Tego dnia odkryliśmy najbliżej położone bobrowisko. Przechodziliśmy tędy setki razy, widząc na środku uprawnego pola jakieś krzaczory. I jakoś nigdy nie było potrzeby ani chęci tam podejść. Ba! Nawet taka myśl nie przetoczyła sie przez głowę! Tym razem jednak uwagę zwróciła mała, acz dokładnie wydeptana ścieżka prowadząca od Odry dokładnie w tamtą stronę. Ścieżka pełna odcisków małych łapek. Poszliśmy więc obczaić, gdzie te łapki tak dzielnie tuptały. I okazało się, że nie bez powodu rolnik omija te krzaki i nie podjął się prób ich zaorania - tam jest niecka wypełniona wodą! Do samej wody ciężko podejść - brzegi są wysokie, strome i gliniasty zjazd może się niechybnie skończyć pluskiem, co w połowie października może się okazać niezbyt pożądanym zakończeniem spaceru. Poza tym dostępu strzegą powalone drzewa i inne zarośla noszące ślady solidnych zębisk.
Już mamy opuszczać to miejsce, gdy mi nagle noga wpada w jakąś bezdenną czeluść! Szłam sobie spokojnie ścieżyną, a tu nagle zapadła się ziemia!
Typowa sprawa - tak jak to bywa w terenach kopalnianych ;)
Dziura prowadzi do całkiem porządnego tunelu! Wsadzając tam łapę z aparatem zastanawiałam się czy zaraz mnie coś użre czy może bedę miała śliczne zdjęcie portretowe boberka?? Obyło się jednak bez dodatkowych przygód - widać los uznał, że odkrycie nieznanego starorzecza i tunelu jest wystarczającą atrakcją na dzisiaj.
My tymczasem tak nie uważamy i wybieramy się jeszcze w stronę lasu. Mamy tam jedno takie miejsce, które nazywamy zagłębiem wiewiórkowym. Rosną tam stare dęby, obfitujące w dogodne dziuple. A może i bliskość żołędzi jest preferowana przez ogoniaste?? Skubańców kręci się kilkanaście, ale wcale nie tak prosto im zdjęcie zrobić!
Z łbem zadartym do góry trzeba uważać coby na czymś nie usiąść! ;)
Inne zwierzaki całkiem ładnie pozują, np. prezentując cudną mozaikę na grzbieciku.
Można też użyć na grzybach!
Dzień kończymy ogniskiem na dawnym miejscu cumowania barek. Kiedyś leżały tu całe stosy betonowych kostek, które sprawiały wrażenie zaciszności, jak również mogły służyć za półki, stoły i krzesła. Później niestety zniknęły. Zdjęcia z 2007 roku.
Betonowe płyty też coraz mniej widać - zamulają je kolejne powodzie, piasek zasypuje.
Miłośnicy postindustrialnych ognisk na betonie coś tu jednak jeszcze dla siebie znajdą :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz