Ta relacja jest zlepkiem zdjec z roznych rodzajow wyjazdow, wszelakich pór roku i wedrowek podziemnych z roznym towarzystwem. Kolejnosc zdjec jest przypadkowa. Gdyby zliczyc do kupy to w tamtejszych podziemiach bylam chyba kilkanascie razy. Kiedyś wybrałam się na komercyjną trasę turystyczna - acz to była porażka - piszczące panienki w różowych kozaczkach, tablice edukacyjne na ścianach i nawet nie doszliśmy do głównego korytarza... Już ciekawsza okazała się tzw. trasa specjalna, gdzie idzie się z wynajętym przewodnikiem tam gdzie się chce pójść - ale to jest dosyć droga sprawa i tez pozbawiona klimatu... Najlepiej chyba iść na dziko, spędzić noc w podziemiach, gdzie do snu gra muzyka spadających kropli, śpiwór przesiąka charakterystycznym, z niczym nie porównywalnym zapachem wilgotnego betonu, kiedy rytm dnia i nocy przestaje mieć znaczenie - bo i tak ciągle jest ciemno... Gdy nikt cie nie pospiesza i mozesz pol godziny robic jedno zdjecie, siedziec na podziemnej plazy albo moczyc nogi w czyms o temperaturze gorskiego strumienia w styczniu ;) Albo nagle spotkac dech dziwnej mgly, ktora pojawia sie nagle i rownie tajemniczo zanika.. Przede wszystkim jednak mozna spotkac ludzi o podobnych zainteresowaniach, zblizonym podejsciu do zycia - co owocuje kolejnymi planami, opowiesciami, wspomnieniami, spiewaniami do gitary i pogaduchami po świt... No dobra- tu świtu nie ma ;)
Szkoda, że minęły już czasy gdy całe MRU było otwarte, ogólnodostępne, a przebywanie w każdym jego miejscu legalne - szkoda, że nie załapałam się na tamte czasy...czasy „wolnych bunkrów”...
Korytarze... Mi najbardziej udala sie północ- te fragmenty podziemnego systemu gdzie podcieka woda, tworza sie scienne nacieki a sufity przegladaja w tafli kałuz, jezior i rzek..
Scienne nacieki i narosle. O roznych kolorach, deseniach i fakturach. Mokre, suche lub puszyste.
Wokol nie tylko beton- rowniez metal i rdza!
No i myszki! Rownie miłe jak popielice z leśnych chatek, tylko dla odmiany bez puszystych ogonków i latajace! (i nie wyzerajace prowiantu z plecaka ;) ) Sliczne, o bialych brzuszkach! W ilosci duzo!
MRU to też wiersze, odezwy i złote myśli pisane przez lata na ścianach, malunki będące wspomnieniem minionych imprez lub całe, mniej lub bardziej staranne obrazy... Napisy ścienne będące pamiątką i mieszaniną czasów niemieckich, śladów po wędrujących korytarzami radzieckich żołnierzy, czy w końcu długich lat powojennej "bunkrowej" historii. Kazdy milosnik sciennych malunkow i napisow znajdzie tu cos dla siebie.
Nadwodnie. Starając sie wode ominąc lub wrecz przeciwnie ;)
Nie sposob tez przeoczyc i nie poruszyc kwestii podziemnych imprez w blasku swiec czy noclegow w ciemnosci absolutnej, na 5 karimatach, 3 kocach kiedy i tak ciagnie od spodu w zadek a niesamowita akustyka betonowych tuneli powtarza echem chrapanie jeszcze kilometr dalej.
Buba powiem ,przekozacko ,to prowadzisz ,Az chce się czytać ,Twoj blog mam w ulubionych i zawsze chętnie wracam Fotki prze kozackie Widać sprzęt kozacki Dzieki za relacje
OdpowiedzUsuńDzieki za mile slowa! a ze sprzetem to bys sie zdziwil :) Spora czesc zdjec jest zrobiona malymi "canonikami" ktore mozna kupic na allegro za 200zl
OdpowiedzUsuń