tyle mocno, ze sie wykociłam na trawe. Patrze - a to sarniątko na mnie wpadło.. Leży obok i patrzy na mnie oczami równie zdumionymi jak moje.. (a zza drzewa nerwowo zerka jego mama z resztą sarniej rodzinki). Innym razem goniła mnie ryba w stawie. Płyne sobie, a ryba koło mnie sunie, gapi sie i merda ogonkiem. Zatrzymuję sie, ryba tez. Płyne, skręcam - ona za mna. Ide do brzegu - ona ślad w ślad. Aż inne osoby kapiące sie w jeziorze to zauważyły i kulały sie ze śmiechu. Jak szłam na brzeg to ryba oczywiscie za mną. Prawie, że na brzeg by wylazła i ułozyła sie nam na kocu! Spasowała gdzies na głebokości wody sięgającej do pół łydki i z żalem zawróciła w swe wodne pielesze.. Nie znam sie na rybach - ale z tego co mówili ludzie na plaży to chyba był karp. Nigdy wczesniej i nigdy później nie lgneły tak do mnie zwierzęta - stąd moje przypuszczenia, ze nie lgneły one do mnie... ;) Jakos teraz widząc kabaka z łapkami pełnymi żab - te wszystkie historie mi sie przypomniały! :)


Jest oczywiście ognicho...




Hamaki bujaja sie na korzeniastych drzewach. Te sosny wyglądają jakby miały zwyczaj spacerowac w mgliste lub księżycowe noce…










Okołobusiowe głupawki. Już nawet nie pamiętam o co chodziło, ale było wesoło, durnie i zupełnie irracjonalnie ;)




Butelka po winie jako dogodny przyrząd dla wytwarzania błota.



Dziś jest wielkanocna niedziela. Wbrew pozorom nad wyrobiska wyległy tłumy. Zawsze myślałam, ze wiekszosc ludzi w Wielkanoc to siedzi w domu, przed telewizorem, obżera się za stołem, albo jedzie odwiedzic rodzine.. A na biwak w chaszcze jadą tylko desperaci i oszołomy ;) A tu niespodzianka! Wszędzie dymią grille, piwo sie leje, parki sie obłapują - jak w wakacje. Może dlatego, ze i temperatury takie? Iście niekwietniowe?

Wieczorem jednak nadjeziorna okolica pustoszeje. Chłód ciągnący z mroku przypomina niezbicie, że to jeszcze nie lipiec..





Na noc zostajemy nad jeziorem prawie sami. Prawie, bo kręcą sie jacyś wędkarze, których cicha muzyka zasłyszana zza odkręconych okien pojazdów, sugeruje, że przybywają zza wschodniej granicy.

Noc okazuje sie jednak niezbyt spokojna. A to za sprawą hord młodzieży, która przybyła na przeciwległą (na szczeście!) stronę jeziora. Kilkukrotnie w nocy budzą nas nieludzkie wrzaski niosące sie po wodzie (zarzynana świnia to pikuś ;) ), ryki silników zakopanych maszyn - chyba jeżdżą ( a przynajmniej próbują) jeżdzic osobówkami po głebokim piachu lokalnej plaży, a także wizgi kłębiących sie po pobliskiej szosie, ścigających sie motocykli. Pluski (i okrzyki) sugerują, że część ekipy zażywa nocnych kąpieli (i że nie wszyscy z nich dobrowolnie ;) Jedno można powiedziec - kwiat lokalnej, złotej młodzieży bawi sie wybornie, szumnie świętuje nadejście wiosny i cieszy się na swój sposób tą jedną z pierwszych, w miare ciepłych i ksieżycowych nocy.

Rano, gdy wyjeżdżamy, zauważamy, ze zabawa była lepsza niż przypuszczaliśmy… Na brzegu plaży stoją dwa dosyć zmasakrowane samochody. Pogięcie blach dachu i maski, oraz powybijanie szyb, sugeruje że ktoś po nich skakał. Wyrwane z jednego z nich blachy i lusterka sterczą zatknięte w piach jak jakies stare mogiły. Po plazy wiatr przegania ulotki reklamowe z marketów, a na okolicznych krzakach powiewają jak flagi opakowania czteropaków Kasztelana. Po imprezowiczach nie ma śladu.. Nie wiem czy potonęli w odmętach wód żwirowni, czy przybrawszy miny grzecznych dzieci, własnie spożywają świateczne śniadania ze swoimi (nic nieświadomymi) rodzicami i dziadkami.

4 komentarze:

  1. Jakie gustowne zasłoneczki w Transicie.Jakby żywcem zdjęte z wagonów pewnego znanego przewoźnika... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo wlasnie takie! :D Znalezione w opuszczonej stacyjce Gubin (juz jej nie ma), zapomniane, zasypane gruzem. Wyprane, przyciete na wymiar i dostały nowe zycie. I choc nie na torach - znów zwiedzają swiat! :D

      Usuń
  2. Tranzol świetny wóz biwakowo-wycieczkowy, niech służy :)

    OdpowiedzUsuń