poniedziałek, 12 lutego 2024

Indiański wagon wśród końskich łąk - Wzgórza Strzelińskie (2023)

A my wracamy w miejsce znane i lubiane. Wzgórza Strzelińskie to zawsze dobry plan na wycieczkę. Mamy lato, więc wybór pada na wagon na górce - najładniej położony, z najlepszym widokiem, z biegającymi wokół tabunami koni, ale bez pieca. No ale dziś piec nam potrzebny nie jest :) Cudowny, upalny, bezpiecowy czas! :)

To jeden z tych wyjazdów, którego celem nie jest poznawanie nowych miejsc i odkrywanie nieznanych ścieżek. To raczej czas by zagapić się w dal i zawiesić w niebycie.

Nasz baraczek.




Ścienne malunki mają się dobrze :)





Przytulne wnętrze w wersji dzienno - słonecznej.


Z wewnątrz na zewnątrz.


I z zewnątrz do wewnątrz ;)


Nieraz w zagrodach trzyma się bydełko. Tutaj za płotem dla odmiany są ludzkie siedziby ;)



No a konie są wszędzie indziej - na łąkach po horyzont! Takie pasące się lub galopujące stado to jest coś, na co można się gapić długimi godzinami.







A jakby akurat komuś znudziły sie konie - to można poobserwować inne atrakcje przyrodnicze np. odżywiającego się pająka.



Widoczki wokół są płowe i z lekka pofalowane. Taka jedna z dolnośląskich połonin :)




Mój ulubiony rodzaj chmur tzw. "kwaśne mleko".



Ważnym elementem dnia jest oczywiście ognisko! :)




Nie muszę chyba wspominać co było dziś na kolację ;) I już nie pamiętam co to miało być - czy karmnik dla koni czy jakiś inny pogański ołtarz ;)


Wieczorem mamy okazję wpaść jeszcze na koncert pewnego australijskiego gitarzysty.


W miłej atmosferze, bo odbywa się w stodole, przy świecach :) Siedzimy sobie na schodkach, z góry patrzymy na świat i jest bardzo przyjemnie.




Nocne klimaty naszego wagonika. Wnętrza podświetlone tylko blaskiem świec, a wokół ciemność szerokich łąk, wypełnionych tętentem i rżeniem koni.






Rankiem zaglądamy też do innych, pobliskich wagonów. W tym jeszcze nigdy nie nocowaliśmy, ale chyba nie będziemy ;) Kabak mówi, że tu straszy. I że w nocy by tu nie weszła. Z pozostałymi wagonami nie miała tego problemu. Dziwna sprawa...







Tu pomieszkiwaliśmy już kilka razy! Z piecykiem i klimatycznym autobusem pod bokiem! Relacje z tamtych pobytów TU, TUTAJ i TAM



Trochę czasu spędzamy też na bujaniu się w hamakach. Cienisty drewniany budynek, opleciony bluszczami. Ciepłe przedpołudnie, delikatny wiaterek i kozie mleko! Wsysa nas tu na dłużej! :)








Inne urokliwe zakamarki tych okolic, którym jak zwykle nie mogę sie oprzeć. I zawsze, gdy kolejny raz tu przyjeżdżam - to mam wrażenie, że jest jakoś inaczej, że trafiłam w inny zaułek tego rewelacyjnego labiryntu.














A na powrocie wagony wciąż nas prześladują ;) Fakt - te w ciut gorszym stanie zachowania, ale zawsze wagony ;)




1 komentarz: