środa, 6 kwietnia 2022

Głogów nadrzecznie i przykolejowo (2022)

Porankiem opuszczamy naszą kwaterę - malutki, niepozorny budyneczek wklinowany pomiędzy spore blokowisko. Ciekawe co tu się wcześniej mieściło?


Sympatycznie ozdobione słupki.


W jednym z mijanych wieżowców mijamy zsyp! Badzo mnie ten widok ucieszył, bo ostatnio tylko ciągle słyszałam, że zlikwidowali, zaspawali, zamurowali. Jak widać na załączonym obrazku komora zsypowa nie musi się wiązać z gnijącym syfem i szczurami. Może być czysto i jednocześnie wygodnie dla mieszkańców. Zawsze marzyłam, aby mieć na klatce schodowej takowy zsyp, wyjść sobie w kapciach i ziuuuuuu śmieci na dół, o jakiej godzinie dnia i nocy mi w duszy zagra. Acz chyba w czteropiętrowcach to nigdy nie robili?


Fajna naklejka! Musimy sobie kupić na busia! :)


W okolicach przykolejowych jest sporo półtunelików. Niektóre przeznaczone na pociągi, a inne wyraźnie na coś innego. Początkowo mamy nawet plan, aby się przespacerować takowym tunelem, ale pociągi jeżdżą dosyć często, a znając obecne podejście - zaraz by się ktoś czepił.




Tu nie wiem co się mieści we wnętrzach, za tymi pokratowanymi okienkami.


Jedno z przejść podziemnych pod torami zostało wyzamykane i teraz zasiedlił je jakiś bezdomny.



Tuptamy w stronę rzecznego portu połozonego w zatoczce Odry, oddzielonej groblą od głównego nurtu. Ktoś mi kiedyś opowiadał o zacumowanych tam starych barkach, więc to brzmi jak temat, który trzeba sprawdzić. Po drodze, w nadodrzańskim parku, mijamy sporą ilość solidnych, betonowych, wolnostojących ścian. Przypomina mi to nieco jakieś pozostałości po dawnych strzelnicach?





Osiedle nadrzecznych wagoników i barakowozów.



W porcie jest dzisiaj dosyc pusto. Nie ma ani oczekiwanych barek, ani zbyt wielu innych pływadeł. Widać nie trafiliśmy w fazę żadnego przeładunku, a zimna pizgawica nie sprzyja wodnej rekreacji ;)



Zwracają uwagę te dziwne "podcienia" - regularne wnęki wycięte w betonie przy brzegu. Ciężko mi z tej odległości ocenić jakie są głębokie i do czego mogły służyć (oprócz ozdoby ;) Widać, że wpływa do nich woda. Przypominają nieco miniaturkę oglądanego wcześniej półtunelu dla pociągów.



Te lokomotywy to wyglądają jakby były wściekłe i zaraz miały kogoś ugryźć.


Po raz pierwszy widzę, że na rzece tworzą się fale z białymi grzywami! Podmuchy wiatru sa zmienne, więc wielokrotnie fale walą w przeciwną stronę niż prąd rzeki. No dzisiaj to bym nie chciała Odry kajakiem forsować! Tratwą zresztą tyz nie...


Już z daleka zwracają uwagę spore ruiny jakiejś fabryczki, położone na drugim brzegu kanału. Rzut beretem a nie ma się jak dostać przysłowiową "suchą stopą".







Na samym cypelku.


W terenach nadrzecznych Głogowa można też napotkać rzeźby o tematyce wodnej.



Wędrując dalej przenosimy się w klimaty kolejowe i one będą nam towarzyszyć praktycznie przez cały dzień. Mijamy taki oto niepozorny budyneczek.



Spora część wnętrz jest splądrowana i wypalona...





...ale w jednym pomieszczeniu udaje się napotkać sporo ciekawych sprzętów.




Chyba były tu jakieś warsztaty.



Można sobie poczytać o higienie pracy i co zrobić, aby pomieszczenia się nie zjarały tak jak na fotkach powyżej ;)


Najfajniejsza wydaje się ta maszyna! Duże wrażenie robi spora ilość pokręteł, korbek i dźwigni. Wszystkie wciąż gładko chodzą i nawet nie piszczą! Z tabliczek można się dowiedzieć o wierceniu, skrawaniu i cięciu. I że owa maszyna ma coś wspólnego z Kluczborkiem, dawnymi nazwami ulic i musiała chyba nie urywać od razu palców bez ostrzeżenia, bo dopuszczano do niej uczniów.



Na przedłużeniu peronów stoi kilka nieużywanych już budynków. Ktoś zakładający tu niegdyś kwietniki widać, że miał dobrą rękę do roślin! Całkiem solidne drzewa porosły! :) Podróżni czekający na peronach łypią na nas podejrzliwie. Jeden nawet krzyczy do nas "Czego tam szukacie?" Ale na odpowiedź, że "grzybów" - jednak postanawia się zająć swoimi sprawami.




Gdzieś w tych terenach spotykam swojego sobowtóra :) Nie dość, że wygląd zbliżony - to jeszcze podobne rejony bytowania! :)


Kładka taśmociągopodobna tak się prezentuje za dnia.


A tak rejony grasowania pożeracza torów i wież.




My dalej wędrujemy wzdłuż torów. Mijamy przejazd kolejowy, z niewiadomych przyczyn zablokowany. Skądinąd w tle widać tą fabryczkę, którą oglądaliśmy przez wodę z cypelka przy porcie. Ta sama, tylko z drugiej strony.


Nie jesteśmy pojazdem uprzywilejowanym, więc nie pchamy się między szlabany. A przede wszystkim tego nie robimy, bo mamy lepszą opcję! Kładka!!!! Mają tu super klimatyczną kładkę dla pieszych!










Widoki z góry na zakładzik położony nad zakolem Odry.



Różne rozjazdy, plątaniny i kłębowiska wszelakiej maści przedmiotów o zapachu metalu, smaru i impregnatu.



Gdzieś tutaj była chyba parowozownia. Tak przynajmniej wynika z map.



Pojazd, którym by się fajnie wybrać na wycieczkę.


Przykładkowa ulica pasuje tu swoim klimatem.



Suniemy sobie dalej w stronę Biechowa, jednej z nieistniejących już wsi. Zaglądam w tunelik pod torami. Tu też widać ślady zimowego osadnictwa. Chyba obecnie w Polsce jest naprawdę poważny problem bezdomności. Praktycznie w każdym opuszczonym bunkrze, kamienicy, tunelu - są jakieś legowiska, szmaty, resztki naczyń czy jedzenia. Raczej ci ludzie nie robią tego z wyboru? Mała szansa, że to tylko kilka osób, które zasiedlają kolejne miejsca i migrują dalej, poszukując bardziej komfortowej ruiny?






Na obrzeżach miasta spora ilość torowisk coraz bardziej zarasta trawą i krzewinkami.



Mchy i porosty też dobrze się mają!


W zaroślach czai się kilka budynków, z których zostały już tylko niezadaszone ściany, niektóre z cegieł, inne z ogromnych głazów.






Są też miejsca wyglądające jak kanały dla pociągów. Może jakieś zakłady remontowe tutaj niegdyś były?




Najciekawszym elementem krajobrazu są ogromne wieże, które dzisiaj wyjątkowo cudnie wyją na wietrze! Próbuję wyleźć na jedną z nich, ale docieram gdzieś do 1/3 wysokości. Im wyżej, tym bardziej czuć lodowate powiewy wiatru, próbujące wyrwać drabinkę z rąk, i tak mocno zgrabiałych z zimna. Odchyły wieży też mnie nieco peszą. Cóż, trzeba bedzie wrócić w jakieś cieplejsze dni.


Mają tu też drugą wieżę ciśnień, ale już do niej nie podchodziliśmy. Chyba nam się nie chciało. Bo w głowie mieliśmy już tylko Rybkę! :)


O tak! Bo o "Rybce" rozmyślamy już od wczoraj. Jest to knajpa zdecydowanie ocierająca się o ideał! Klimat, wystrój, wszystko. Połączenie baru mlecznego z piwną spelunką. I jeszcze dania rybne serwują! To jedno z tych miejsc, gdzie jak się wdepnie - to zasysa. I nie chce się wychodzić!




Aby nikt nie zapomniał gdzie się znajduje - z każdego stolika patrzy na niego porcelonowa przedstawicielka pysznego gatunku :)



Jedynym minusem tego miejsca jest obecność na ścianie telewizora. Być może bywalcy lubią sobie czasem na nim obejrzeć mecz albo inne skoki na deskach, i może wtedy się przydaje. Dziś niestety robi wyłącznie to co zazwyczaj - czyli sieje mrok... Był to jak się nie mylę 19.02, wiec powszechny, paniczny lęk przed grypą zaczął jakoś powoli ustępować, a wojna na Ukrainie sie jeszcze nie zaczęła. Już nas nie pożerał Omikron a jeszcze nie Putin. Trzeba było więc jakos odgórnie zagospodarować ludzki strach. I tu z pomocą przyszedł wiatr! Też dobre zagrożenie - śmierć, kalectwa, zniszczenia i siedź na dupie, najlepiej przed ekranem śledząc komunikaty. Premier przed kamerami prawie płakał, prosząc o nie wychodzenie z domu. Jeszcze tylko 2 dni, wiatr minie i będziecie uratowani (hehe). Na tym etapie wreszcie zrozumieliśmy czemu w tak piękny, słoneczny dzień - miasto było praktycznie wyludnione... Wszyscy spijali z ust premiera i innych dawców alertów, a mało kto spojrzał za okno...

Tymczasem rybka na talerzu i browarek w kufelku się skończyły, więc nieustraszony oddział pogromców wichrów wyrusza dalej w nieznane lądy.

Mijamy most. Równie bolą zęby od jego różu, jak od słupów w Jednorożcu. Ciekawe czy tutaj też jakaś radna nie zatraciła od czasów przedszkolnych swoich upodobań kolorystycznych?



Jak most to i kłódeczki zakochanych. Jednak chyba nie zawsze ta metoda działa... Tu wyraźnie widzimy, że w którymś związku coś poszło nie tak...


Przy jednej z kamienic na obrzeżach miasta napotykamy leśny ogródek biesiadny. Mają tu szałas recyklingowy, krzesło wisielca i telebim z dziewczętami, które się lekko pomarszczyły, acz chyba nie ze starości a od kaprysów otaczającej aury.





Sympatycy miejsc opuszczonych nie mogą oczywiście pominąć dawnej restauracji "Neptun", położonej nad zatoka o tej samej nazwie. Obecnie budynek można obejrzeć już tylko z zewnątrz. Ktoś kompulsywnie pozamurowywał wszystkie otwory. Z użytych pustaków chyba by można nowy hotel postawić - tyle ich tu zmarnowano... No cóż... Nie będzie pikniku na dachu.. Nie można mieć wszystkiego - Głogów i tak był dla nas bardzo łaskawy!

Ruinka widziana z oddali, z różnych stron. W całkowicie odmiennych aranżacjach krajobrazu.



Takie zamurowane budynki zawsze kojarzą mi się z zakneblowanym człowiekiem. Bo za nic nie mogą opowiedzieć swojej historii. Bo ktoś postanowił za nich inaczej...
Architektonicznie to ciekawe są te krzywe pale, na których wspierają sie balkony pierwszego piętra. Poczatkowo wydawało mi się, że one się tak powyginały ze starości i z chęci rychłego zawalenia się. Ale one chyba takie właśnie były od samego początku!




Półokrąglak...


.. kiedyś służący chyba jako miejsce dla sztuk walk...


A teraz bardziej wypoczynkowo...


Był tu chyba kiedyś jakiś plac zabaw - jego fragmnety schowali do szopy.


Krata symulująca rozbitą szybę.


A zaraz obok przecudne odrzańskie rozlewiska! Takie jak trzeba - pełne powykręcanych konarów, mchów, zwieszających się gałęzi i ptactwa!








Co nam się jeszcze rzuciło w oczy w Głogowie? Blok, który wygląda jak klasyczne takowe z wielkiej płyty, ale jest z pustaków.


Pień o ciekawej strukturze.


Gdzieniegdzie na elewacjach zachowały się sympatyczne stare trąbki pocztowe. Szkoda, że Poczta Polska zmieniła ten swój symbol. Ten był taki fajny!



Jest też rżący koń! Nie wiem co on zobaczył albo co go spotkało, ale minę ma z lekka nietęgą!


No i chyba tyle z pięknego miasta Głogowa - miejsca, które chyba pod każdym względem zaskoczyło nas niezmiernie pozytywnie! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz