bubabar

czwartek, 4 kwietnia 2024

Bieszczadzka majówka cz.4 (2007) Okrąglik, Jasło, Cisna, Jaworzec

Tego dnia szykuje się chyba najbardziej "wysokogórska" część naszej wycieczki ;) Chyba nawet tysiąc metrów npm przebijemy! I jakieś konkretniejsze widoczki będą! I nawet coś połoninopodobnego! No szał!! ;) Póki co - rzut oka w dal z przełęczy nad Roztokami.



Ścieżkami wzdłuż granicy tuptamy na Okrąglik.





Czasem jakieś drzewo uśmiecha się do przechodniów.


Widoki z Okrąglika są nieco zamglone.





Włazimy na Jasło.


Na szczytach kolory są takie wręcz jesienne!











Bukowymi lasami schodzimy w stronę Cisnej.


W Cisnej rozbijamy się w na polu namiotowym. Widać, że zbliża sie termin klasycznej majówki, bo robi się fest ludnie.



Wieczorem zaczyna się przy jednym z namiotów impreza z gitarą. Przyjechała właśnie ekipa z Lublina i Dynowa. Zabawnie wychodzi, bo się przypadkiem okazuje, że się już kiedyś spotkaliśmy. Chłopaki opowiadają, że często bywają w Cisnej i przytaczają różne historie z tym związane. Jedna z nich jest sprzed kilku lat. Na polu namiotowym niedaleko stąd stała szopa, w której też można było nocować. Na dole było siano, a w jednym miejscu było niewielkie pięterko, gdzie się wchodziło po drabinie. I to pięterko się pod pewną ekipą zawaliło - wszyscy polecieli w dół na siano. Chłopaki z Dynowa robią wielkie oczy, gdy im zaczynam przypominać różne dodatkowe szczegóły tej historii. No bo tak wyszło, że ja właśnie byłam na tym latającym pięterku :) Ot świat jest bardzo mały!



Potem zaczyna się robić chłodno, więc postanawiamy iść zobaczyć co tam słychać w Siekierezadzie. Były to jeszcze czasy, gdy w piwnych knajpach wolno było palić i klimatyczność speluny można było ocenić po stopniu zadymienia wnętrz. I nie było takich problemów, że połowa ekipy co chwilę wychodzi na zewnątrz i znika tam na długi czas. A reszta nie wie czy wychodzić z tamtymi czy siedzieć i czekać? Zresztą, żeby stać na zimnie - to po co w ogóle iść do knajpy? Od razu można się spotkać na łące, przynajmniej się spędzi czas razem.

Ale wróćmy do Bieszczad, do starych, dobrych czasów, do Cisnej z 2007 roku i do Siekierezady, gdzie gęste dymy snuły się pod powałą, śpiewy płynęły przy każdym stoliku inne, no i ogólnie mówiąc było bardzo wesoło :)




Rzut oka na ścienne ozdoby, zażarte dyskusje i moją nową, tematyczną koszulkę! :)


A to jeszcze inna ekipa i jak się okazało znamy się z forum!


Rano ruszamy w stronę Dołżycy, a po rowach cudnie kwitną kaczeńce!


Nasza trasa biegnie dziś przez zalesione pagóry i jest oględnie mówiąc mało widokowa. To chyba jedyny napotkany - przy podejściu na Falową.


Jeleń zaklęty w korzeń. Zastygł w trakcie skoku. Albo po prostu stoi słupka.


Mini popas i wygrzewanie w słoneczku.


To chyba był szczyt Falowej, ale pewności nie mam.


A to gdzieś w okolicach Czereniny.



Tu już schodzimy w dolinę Jaworca. A wszędzie wokół cudowne zieloności!


Im bardziej droga opada ku dolinom, tym bardziej przypomina błotną zjeżdżalnię. Momentami naprawdę ciężko się utrzymać na nogach i jedziemy w dół na zadkach!




Zaczynają się pojawiać przyjemne widoczki, którym zdecydowanie uroku dodają ciemne chmury, podświetlone wieczornym słońcem. Aż wszystko wygląda tak jakoś nierealnie!






Mamy jeszcze rzeczkę do sforsowania, ale na szczęście nie jest głęboka. Ale zimna jak sto diabłów!




W schronisku na Jaworcu tłum - "ludziów jak mrówków". I raczej atmosfera nieszczególnie zachęcająca do pozostania w tym miejscu. Większość przebywających tu turystów ma jakieś skwaszone gęby, wszystko im nie pasuje, wszystko im śmierdzi - sprawiają wrażenie, że ktoś ich tu przywiózł za karę. Głównie interesuje ich łazienka i możliwość umycia włosów. Stoją więc gigantyczne kolejki do tego przybytku, a na stołówce co druga osoba siedzi w ręczniku na głowie, narzekając na "złą jakoś usług", "niedoprawienie potraw z bufetu" albo "niewystarczające atrakcje w dolinie". Nic tu po nas. Idziemy rozbić namiot na łące.

Doliny siedzą już w wieczornym mroku, blaskiem zachodu płoną tylko czubki otaczających wzgórz.


Zimno! Siada jakaś dziwna rosa, taka zwarta i gęsta, że tylko patrzeć jak zamieni się w szron. Już teraz wygląda jakby się wahała i nie mogła zdecydować o swoim stanie skupienia. Jak to jest, że z każdym dniem jest coraz zimniej??

Szybko idziemy spać. Tylko w śpiworze można się jako tako zagrzać, a poza tym wczorajsza nocna impreza w Cisnej daje o sobie znać. Trzeba się w końcu wyspać!

Poranek jest słoneczny, cudny ze swoimi mgiełkami snującymi się po rozpadlinach wśród gór!






cdn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz