bubabar

środa, 21 września 2016

Bobry, kaczeńce i retorty czyli bieszczadzko-beskidzkie wędrówki kwietniowe cz.15









W Usciu Gorlickiem jest knajpa, taka z dawnych lat. Obecnie sluzy glownie za dom weselny ale pojedyncze osoby tez zjezc moga.
W pustych przepastnych wnetrzach dzis procz nas stoluja sie tylko policjanci ktorzy stoja obok z radarem. Szkoda ze nie mam jak nagrac ich rozmow komentujacych przejezdzajacych kierowcow i auta. Momentami dusze sie ze smiechu. Z kabakiem jest problem w knajpach bo wchodzi nam do talerza. Ona chce jesc wszystko to co my a nie jakies mdle niemowlece papki! Tylko jak tu wciagnac schabowego bez zebow? Probujemy oszukac malenstwo ziemniaczkiem umaczanym w sosie ale nie zawsze dziala ;) Potem mijamy Oderne i Nowice. Nowica chyba obecnie jest juz niezamieszkala, tylko same domy letniskowe. Co chwile tablica “sprzedam dzialke”, “sprzedam dom”. Skad ta masowosc? czy ludziom sie przestalo tu podobac czy ktos pare lat temu pokupowal i chce teraz opchnac drozej? Cerkiewki stoja jak staly
Straszne sa swiezo wyremontowane boczne drogi w Niskim. Kiedys bylo cos, moze nierowne ale normalnej szerokosci, a przynajmniej z szerokoscia dostosowana do predkosci jazdy. I z poboczami. Teraz robia wstazke asfaltu z rolki na jedno auto, sypia nasyp a z obu stron kopia przepasciste rowy. Rowniusia nawierzchnia wiec ludzie zapychaja ile fabryka dala. Do mijanki trzeba zjezdzac na milimetry od przepasci. Kilka razy doznajemy prawie zawalu serca gdy zza zakretu pojawia sie kolejny wyscigowiec. Nie wiem co te remonty maja na celu ale napewno nie bezpieczenstwo i wygode jazdy… Na nocleg zapadamy na Magure Malastowska. Niby to obiekt PTTK a wyglada, pachnie i zalatuje klimatem jak najlepsza chatka.
Dlugo zastanawiamy sie ktory pokoj na nocleg wybrac- wszystkie sa sympatyczne. Ostatecznie wybieramy najmniejszy- moze bedzie najcieplej?
I przesmieszna tam jest ta sprawa z winda towarowa do zamawiania zarcia czy jakiegokolwiek kontaktu z obsluga. Pokrzykiwanie do szybu “hej ho, wy tam na dole” i wozeniem kasy w szufladkach jak na ukrainskiej stacji benzynowej.
W schronisku jestesmy sami tzn sa jeszcze dwa madre koty i glos z szufladki.
Wokol mgly i wilgoc. I znow nie moge uzyc na kanapach pod drzewem… Buuuuuu
Na scianie schroniska wisza rozne fajne fanty- polamane narty z rajdu sprzed prawie 50 laty
I dyplom sprzed lat 30. Ciekawe jakie wtedy stosowano zasady przy rankingach schronisk? Przypuszczalnie nie takie jak teraz - “ma wygladac jak hotel”
Za oknem szumi kolejna zlewa. Zreszta to chyba ta sama jedna od przedwczoraj, tylko intensywnosc sie zmienia. W scianach cos chrobocze, ciezko ocenic wielkosc delikwenta- kornik to czy mysza jaka? Deski korytarza skrzypia jakby ktos po nich chodzil, ale chyba ktos niewidzialny… W ciemnych wnetrzach trzeba uwazac aby nie wdepnac w kota. Acz koty sa madre, gdy czlowiek zblizy sie na wiecej niz metr wydaja z siebie przeciagne “miauuuu” - jestem tuuuuu! Zasypiamy wsluchani w cisze i te rozne dzwieki prawdziwego schroniska. Kabak nie chce sie polozyc. Dlugo stoi slupka w swoim lozeczku i z milczeniem wpatruje sie w mrok. Czasem tylko wyda z siebie tylko przeciagle “uuuu”. Czasem poskrobie łapka w siatke lozeczka, jakby porozumiewala sie morsem z tym czyms ze scian? Moze widzi lub slyszy cos czego my nie dostrzegamy bo mamy zbyt starte calym zyciem zmysly? Szkoda ze nie powie nam teraz co ją tak zafascynowalo w tym miejscu, a kiedys, gdy bedzie juz umiala powiedziec, pewnie nie bedzie pamietac tej kwietniowej nocy w Beskidzie Niskim. A moze wlasnie w takich momentach cos sie ryje w podswiadomosci co ma pozniej jakis wplyw na nasze przyszle zycie? Zreszta to nie tylko wieczorem- w jadalni tez jakos sie zawiesila i wpadla w zadume patrzac dluzsza chwile w przestrzen...
A potem jeszcze Ropica
Sękowa
i Owczary
Hmmmm.. Czy nasz Bog mial brata? Albo co to znaczy nasz? Moze to jakis inny Bog? Pomnik stal przed kosciolem (Sękowa) wiec ten fakt sugeruje ze chodzi o tego znanego i popularnego u nas Boga. Ktos wie o co tu biega?
W Gorlicach ciekawa plaskorzezba na wjezdzie do miasta. Tyle razy tedy jechalam a zauwazylam ją po raz pierwszy.
A potem juz powrot. Po pierwsze bo leje. Po drugie - miesiac w tym rejonie chyba nam wystarczy. Po trzecie- za tydzien majowka, Bałkany czekaja i trzeba by sie troche ogarnac. Kurde, jak to fajnie wracac z wyjazdu tylko dlatego by moc sie przygotowac na kolejny! KONIEC

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz