sobota, 3 grudnia 2022

Beskidzkie ścieżki cz.3 (2022) - Magurka, Mędralowa

Mijamy Czerniawę Suchą, skąd są fajne widoki.




Między innymi można stąd rzucić okiem na Jałowiec. Mamy miłe wspomnienia z tego szczytu wczesną wiosną 2019. Jak siedziliśmy w szałasiku, wcinając leczo, racząc sie nalewkami, a wokół szalała snieżyca!.


Kawałek dalej (i trochę w bok od szlaku) jest Beskidek. Szczyt, gdzie prowadzi dwupasmowa droga! ;)


Okolica charakteryzuje się dużą ilością płowych traw i krzaczków uginających się od jagód.


Na górze stoi krzyż z poradą dla wędrowców.



...a kawałek dalej jakaś para z psem zbudowała sobie szałas i chyba w nim pomieszkuje.


Słyszałam, że na przełęczy Klekociny jest schronisko. Wszystkie opinie, jakie mi się obiły o uszy, były negatywne, więc jest szansa, że mi się ono spodoba ;) No ale schroniska nie ma... A przynajmniej my nie potrafimy go namierzyć. Cała przełęcz to jeden wielki plac budowy, gdzie powstaje osiedle domków letniskowych. Kurcze, jak ktoś tu miał stary domek i teraz chciałby tu mieszkać czy wypoczywać - to ma totalnie przerąbane! Uciekamy stąd jak najszybciej!

Droga pnie się bukowymi lasami.


Acz niestety w większości wyglądają one tak:


Rozpiździel totalny...


Ciekawy pień. Niby wypróchniał, ale nie wszystkie jego elementy.


Są też fajne jamy pod korzeniami. Z czuprynką z jagód.


Włazimy na Magurkę.


Widać stąd jakąś hale z bacówkami. Nie umiem za bardzo zidentyfikować co to za miejsce. Może ktoś podpowie? Mniej więcej w przeciwną stronę niz Babia.


Rozważamy czy te chatki są domkami letniskowymi? Czy może zbłąkany turysta może z nich skorzystać? Ciężko to ocenić z takiej odległości.


Na Magurce zwracamy jeszcze uwagę na gałęzisto - dziuplaste drzewo z kapliczką.


Zaglądamy też do pobliskiej wiaty z widokiem na Babią.


Super miejsce na ognisko czy imprezę, ale po krótkich oględzinach odpuszczamy jednak plan noclegu tutaj. Ławy są z potrójnych beli, miedzy którymi są dziury. Na ziemi jest klepisko, które dzisiaj jest mokre.


Tuptamy więc dalej.


Idziemy sobie na Mędralową zobaczyć co tam słychać i jak się ma szałas, koło którego spaliśmy 18 lat temu. Masakra jak ten czas zapinkala! Czerwiec 2004 i nasza wycieczka z Grzesiem i Pigmejem na Babią, zakończona moją skręconą nogą... Kiedy tyle lat przeleciało???? Poniżej kilka fotek bacówki z tamtego wypadu.





Mędralowska bacówka trochę się zmieniła. Na dachu nie ma już papy, przybyły ławeczki i stoliki. Pojawiło się wycięcie w deskach dachowych na wyjściu z części kuchennej - pewnie żeby rzadziej rozbijać sobie głowę. Widać, że ludzie dbają o chatę i często tu ktoś bywa. Wokół morze płowych traw i dalekie widoki, fakt, że dziś lekko przymglone, ale i tak gęba się cieszy!





Dach i ściany są uszczelnione. Piec ktoś wstawił, trochę żarcia i suchego drewna jest zgromadzone. Zbłąkany wędrowiec z głodu i chłodu nie umrze! Wnętrza są aromatycznie przesiąknięte dymem :)






A za ławeczką klomb żółtych kwiatów!


Kilka razy walę się w łeb nisko wiszącym stropem albo dechami okapu - aż mi dzwonią zęby! Raz aż se siadłam. Już mi się przypomniało, czemu wtedy - w 2004 roku jednak zdecydowaliśmy się spać w namiocie ;)

Nabieramy wody w takim oto malowniczym źródełku. Tzn. ciurkało kawałeczek dalej.


Przy chatce robimy sobie grzanki z serem i herbatę.


Ma tu też miejsce dziwna sytuacja. Jedząc grzankę przypominam sobie, że znajomy najprawdopodobniej w podobnym terminie miał wędrować przez Beskidy. Warto więc mu dać znać, gdzie jesteśmy - a nuż będzie nam dane się gdzieś spotkać. Sięgam po telefon, byłam pewna, że mam jego numer. Ale jednak nie mam :( Kontakt mieliśmy tylko przez fora czy fejsy, a na wyjazdach netu nie mam. No trudno...
Ileś czasu po powrocie dowiaduje się, że znajomy faktycznie wędrował przez Beskidy i nasze trasy były najbliżej siebie właśnie podczas naszego pobytu na Mędralowej. Dlaczego właśnie tu mnie tknęło, aby podjąć próbę nawiązania kontaktu? Jakaś telepatia??

Na nocleg decydujemy się wrócić na Magurkę. Tam chyba podobało nam się najbardziej.


Dziś mieliśmy kilka opcji noclegu i to zawsze jest problem co wybrać jak wszystkie są fajne! Klęska urodzaju! ;)

Namiot stawiamy w borówkach, świerszcze nam grają, a słoneczko zachodzi nieco mgliście.


Jemy zupki pomidorowe, zapijamy nalewką mini i oczywiście dużą ilością herbaty. Babia siedzi w chmurach, wieczór jest chłodny i wieje jesienią. Toperz wyjada wszystkie batoniki, bo jutro mamy plany znaleźć sklep w Zawoi.




W lesie wpadam w stare niemieckie okopy. Faktycznie podłużne rowy są tutaj wciąż dobrze widoczne.




Ponoć były tu umocnienia batalionów Volkssturmu, czyli zmobilizowanego pod koniec II wojny światowej niemieckiego pospolitego ruszenia, które w ogóle nie chciało się tu znaleźć, nie miało żadnego przeszkolenia i pewnie najczęściej miało tą całą wojnę w d... Ot mięso armatnie polityków, którzy wiedzieli już, że przegrywają i miotali się w desperacji... Chodzę więc po lesie, wpadam w wykroty i myślę o tych biednych dziadkach, którzy zapewne bardziej marzyli o ciepłych kapciach i fotelu bujanym niż o realizowaniu chorych pomysłów swego wodza...


Las tu jest bardzo powykręcany i krzywy. Jak to bywa na poligonach ;)


Gdy tylko zapada zmrok widzimy dziwne światło - jakby na drugim końcu łąki. Ktoś chyba idzie... Na wszelki wypadek staramy się nie używać naszych latarek. Przyglądamy się. Dość silne światło, jakby solidna czołówka, tylko że nieruchome. Jakby ktoś stał, a nie szedł? Ki diabeł?? W nocy też to światło widziałam, dokładnie w tym samym miejscu. Jak nic musiała to być jedna z nowoczesnych świeczek wstawionych do kapliczki. Innego wytłumaczenia nie widzę.

Rano widać jakiś ludzi kręcących się wokół chatki na Mędralowej. Stoi też niedaleko zaparkowany gazik. Zapewne więc jagodziarze działają. Mają w tym roku co zbierać!


Wstajemy dość nietypowo wcześnie bo o siódmej, jako że mamy dziś kawałek do przejścia. Dzień jest pogodny, a okolicę spowija solidna rosa. Odkrywam, że przytykałam śpiworem do ściany, ona się oparła o tropik i wynik jest taki, że cały dół śpiwora jest mokry. Tylko jak go teraz wysuszyć w cieniu, wśród namokłych od rosy roślin? To samo tyczy się namiotu - jak zwijać taki ociekający? Bez sensu zagnić namiot w pogodny dzień! Toperz wpada na super pomysł, aby na śniadanie udać się do "Babiego Szałasu" - tamto zbocze powinno już być oświetlone! Tego nam było trzeba! :)


Tam jemy, suszymy się i cieszymy widokami.





Na słońcu wszystko schnie w oka mgnieniu. Dzień szykuje się upalny! :)


cdn


1 komentarz: