bubabar

poniedziałek, 20 listopada 2017

Zagubieni wśród mchu cz.1

Podążamy wzdłuż potoku. Ta fraza będzie się nieraz powtarzać w relacji z tych okolic. Bo ogólnie właśnie to będziemy robić przez najbliższe kilka dni. Łazić brzegami żelazistych rzeczek, wpadać w bagienka, ślizgać się na omszałych kamulcach, przeskakiwać odnogi czy opłukiwać gęby w przyjemnych, pachących żywicą nurtach. Na kąpiele niestety jest już za chłodno.

Malutki ciek wodny meandruje pośrodku cienistych lasów.



Obecność poidełka sugeruje, że trzeba się solidniej rozejrzeć wokół siebie!


ansel

Jest! :)


Zwykłe, malutkie miejsce ogniskowe na polance nad szemrzącym strumykiem. Acz chyba nieprzypadkowo dobrane, bo to jedyna plama słońca w okolicy!




Kolejny domeczek okazuje się być dziś zasiedlony (i przez trzy kolejne dni również). Osiedliła się tu para starszych ludzi, gotują, piorą, suszą, grzyby zbierają.



Grzybów to tu nie brakuje - również okazów o wielkościach naprawdę solidnych!


A za kolejnym zakrętem trafiamy w rejon malowniczych skarp i omszałych korzeni.


Wielkim plusem tutejszych obozowisk jest brak problemów z dostępem do wody.







Tutejsze biwakowisko nie jest jakieś szczególnie imponujące - ławeczki przy ognisku, skośny daszek. Tu klimat robi przede wszystkim pobliska skarpa i szemrząca po kamyczkach woda.





Podążamy dalej, a podłoże pod nogami zmienia się jak w kalejdoskopie.






Czasem wychodzimy na ścieżki...



...by po chwili znów utonąć po uszy w falujących morzach płowych traw.






Kamienne ognisko i czacha z zatartym napisem.




Przez wiatrołomy i bagniste rowy...





krms yrats

Docieramy w malownicze zakole potoku.


Jest tu kilka zabudowań. Wiato-chatka noclegowa:




Ławko - stoły przyogniskowe. Są też prowizoryczne szafeczki z potrzebnymi przyborami kuchennymi.





Są też konstrukcje drewniane nieznanego nam przeznaczenia.


Tu powstaje zupa z szyszek!


W tak zacnym miejscu postanawiamy zatrzymać się na dłużej i trochę podwędzić :)







Bywają też dni znacznie chłodniejsze i bardziej mokre. Dzielna ekipa jednak niezmiennie wyrusza w omszałe lasy.


Rejony są tu nawet całkiem górzyste.





ydedarp u

I znów wąwozy...


Jakieś tajne znaki na drzewach...


I nagle spośród zarośli zaczynają się wyłaniać jakieś przyjemne dla oka kształty.


Przekraczamy coś na kształt stopnia wodnego na potoku (pełniącego też chyba rolę chatkowej łazienki)



I stajemy na dziedzińcu pomiędzy drewnianą zabudową.



Chatek jest tu kilka. Przypominają duże, jednoosobowe namioty, z podestem do spania. Początkowo myśleliśmy, że chatki są niedokończone lub uszkodzone, ale jednak wszystko jest dokładnie przemyślane. Gdy przyjeżdża tu ekipa chcąca zanocować - to te zwykle zwinięte dachy rozwija się na przygotowanych szkieletach. Brezenty się więc mniej niszczą, bo nie są codziennie narażone na deszcze czy wiatry - służą tylko wtedy, gdy są potrzebne. Można sobie też przynieść własny dach.








Są też konstrukcje nad paleniskiem, na których w deszczowy dzień można rozwiesić daszek.




Solidne obramowanie ogniska przypomina, że znajdujemy się na terenach będących niegdyś poligonami.





Cieszą stoliki zrobione z grubych plastrów drewna.



A jeszcze bardziej napawa radością aromat dymu i pieczonej strawy niosący się wszędzie wokół :)


Ozdób dużo nie ma, ale coś tam można wypatrzeć na drzewach. Rogi, flaga i jakieś dziwne obrazy.



I wreszcie jest wpisownik!







I ktoś go dorwał w swoje małe łapki!



Kolejne miejsce ogniskowe. Po prostu ławeczki nad potokiem.



Widać, że bywalcy gustują w klimatach indiańskich.


Mosteczków tutaj dostatek! :)


Nie ma to jak się powygłupiać wśród traw! Chyba rekin złapał swoją zdobycz albo coś w tym stylu :)




yksil enrec

Kawałeczek dalej - i znów jakaś fajna zabudowa nad potoczkiem!




Malutka, prowizoryczna chatynka - a jakaś taka wyjątkowo urocza :)


Może to ten dach porosły ziołami i zasypany igliwiem? Może to te omszałe belki? A może zapach? Cały aromat lasu zebrany w jednym miejscu!





Z różnych zakątków przyglądają się nam czachy wszelakie.




Wpisownik również odnaleziony.


Urzekł mnie ten podpis! Tak niedawno żeśmy podobne malowali we wpisownikach! Tak niedawno...


Naklejka z liskami też słodka :)


No i nasze dzieła :P



Tak, tak... Ślady po poligonach na każdym kroku!





Nagle nas jakoś naszło, aby skręcić w wysokie trawy. Takie trawy mają jakąś ogromną siłę przyciągania!


Aż tu nagle, na pograniczu lasu i łąk, pojawia się coś o intrygującym wyglądzie.


Chatynka! Jaka cudna! Chyba jedna z piękniejszych w tym rejonie! A wokół przesiany słońcem świerkowy las!






Ekipa w komplecie cieszy gęby!


Miejsce ogniskowe. W takich okolicznościach wyjątkowo ładnie prezentuje się jenocia kita :)


Akuku! Coś mi wlazło w kadr! Co to może być?


Niedaleko chaty możemy znaleźć krzyż. Chyba na pamiątkę po jakimś zmarłym bywalcu tego miejsca.


Są też zdjęcia - chyba z czasów budowy tej chatki.


Inne ozdoby:


W chatce jest piecyk i 4 miejsca do spania. I wszechobecny, cudowny zapach drewna i dymu! :)






No to trzeba się brać za ognicho! Zagadka - znajdź bube i kabaka! :D



Obiad gotowy!


Jak miło usiąść na przyzbie takiej chaty i wystawić pysk do ciepłych promieni popołudniowego słońca!




Już o zmroku namierzamy dwie patrzące sobie w oczy wiatki. Miłe, zaciszne, kryte mchem. Trochę kojarzą mi się z tym okragłym modelem skandynawskim, gdzie na dachach jest roślinność, a miejsca sypialne otaczają miejsce ogniskowe, które stanowi centrum tego małego, biwakowego wszechświata.



Cztery osoby znajdą tu wygodne spanko! I jak widać - bardzo istotny przedmiot na wyposażeniu jest! :)



Gary i patelnie też mają tu swoje miejsce :)


Nie tylko praktyczność - ważna jest też estetyka miejsca. Zadbano tu również o odpowiednie w klimacie ozdoby!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz