czwartek, 14 lutego 2019

Przed siebie bez celu.. (gdzieś w opolskim) - wersja wiosenno - letnia

Gdzie by się tu wybrać jak czasu nie ma za dużo, a i nie ma sie jakoś parcia, aby gnać gdzieś daleko? Ano pojechaliśmy gdzieś przed siebie. Bez planu i celu.. Gdzieś w opolskie, pilnując sie bardzo, aby przypadkiem nie wyjeżdzać na zbyt głowne drogi. Bo tam za często mieszka pośpiech i nerwowość, a to zwykle rzeczy nie pozwalające dostrzec świata, który nas otacza i zachował w sobie jeszcze troche uroku i patyny..

Okolice miejscowosci Węgry, świat mostków nad rzeką Mała Panew. Nie na wszystkie udaje sie nam wejść. Nie na wszystkie chce nam sie wchodzić. Najciekawszy, porosły rdzą i pnączami na szczeście jest dostępny bez zadnych problemów.










Mijając wioske Krzyżowice rzucają sie w oczy jakieś ruiny. Ni to fabryczka z dawnych lat, ni opuszczone hale PGRu?



Wielkie płyty miedzy budynkami porasta trawa, zioła i mech.. Gdzieniegdzie juz prawie w ogole nie widać betonu, tylko busz roślinności pod stopami jest dziwnie równy i twardy...




Jest kilka niewielkich i ciemnych pomieszczeń..



Są długie hale/stajnie z kolumnadą..




Niektóre juz bez przykrycia od góry...


I wielkie pomieszczenia o kształcie zbliżonym do kwadratu, o podłodze dziwnie pozamiatanej i obfitej w pułapki. Nie wiem czy na zdjęciu to widać - nieregularny uskok podłogi. Zbyt mały, żeby wpadł w oczy. Wystarczająco duży, aby w sposób zupelnie niespodziewany nawiązać szybki kontakt z kamienną podłogą ;)



Co te bloki betonu przeskrobały, ze trafily za kratki? Pytanie to juz chyba zawsze bedzie nas nurtować.


Tu tez dosc nietypowa konstrukcja - jakby ktoś próbował za wszelką cene przywiązać siatke ogrodzeniową do barierek przy schodach.


Ogólnie miejsce pozbawione wyposażenia i rozszabrowane do granic. W przestronnych halach mieszka tylko pustka. A tu nagłe łup! I taka perełka! Miejsce wypoczynku! Cień, przewiew - ideał na upalny, duszny dzien taki jak dzisiaj.. Mięciutka kanapa, fotel, stolik… Jak tu sie nie wyłożyć i nie pogapić w sufit, gdzie jaskółki akurat próbują pogonić jakiegoś ptasiego przedstawiciela innego gatunku. Drą dzioby straszliwie i trykają sie łebkami. Ich bojowe nastroje jakoś nie pasują do sielskości tego leniwego popoludnia.





Stawy koło Borucic. Pełne jakiś pogłębiarek, dźwigów, koparek i innych sprzętów.




Kabaczę chyba cieszy sie wiosną. Zalicza wszystkie rowy (w tych bardziej spadzistych robi fikołki), działa jak kosiarka do trzcin, a wzięta na barana próbuje mi ukręcić głowe ;)




Najwiekszą atrakcją jest jednak wiadukt kolejowy. Bo pachnie smarem i rdzą. Bo ma fajne kółeczka. Bo na przestrzeni chyba 20 minut przejeżdżają po nim aż 3 pociągi!








Zarosły dom z drzewem. Drzewo jest wielkie, całe oklejone bluszczami i kwitnace białym kwieciem. Kwiaty jak drzewka owocowego a wiekość jak starego dębu... Ki diabeł? Nie wiem co to za gatunek, ale zapach kwiatów jest jakis nietypowy. Jakiś niezwykle słodki i powodujący bardzo szybko wręcz otumanienie i zawrót głowy. A może zapach zalatywał skąd inąd i niepotrzebnie przypisałam go kwiatom? Dziwne miejsce. Dom był opuszczony. Chciałam do niego wejść - acz wyszło tak, ze nie pociagnełam nawet za klamke… Czemu? Nie mam pojęcia. Jakoś drzewo przyciagneło taki procent mojej uwagi, ze cała reszta zeszła na dalszy plan i nagle przestała istnieć. Zapomniałam o domu. Widziałam tylko te kwiaty i te bluszcze. Niczemu wiecej nawet nie zrobiłam zdjęcia… A na koniec zapomniałam jak nazywała sie miejscowość…





Niebo dziś pociachane przez samoloty do obłędu… Gdzie te czasy, kiedy po niebie pływały chmurki - baranki..



Na obrzeżach wsi Tarnowiec mapa wykazywała teren oznaczony jako “dawna cegielnia”. Jak wiadomo z bubodoświadczeń takie miejsca sa rokujące. Ta drobna wzmianka na mapie zwykle sugeruje a) ruiny, b) zadaszone ruiny = miejsce na biwak pod dachem, c) jeziorko - znaczy miejsce kapielowo - biwakowe - ogniskowe.

Polna droga zdaje sie zmierzać prosto w środek naszego miejsca przeznaczenia.


Jednak zaraz niespodziewanie potem je mija - i uchodzi w pola, zmieniając nawierzchnie na zdecydowanie niebusiową - ba! taką, która pragnie zatrzymać przy sobie busia na dłużej ;)


Zamiast ruin jest tylko samotny komin. Zamiast jeziorka i ogniskowej polanki jedynie chaszcz po szyje… nie, nie moją szyje - chaszcz aż po szyje komina ;)





A na koniec mozaika. Zawierająca elementy motoryzacyjne, przyrodnicze, kolejowe i autoprezentacyjne ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz