bubabar

czwartek, 24 września 2020

"Ściana Zachodnia" cz.18 - bunkry koło Prusinowa Wałeckiego (2020)

Wał Pomorski ma jedną wadę - człowiek się za szybko do niego przyzwyczaja! Wchodzi w krew i wsiąka w ciebie poczucie, że to normalne, że idziesz lasem, a co chwilę wyłania się zza zarośli jakiś “urozmaicacz” czasoprzestrzeni. Że las zawiera nie tylko drzewa, ale też sporo porzuconego i zapomnianego betonu. Że w czasie deszczu nie pozostają ci tylko kapiące gałęzie ale solidny dach nad głową jest gwarantowany prawie za każdym zakrętem. A potem jedziesz w inny, klasyczny las - i ci tego cholernie brakuje. Bo troche nudno, bo tylko drzewa i drzewa.. Bo już mimowolnie wyszukujesz kątem oka pagórków, załamań terenu, usypisk kamieni czy ziejących czernią dziur..Bo magia zapachu wygrzanej żywicznej sosny jakoś się potęguje, gdy pomieszać ją z chłodnym aromatem starego, mokrego cementu..

I dzisiaj będzie o jednym z TYCH lasów. Tych, gdzie chyba na 10 drzew przypada jeden bunkier ;) Ma to akurat miejsce koło Prusinowa Wałeckiego, ale pewnie mogłoby być w każdym innym tutejszym zakątku.



Dojście do pierwszego bunkra jest nieco utrudnione przez powalony las. Wiatrołom? Czy ścinka? Ciężko oszacować. Chyba jedno i drugie. Ale tak targających za ubrania gałęzi to jeszcze nie widziałam! Po 5 minutach chowam kapelusz. Nie ma opcji w nim iść. Za chwilę jednak wyjmuje, bo w przeciwnym wypadku chce mi zerwać skalp ;)

Do takiej studni można sobie wleźć. Niektórym dwa razy powtarzać nie trzeba.


Kolejny bunkierek. Malowniczo wysadzony, z dwuspadowym dachem i ogniskowym miejscem widać nie raz używanym.




Ledwo co wyleźliśmy z poprzedniego - znów nurkujemy w chłodny oddech piwnicznych pomieszczeń.







Miejsce okazuje się być bardzo dogodne na hamak, z czego nie omieszkamy skorzystać! :)




Wejście zupełnie jak do jaskini!



Wygrzane, pachnące lasy pełne niespodzianek!



A tu się napatoczył taki nieduży, jednopomieszczeniowy ale zawsze do kolekcji!



W ściany niektórych bunkrów wbudowane są komponenty drewniane. Mur i wśród niego nagle bęc! Decha!



Czy może być coś lepszego? Świat na granicy światła i mroku. Pomiędzy pokruszonym betonem a falującymi na wietrze paprociami.


A na jednym ze wzgórz są dwa bunkierki koło siebie.









Rdzawe sufity.




Sporo napisów się zachowało.




A na koniec dnia jeszcze taki obiekt. Już kawałek dalej, bo koło Starowic, nad Piławą. Jakiś taki mało porośnięty, jakby pozamiatany i zmalowany sprejem.





Nocujemy koło niego - nad rzeką, gdzie jest chyba miejsce spławiania kajaków.


Miejscowi coś chyba nie przepadają za kajakarzami, ciekawe dlaczego?


Drzewo nieco inne od pozostałych..


Do snu grają nam wojskowe samoloty z nadarzyckiego poligonu. Nie wiem jak to jest... Czy to jest przypadek czy przeznaczenie, ale my non stop lądujemy gdzieś na skraju poligonu... Albo tych poligonów jest tak dużo, albo nas coś ciagnie w ich pobliże?





cdn



4 komentarze:

  1. Ta Wasza eskapada to była chyba naprawdę długa bo miesiąc nic nie było a teraz co dzień kolejny odcinek i zapowiada się że jeszcze kilka z "bunkrowej" serii będzie ;). Zastanawiam się czy nie zacząć archiwizować wpisów Waszego bloga bo jak kiedyś będzie ta "apokalipsa" co ją wszystkie wróżki przepowiadają i braknie internetu to co ja będę wieczorem czytał:).
    Pozdrawiam z nad kieliszka koniaku.
    Czuwaj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No prawie miesiac - 23 dni. Bedzie jeszcze z bunkrowej serii! I z czerwca i z wrzesnia betonu nie zabraknie na naszych sciezkach! :)

      A kazde archiwizowanie to chyba dobry pomysł. Ja tez co roku wszystkie relacje drukuje i chowam do szafki tzn. bez zdjec, bo zdjecia osobno do albumów. Co papier to papier!

      Usuń
  2. Klimat jak na linii Mołotowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No troche! :) Ale tam chyba ich duzo mniej tzn. tak na sztuki licząc

      Usuń