wtorek, 31 stycznia 2023

Żagań cz.2 (2022) - klimaty przykolejowe

Ciekawe klimaty związane z koleją atakują nas na tym wyjeździe bardzo szybko, bo już na żagańskim dworcu. Napotykamy tu nietypowe budki, baraczki, małe domeczki stojące na peronach, pod zadaszeniami peronowych wiat. Nie mam pojęcia do czego one mogły służyć w czasach swojej świetności? Może siedział tam ktoś z obsługi? Może pasażerowie tam się ukrywali przed wiatrem? Może czymś handlowali? Może coś magazynowano? Jedno co widać - to obecnie nie są już używane i powoli się rozpadają. Gdzieś raz widziałam podobne, może w Kędzierzynie? Ale głowy nie dam...

Jedno jest pewne - bardzo mi przypadły do gustu perony z taką aranżacją przestrzenną, więc jeśli ktoś kojarzy podobne zabudowania na innych stacjach - będę wdzięczna za polecenie! Bo chętnie odwiedzę :)






Wnętrza jednego z baraczków. Niestety dach się już zapada. Acz nie powinien cieknąć - skoro jest nad nim wiata?


I jeszcze w nieco innym rzucie i za dnia.


W towarzystwie przewoźnej wieży/rusztowania.


Przy dworcu mają też fajną lokomotywę!


I mini muzeum. Czego tu nie ma! Stare tabliczki, telefony, prawa jazdy parowozowych maszynistów.




Nawet drezynka się załapała! Malutka, w sam raz dla nas! Już oczyma wyobraźni widzę jak śmigamy takową po jakiś opuszczonych torowiskach wśród wysokich, szumiących traw!


A takie rozkłady to jeszcze niedawno wszędzie wisiały... Choć może dwadzieścia kilka lat to wcale nie jest "niedawno"? Dla mnie trochę jak wczoraj...


Ale największą uwagę przykuwają zdjęcia. Fotografie dokumentujące chyba jakieś protesty w związku z planami zamknięcia linii kolejowej, pochodzące zapewne z podobnych czasów jak powyższa tablica. Uwielbiam zdjęcia z tamtych lat - właże prawie do nic cała z głową. Czuję zapach podkładów i prawdziwej benzyny. Bielone drzewa, bujna zieleń, fajne słupy, fajne auta, czarne blachy jednego z 49 województw - i ja mam znowu kilkanaście lat! :)







Postanawiamy się też powłóczyć po nieczynnych kolejowych rozjazdach położonych w rejonie gdzie ul. Przyjaciół Żołnierza krzyżuje się ze Spółdzielczą i Węglową. Skądinąd same nazwy ulic już sugerują, że będzie tam coś ciekawego. Wiem, że czasem można się pomylić, ale zazwyczaj ulica Towarowa, Magazynowa czy inna Składowa - nie powinna rozczarować! :)

Torowisk było tu zdecydowanie sporo, krzyżowały się i rozłaziły na wszystkie strony gwiaździście, a obecnie to wszystko jest w procesie likwidacji.






Na horyzoncie majaczą budynki i coś nam podpowiada, że nie są one już używane. Więc wzywa zew eksploracji i przygody! :)


Bliższe oględziny potwierdzają przypuszczenia. Jest tu od zarąbania opuszczonych budynków! Wygląda to jak całe przykolejowe miasteczko - zapomniane i popadnięte w ruinę.




Oczywiście jest też moja ulubiona trylinka!


Wnętrza pachną wilgocią i są już praktycznie całkowicie odarte ze śladów historii. Ciężko wręcz domniemywać, który budynek do czego służył i jakie były przeznaczenia kolejnych pomieszczeń.






No chyba że to! :P


Ładne kafelki. Niestety żaden klinkierowy kwiatek nie leżał na podłodze wołając "zabierz mnie!" ;)


Kalendarze zwykle są informacją, kiedy dany obiekt został opuszczony. Tu jednak rozdźwięk jest spory!



Obecnie myszy mogą już się czuć bezpiecznie!


Jeden z niewielu artefaktów z dawnych dni.


Ciekawy balkonik.


Nic nie zadzwoniło ;)


Gdzieniegdzie, zarówno w piwnicach jak i na otwartej przestrzeni, wpadamy na sporych rozmiarów zbiorniki na olej.




Bardzo niedaleko stąd śmigają pociągi po czynnych liniach.


My kontynuujemy wędrówkę opuszczonymi torowiskami.


Kolejne rozjazdy doprowadzają nas na stare rampy i budynki magazynowe, już na tyle zawalone, że nie mamy odwagi wejść do środka. Słonko przygrzewa, stare podkłady roztaczają swój aromat - jest wszystko czego oczekuje miłośnik wędrówek przykolejowych :)





I jeszcze beton. Stary beton kruszący się pod naporem roślinności.



Horyzont zamykają rzędy latarni i pryzmy jakiegoś tłucznia. Tam już coś się dzieje, jakiś ruch jest. Nic więc tam po nas...


I dopiero opuszczając ten teren dowiadujemy się, że zwiedzaliśmy "sekcję przewozów towarowych".




Ruiny namierzamy też w rejonie miejsca, gdzie ulica Obwodowa przecina torowisko. Mało z nich zostało - praktycznie same ściany lub podmurówki.






Co innego jednak przykuwa tu naszą uwagę - świeżo wykopany dołek. Taki jakiś podłużny... Wprawdzie jest szansa, że ktoś pozyskiwał piasek albo zamierzał zakopać tu śmieci, ale jakoś jednak pierwsze skojarzenie było, że miejsce jest przeznaczone na teściową albo nielubianego sąsiada...


Pobliska, ocembrowana rozpadlina jest pełna butów. Nie butelki, puszki czy stare opony, ale same buty! Hmmmm... może jednak tajemniczych dołków było więcej i to jest ich wspomnienie??


No dobra, idziemy dalej, nie węszymy już po tych zawaliskach, bo jeszcze co znajdziemy... Zapewne się sami tak wkręciliśmy, ale atmosfera sosnowego, pachnącego lasku przestała być taka sielska jak na początku... ;)

Przyjemny wiadukcik nad Obwodową.



Odwiedzamy też ceglany most kolejowy nad Czerną (ten w rejonie starego basenu wojskowego, gdzie teren ktoś kupił, ogrodził i sobie rezydencję buduje). Teren pod mostem służy miejscowym za wiatę ogniskową. Nie dziwię się, bo miejsce jest ku temu rewelacyjne! Mieszkając w Żaganiu na bank byśmy tu przychodzili - nawet deszcz nie straszny jak zaskoczy w czasie pikniku!




Instynkt poszukiwaczy wiaduktów doprowadza nas jeszcze na przeciwległy kraniec miasta, w okolice ulicy Żelaznej. Tu krzyżowały się dwa kolejowe szlaki. Obecnie ten górny jest już nieczynny i pozbawiony torowiska.






Pozostały tylko zarośnięte podkłady nurkujące gdzieś w otchłań zieloności.




To dobre miejsce na drugie śniadanie! :)


Mimo lodowatego wiatru i mało wiosennej aury - to jednak kwiecień. I gdzieniegdzie go widać! Nadzieja na lepsze jutro unosi się w powietrzu! Może jeszcze tydzień? Może dwa? I nadejdą w końcu dobre, ciepłe dni!


Będąc gdzieś w rejonie ulicy Drzewnej migają nam za torami takowe elewatory. Nie mamy jednak pewności czy są opuszczone (a mamy ze sobą duże plecaki), więc ostatecznie nie chce się nam tam podchodzić.


Zmierzamy na ulicę Towarową, bo tam mamy kilka miejsc do obczajenia. Znajdziemy między innymi schrony, opisane już w poprzedniej relacji.

Jest tu też dawna noclegownia dla konduktorów, ale nie udaje się wejść do środka.



Są też pomniejsze budynki otoczone placami z betonowych płyt.


Niejedna żulerska imprezka miała tu miejsce!



Budy budami, ale najbardziej interesuje nas wieża ciśnień! Całkiem solidny okaz jak baszta zamkowa, komponuje się sympatycznie zarówno z rozwaliskami jak i z drogą z betonowych płyt.



Najlepiej się jednak będzie komponować z bubą w środku, ale jak tego dokonać? Na pierwszy rzut oka wszystko wyzamykane... Czystym przypadkiem udaje się jednak znaleźć wejście dość niekonwencjonalne, gdzie trzeba się na krótką chwilę przeobrazić w dżdżownicę. Mimo chłodnego kwietnia jestem zmuszona zdjąć kurtkę i przeciskać się w samym swetrze. Toperz objetościowo nie ma tu szans na takie zabawy (a poza tym nie ma ochoty ;)) Wieżę zwiedzam więc sama. Aha! Los docenił mój trud - w najwęższym miejscu muszę się przytulić do rury i ta rura jest ciepła! :) Nie ma nic lepszego w chłodny wiosenny poranek jak zwiedzanie opuszczonych miejsc w objęciach w ciepłą rurą! :)



Wieża jak wieża. Duża, ciekawa, chyba nie tak do końca opuszczona jakby się wydawało, bo coś w niej gulgocze. Zwiedzam dość szybko, szlag wie czy jakiś alarmów już nie powłączałam... A poza tym - tęsknię za moją rurą! :P





Na koniec jeszcze taka ciekawostka - zdjęcie zrobione w pociągu. To przecież naturalne, że podróżujacy tym środkiem transportu wożą ze sobą meble, odpady budowlane i opony. I zapewne mając takowe przedmioty ze sobą - postanowili by je wyrzucić właśnie w pociągu i to do kosza na śmieci o wymiarach 10 na 20 cm ;) I tylko ta informacja ich przed tym powstrzyma!



4 komentarze:

  1. "Tu krzyżowały się dwa kolejowe szlaki. Obecnie ten górny jest już nieczynny i pozbawiony torowiska". Gdybyście poszli jeszcze dalej (jakieś 800 m) doszlibyście do pięknego, zabytkowego mostu na Bobrze
    https://mojakolej.home.blog/2015/04/21/zapatrzona-w-dal/

    "Horyzont zamykają rzędy latarni i pryzmy jakiegoś tłucznia. Tam już coś się dzieje, jakiś ruch jest". W okolicach Żagania są kopalnie kruszyw, a tu jest baza przeładunkowa. Pociągami wozi się nieraz do budowy linii kolejowych oraz dróg.
    W wieży ciśnień byłem dawno temu, jak jeszcze była użytkowana - na legalu, z pracownikiem PKP.
    A przy lokomotywowni były bardzo zadbane schrony. Już po zamknięciu DEPO zwiedzałem je z wycieczką. Zdjęcia są gdzieś tutaj:
    https://mojakolej.home.blog/2011/03/15/kolej-od-zaplecza/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chocby nie wiem jak się człowiekowi wydawało, ze dokładnie pozwiedzał jakies okolice - to i tak się okazuje potem, że przegapił masę ciekawych miejsc i warto by wrócić!

      Dziekuje za linki do niezwykle ciekawej stronki! Muszę w ogole ją dokladnie poprzeglądać!

      Usuń
    2. Zapraszam. Mam 15 tys. zdjęć i ponad 2 tys. postów. Ale to Wy macie bardzo ciekawe opisy i przygody. Czytam regularnie w wolnych chwilach. Opowieść o czapce wziętej za psa - the best :) kilka razy czytałem i uśmiałem się.
      A w sumie to też tak mam - staram się przygotowywać do wyjazdów. Ale dopiero po powrocie okazuje się, że ominąłem fajne miejscówki, chociaż byłem blisko.
      Pozdrawiam was i zapraszam ponownie do Żagania.

      Usuń
    3. Lubie bardzo te okolice, wiec jest spora szansa, ze kiedys tam wrocimy! :)

      Usuń