Ale czas nie dzialal na plus tego miejsca. Z biegiem lat kamienica zaczela podupadac, z dachu sie lało, zamakały stosy wyłozonych sprzetów.
Zapach pleśni, wilgoci i starej piwnicy zaczął wypelniac pomieszczenia, prawie zupelnie tłumiac dawny aromat drewna, smaru i naftaliny. Znalazłam kiedys "na styrcie" super plecak. Taki stary, harcerski z zielonego brezentu, z mnostwem kieszonek. Ale tak mokry i zapleśniały, ze musialam zrezygnowac z kupna. Niedlugo potem "Helikopter" zostal zamkniety. I myslalam, ze to juz definitywny koniec tego klimatycznego przedsięwzięcia.
W tym roku, gdy czekalismy na autobus w Karbiu, rzucil sie w oczy pewien plakat. Reinkarnacja? Chyba tak!
Nowa odslona "helikoptera" miesci sie w Bobrku. Samo miejsce (w sensie budynek) nie jest juz tak klimatyczne (poprzednie wysoko postawiło poprzeczke) - tu jest to zwykly blaszany pawilon.
Wnetrze jest juz jednak pelne wlasciwego kolorytu, a połozenie w dosyc menelskiej dzielnicy na tą atmosfere wpływa bardzo pozytywnie.
Do "Helikoptera" kazdy moze przyniesc swoja rzecz na zasadach lombardu, a obsluga ocenia jej wartosc. Podczas naszego pobytu przewija sie kilka postaci pragnacych zdeponowac rzeczy znalezione, wygrzebane lub pozyskane w mniej pokojowy sposob, celem uzyskania funduszy na kolejną flaszke. Obsługa sklepu nie przyjmuje wypchanej surykatki z lekko odpadającą głową ;)
Podsluchuje tez rozmowe kierowców busa. Sporo towarow pozyskiwanych jest z rzeczy pod zastaw czy obciazonych komornikiem. Robota wiec nie zawsze wdzieczna. Chłopaki nieraz placili z wlasnej kieszeni, zeby tylko telewizor czy ulubiony obraz mogl zostac u babci. Najwiecej sprzetow pochodzi jednak z likwidacji mieszkan - wtedy sa pozyskiwane hurtowo. Najczesciej mieszkania sa likwidowana gdy starsza osoba wymelduje sie z tego swiata, a spadkobiercow interesuje jedynie "gołe" mieszkanie, ktore mozna sprzedac lub wynajac. Ekipa nieraz trafiała do pomieszczen wygladających jak antykwariat i giełda staroci naraz. Zdarzały sie i takie gdzie 2 tygodnie lezał byly lokator i kruszał na słoncu, a muchy i wszelakie inne zainteresowane tematem robale zwlekały sie z polowy wojewodztwa.
Wśród rozwieszonych w sklepie sprzętów zwracają uwage chusty! Takie jak to niegdys często sie widziało na ulicach miast i wsi a zwlaszcza dworców i pociagow - gdy wracała do domu rezerwa. Piersiaste dziewczęta, obłapujące sie parki, auta, broń, kiczowate landszafciki, wierszyki, frendzle i maksymalna jaskrawość kolorów. Patrze na te chusty i widze wagony bydlece osobówek z dawnych lat.
Są tez stosy futer i skórzanych kurtek.. Kurcze.. kiedys toto chyba było warte majątek i przechadzały sie w tym najwieksze kasiaste damulki.. a teraz leżą na pryzmie lisy, norki i inne okazy, mniej lub bardziej nadgryzione przez mole i czas...
Kuchenki, lodówki, mikrofalowki, hulajnogi, (pralki równiez "franie") - czego dusza zapragnie przy uzbrajaniu mieszkania w niezbedne sprzety.
Zawsze w takich miejscach nachodzą mnie podobne refleksje.. Że tyle użytkowych rzeczy, wciąż sprawnych, gdzieś sie wala, leży do kupienia za bezcen albo wręcz jest wyrzucanych. A wciąż produkuje sie nowe nowe nowe.. I nakreca sie mody i reklamy. A ludzie łykają to jak gąski, ze wszystko trzeba non stop wymieniac bo starsze znaczy gorsze... A potem jest lament, ze wszędzie pelno śmieci..
Zastaw stołowych leżą całe pryzmy, byłoby na czym karmić armie wojska! Nieraz po złotówce za talerz.. Ale w tym roku prawdziwi ludzie sukcesu jedzą zapewne na innych talerzach.. Bo takie są zbyt okrągłe, ich kolor nie komponuje sie z modnym kolorem ścian albo ich kanty inaczej załamują światło? I pewnie tegoroczne supertalerze za kilka lat zasilą te kubły w róznych "helikopterach".. ( oklejanie elewacji domów tłuczonymi talerzami tez chyba juz niestety wyszło z mody..)
A sterty rosną...
Sporo jest świętych obrazów czy myśliwskich trofeów.. Strasznie mi żal, ze żaden z tych eksponatów nie potrafi opowiedziec swojej historii..
I wszystko tak fajnie przemieszane, tworzące bezładną mozaike różnorodnosci. Matki Boskie przytulaja sie do lamp, jelenie rogi wylegują na poduszkach...
Za węgłem ukrył sie bałwanek z kubeczków. Kurde - ile ktos pracy włożył aby go zrobic! I jak ciekawie to wyszło! Rodzice mierzą mnie lodowatym spojrzeniem: "nie buba, jeszcze tylko bałwanka nam w domu brakuje!"!
Szalikownia. Ciekawe jakby ubrać w nie zastęp ludzi i wypuścić na miasto - który by pierwszy zebrał w ryj? ;)
My tym razem nie przybylismy tu wyłącznie dla klimatu ale w wyraznie użytkowym celu - aby kupić składany wózek dla kabaka, ktory na różne wycieczki (np. kolejką wąskotorową) może sie przydać. Trójkołowiec zatracił juz walory składalności i trzyma sie w kupie tylko dzieki listewkom i duzej ilości taśmy klejacej ;)
Wracajac z zakupów mam plan pozaglądac w kilka podworek gdzies po drodze, ale pogoda postanowila inaczej. W strugach deszczu spływamy do autobusu, a kilka cyknietych w przelocie zdjec nie prezentuje sie zbytnio porywająco. A cieszyłam sie, ze mam okazje powłóczyć sie po Bobrku w ekipie - sama tu wędrowac jednak sie troche boje..
Jeszcze tego dnia nie wiem, ze na Bobrek wroce calkiem niedługo, w ekipie i roli, na jakie w najśmielszych snach bym nie wpadła! I bedzie mi dane sie na spokojnie poszwendac tutejszymi uliczkami w duzo ciekawszym stylu :)
cdn
I kolejna odsłona mojego ulubionego sklepu. Tym razem helikopter wylądował w Supersamie! Zdjęcie z zewnątrz ma już kilka lat. Obecnie nie ma już tych napisów na dachu budynku.
Zatem zagłębiamy się we wnętrza. Drogowskazy kierują we właściwą stronę.
Cienistymi schodami wspinamy się na pierwsze piętro.
Kusi aby zasiąść w takim fotelu - a zwłaszcza w takim miejscu! :) Mało kiedy mozna by mieć podnóżek ze świetlówki!
Korytarzyk też z fajną atmosferą!
Czego tu nie ma! Od wyposażenia domu, starych maszyn, świętych obrazów, rewolucyjnych wspomnień - przez znaki drogowe i zeszłoroczne choinki. Ja ostatecznie wychodzę z kilkoma talerzami z obwódką i napisami do mojej kolekcji.
Zwraca uwagę spora ilość pluszaków. One chyba tu pilnują porządku, bo warują przy różnych asortymentach towarów i na różnych działach.
Przegląd wojskowych chust z końca lat 90 tych. One w poprzednich sklepach też chyba wisiały!
A ten w kapelutku jakoś dziwnie mi się przygląda!
Gdy byliśmy w tym sklepie w marcu 2022, ktoś wspominał, że jest wyprzedaż bo planują zamknięcie sklepu i nie przenoszenie go w nowe miejsce. Że sprzedaż ma być przeniesiona tylko do internetu... Szkoda by było...
Kto był na Bobrku i wrócił by o tym opowiedzieć zasługuje na szacunek :) Moja żona mieszkała kilka lat w tej uroczej dzielnicy, więc wiem co mówię.
OdpowiedzUsuńHa ha! Dokladnie! A mnie w tym roku 3 razy sie udalo tego dokonac! :D
Usuńale raj... Buba helikopter to moje klimaty, chętnie bym tam pobuszowała...jak ja to lubię....
OdpowiedzUsuńtutaj brakuje mi takiego miejsca....
a dzielnicy nie znam, zawsze mieszkałam na Dolnym śląsku , ale domy klimatyczne :)
W kazdym miescie by sie przydal taki sklep! :D
UsuńHelikopter... Trzeba by się tam wybrać, może coś kupię :)Czasami te stare rzeczy są o wiele lepsze od tych teraźniejszych i o wiele tańsze...
OdpowiedzUsuńMieścimy się teraz w dawnym supersamie na drugim piętrze !!!
OdpowiedzUsuńO! Dobrze wiedziec! Chetnie zajrzymy na kolejną miejscówke ulubionego sklepu! :)
Usuń