czwartek, 14 lutego 2019

Klimat książeczek z dawnych lat

Ostatnio udało sie nam pozyskać sporo książeczek z dawnych lat. Książeczek, które często pokazują świat zupełnie inny od tego, który nas teraz otacza.. Czy lepszy czy gorszy - to juz kwestia indywidualnych gustów, osobistych doświadczeń, przemyśleń i preferencji.. Dla naszego kabaczka wiele z tych opowiadań to już totalna historia - taka jak rycerze i księżniczki... Może dlatego słucha ich z takim zaciekawieniem? Jest wiec o czasach, gdy drzewa były potrzebne i pożyteczne (a nie śmieciły, zacieniały i polowały na kierowców), węgiel był dobry, bo dawał ciepło i światło (a nie byl symbolem zła jako źródło smogu), nie było społecznej presji aby każdy robił magistra i był wykształconym bezrobotnym, a samochody sie psuły jak psują sie i teraz - ale chyba było łatwiej je naprawić...

Poniżej kilka wybranych, co ciekawszych egzemplarzy, naszych zżółknietych nieco książeczek... Zapewne nie sa teraz dostępne w obiegu - a moze ktoś bedzie miał ochote poczytać je swoim dzieciom i wnukom? A może po prostu wspomni swoje dziecięce lata - z łezką w oku i nostalgią, albo z oburzeniem, że los go pokarał dzieciństwem bez ajfona ;)































3 komentarze:

  1. Pamiętam "Rozgniewanego węgielka"!Dzięki za przypomnienie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystkie te bajki są świetne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne! Ten kult górnictwa jeszcze pamiętam. Uroczyste apele na Barbórkę, robienie górniczych czapek na plastyce... Był w szkole, w klasach 1-3, taki przedmiot "środowisko społeczno-przyrodnicze", czy jakoś tak. Tam w trochę podobny sposób była przekazywana wiedza o ówczesnej rzeczywistości :)

    A co do dzieciństwa bez smartfona - mój syn, obecnie czwartoklasista, ma właśnie takie. Jako jeden z dwójki dzieci w klasie nie posiada tego cudu techniki. Jak to wygląda w obecnej rzeczywistości? Nie ma się czego bać. Z częścią rówieśników, tą totalnie uzależnioną, nie za bardzo ma o czym rozmawiać. Ale z tymi, którzy potrafią jeszcze porozumiewać się tradycyjnie, a nie wyłącznie za pomocą fejsa, nawiązuje jak najbardziej poprawne relacje. Od strony rozwoju intelektualnego są same pozytywy. Dzieciak czyta książki (!), gra na gitarze, ma szerokie zainteresowania, uprawia sport. Wyniki w nauce celujące. I co najważniejsze: nie zamyka się w wirtualnym świecie, ale utrzymuje kontakt z rodzicami, rozmawia, pyta, prosi o pomoc. Za jakiś czas oczywiście smartfona dostanie, bo czemu by nie, ale to wtedy, gdy będzie miał na tyle poukładane w głowie, że będzie w stanie odróżnić w internecie rzeczy wartościowe od gówna, jakiego jest w nim pełno.

    OdpowiedzUsuń