czwartek, 24 października 2019

Estonia - śladem poradzieckich baz cz.8



Nasze poszukiwania baz w innych krajach:

- Śladem poradzieckich baz cz.1 ((Polska- osiedla, bazy rakietowe, paliwowe, bunkry) - relacja
- Śladem poradzieckich baz cz.2 (Polska- lotniska)- relacja
- Śladem poradzieckich baz cz.3 (numerowane miasta)- relacja
- Śladem poradzieckich baz cz.4 (Łotwa - leśne bazy wojskowe, radary i lotniska)- relacja
- Śladem poradzieckich baz cz.5 (Ukraina, Litwa, Węgry)- relacja
- Śladem poradzieckich baz cz.6 - Białoruś - lotnisko pod Szczuczynem- relacja
- Śladem poradzieckich baz cz.7 - Litwa, baza koło Vepriai - relacja







ESTONIA


Klooga


Jedziemy nad jezioro Klooga. Jezioro jest duże, ale strasznie młakowate. Ale to nie woda nas tu sprowadza. Nas tu sprowadza beton. A raczej to co z niego zostało i wystaje spomiędzy traw. Na rozległych nadjeziornych łąkach siedzą resztki poradzieckiej bazy. Nigdy nic o niej nie słyszałam. Wypatrzyłam ją na satelitarnych zdjęciach - tzn. gapiąc sie na nie - nie wiedziałam co to jest.

To też w pewnym sensie odpowiedź na wiele zadawanych mi pytań - “buba skąd ty bierzesz te miejscówki??” Ano stąd.


Jak coś wygląda na tyle intrygująco i rokująco - to po prostu jade i sprawdzam. Czasem odbijam sie od płotu, ale czasem trafi sie perełka. Tutaj było po prostu średnio.

Spora łąka jest usiana ruinami.



Najciekawsze sa dwa hangary - długaśne rury, acz o architekturze zupełnie innej niz te spotykane przez nas dotychczas. Po pierwsze są dużo dłuższe. Po drugie są dziurawe! Każde półkole dachu jest zbudowane z dwóch cząstek. A między nimi dziura! Między żebrowaniami też są szczeliny - widać światło. Nie wiem czy bardziej niż gdzie indziej odwalili tu fuszerke - czy się rozlazło? A może one są niedokończone? Może był plan przysypać je ziemią i posadzić trawe jak to zwykle bywało? Tylko czasu zabrakło? Jedno jest pewne - w czasie nawałnic takich, jak przeczekiwaliśmy w bazie pod Vepriai (Litwa) - to tu byśmy mieli niezły prysznic!





Acz widać, że i tutejsze ażurowe rury służą lokalnym celom biwakowo - wypoczynkowym. Ba! Na kanapach można się wyłożyc bardzo wygodnie!



Są też resztki innych budynków. Napisów “z epoki” brak, jedynie popisy współczesnych graficiarzy.









Wgniata nas w ziemie duchota. Kolor nieba i odgłosy z niego dochodzące sugerują, że jakaś burza nam dzisiaj dopucka!


Jeszcze nie wiemy, że odbędzie się to aż tak spektakularnie ;)


między Hummuli a Oruste


Kolejnej bazy szukamy między Hummuli a Oruste. Miała siedzieć w lesie.. Miejsce odnajdujemy, ale troche za późno. Bazy już nie ma… Pozostały tylko nienaturalne dla kompleksów leśnych szerokie płytowe drogi i troche gruzu. Nie zachował sie ani jeden hangar czy inny zadaszony budynek. Wszystko zrównane z ziemią. Może gdzieś jest jakiś bunkier czy inne podziemie, do którego trzeba wleźć lisią jamą, jak niegdyś udało sie w polskim BARSie? Nie mamy jednak namiaru na nic takiego, więc pozostaje obejść się smakiem i pojeżdzić w kółko leśnym betonem..



między Nursi a Somerpalu

W tutejszych lasach również szukamy bazy... Na satelicie wyglądała fajnie, zbyt fajnie…


Już kawałek przed ostrzega nas znak - 5.5 km “Uwaga na sodurid…”. Co to kurde jest?


Translator mówi, że “wojsko”.. No ale to wiemy juz w domu, już po powrocie.. Nie używamy internetu na wyjazdach.. Ale translator nam nie potrzebny - wiemy, że nie jest dobrze… Potem jest już tylko gorzej…







Szlabany, tabliczki, opisy sugerujące, że buby tu zdecydowanie nie trzeba… Baza jest chyba bardziej czynna niż przypuszczaliśmy ;) “Ćwiczenia”, “zachować ostrożność” , “teren zamknięty”, “wstęp wzbroniony”. No żesz to szlag! Znowu się wrąbaliśmy na poligon! Taaaaa… słowo “keelatud” jest nam już bardzo dobrze znane…;) Ciągle je spotykamy! Wręcz się śmiejemy, że nim właśnie jest oznaczony nasz szlak! ;)

Skądinąd ciekawe, że lokalne oznakowanie poligonu jest wyłacznie w języku estońskim. Podoba mi się to! Nie rozumiesz to twój problem. Bo np. w Polsce to każde takie wojskowe miejsce opisane jest chyba w co najmniej 4 językach!


Saarema. Dejevo w okolicy Karujarve


Saarema byla ponoc za czasow Sajuza niezle zabetonowaną wyspą, gdzies czytalam, ze takowych baz mieli tu kilkadziesiat.

Niewiele zostalo z bazy Dejevo. Teraz jest tu samoobslugowe pole golfowe i biwakowisko.

Sama baza zostala juz dosc skutecznie zmielona. Zostaly dwa hangary, z czego jeden chyba okresowo wykorzystywany na jakies imprezy. Jest w nim drewniana podloga, osadki na żarowki, kable, ławeczki.






Drugi hangar stoi w lesie i sluzy glownie graficiarzom. Czemu akurat jemu darowali a inne sa juz kupka kamieni?





Glownie szukamy murala. Lesnego tematycznego malowidła. Dokladnie w miejscu gdzie mial stac jest kawałek przewroconego betonu. Widac, ze padł “na pysk”.


Przypadek? Nie sądze… Widac komus przeszkadzalo, ze w srodku lasu stoi zarosniete malowidło. Niepojęta jest dla mnie ta chęć i potrzeba aktywnego niszczenia śladow przeszlosci. Spoznilismy sie. Chyba dobrych kilka lat.

A tak wygladalo to czego szukalismy gdy jeszcze bylo..




Saarema. Maantee

Kolejnej bazy szukamy kolo Maantee. To na samiuśkim południu, na dlugim półwyspie wyspy siegajacym prawie pod łotewską Kolke. Droga staje sie coraz mniejsza i bardziej wyboista. Docieramy do malutkiej osady gdzies na koncu swiata.


Jest tu jeden hangar/bunkier przerobiony na składzik. Dokladnie pozamykany.



Inne zabudowania, ktorych architektura sugeruje, ze mogly byc niegdys poszukiwaną przez nas bazą - służą obecnie za owczarnie. I mocno sie juz rozsypują. Na tyle, ze troche juz strach wejscia do srodka. Owce wyraznie sie nie boją - nogi rozjezdzają sie na swiezym nawozie.








Niektóre z poradzieckich pozostałości leśnych baz, bunkrów, umocnień czy osiedli wydały sie nam na tyle ciekawe, że poświęciłam im osobne relacje:

Paldiski
Rummu
Hara
Suurpea
Parispea
Hiuma,półwysep Takhuna


Jeśli ktoś ma namiary na jakąś estońską baze, na którą póki co nie trafiłam - będe bardzo wdzięczna za namiary. Zapewne jeszcze nie raz do Estonii wrócimy i chętnie poszukamy leśnego betonu z dawnych lat!


1 komentarz: