wtorek, 10 czerwca 2025

Dawno temu w bacówkach nad Rudym Potokiem (2007) cz.1

Koniec maja roku 2007. Czasy, gdy Sudety były dla mnie jeszcze prawie w ogóle nieznane. Ruszamy z Kłodzka. Tak się prezentuje miasto i twierdza z dworca, gdzie czekamy na nasz transport.


Ekipa spożywa śniadanko na dworcu PKS.


Jedziemy do Trzebieszowic. Tradycja zapamiętana ze szkolnych wycieczek nakazuje zajmować tył autobusu ;)


W Trzebieszowicach odnajdujemy potencjalnie miły, ale zamknięty sklep...


I budynek z rudym dachem, który ponoć był dawniej karczmą. Tak nam przynajmniej miejscowi mówili.

No to ruszamy! Naszym głównym celem dnia dzisiejszego jest dotarcie w dolinę Rudego Potoku. Ale to wieczorem. Teraz czeka nas jeszcze wędrówka przez rozległe łąki, zielone wzgórza i tereny wyludnionych wsi. Ruszamy jakoś na południe, w stronę Skowroniej Góry. Soczysta, majowa zieleń wylewa się z każdego fragmentu krajobrazu!


Po drodze spotykamy dziwne chaty. Ponoć w takich leśnicy coś przechowywują (np. sadzonki) - acz tu trzymany jest tylko piasek. Stan piasku informuje, że ostatecznie można by tu zanocować i nie zmoknąć.


Nieraz pośrodku łąk zamajaczy jakiś opuszczony chutor - w większości już w stanie, który nie zachęca do dokładniejszej eksploracji.


A poza tym to raczej pusto i zielono. W czasie całej trasy nie spotkaliśmy żadnych innych turystów.


Tak docieramy na Skowronią Górę - wyjątkowo piękne i widokowe wzgórze. Malowniczości temu miejscu zdecydowanie dodają pokręcone drzewa porastające kamienisty kopczyk. Ilość kamieni i kształt usypiska sugerują, że mogły tu kiedyś stać jakieś zabudowania.


Dalsza część naszej trasy wiedzie przez częściowo lub całkowicie opuszczone wioski. Dotychczas takowe odwiedzałam tylko w Bieszczadach czy Beskidzie Niskim, gdzie po wsiach zostawała tylko nazwa, drzewka owocowe czy całkowicie zarośnięte latem resztki podmurówek. Tu dla odmiany coś jest! Cos widać! Nie trzeba szukać w pokrzywach - tutaj mury wystają i nieraz są imponujących rozmiarów. Tak... To był jeden z tych momentów kiedy pokochałam Dolny Śląsk i uświadomiłam sobie, że bardzo chce tu zamieszkać!

Pierwszy odwiedzamy Marcinków, na którego skraju stoją ruiny koscioła.


Potem idziemy bezdrożem i zanikającymi ścieżkami przez Czatków, dawną kolonię Marcinkowa. Obecnie teren zupełnie już wyludniony i pełen jedynie kamiennych ruin wtapiających się w bujną przyrodę. I jeszcze to wszystko na szerokich widokowych polanach! W różnych ładnych miejscach w Sudetach potem wędrowaliśmy, ale ta trasa przez Czatków na zawsze pozostanie w mojej pamięci ze swoją niesamowitą atmosferą!


Dodatkowo cały teren porastają kwitnące teraz sady, czeremchy, bzy, więc zapach jest naprawdę obłędny! Aż się nieco w głowie kręci!


A to Rogóżka - kolejna wieś, której już nie ma.


Mają tam też kamieniołom.


I w końcu nasz główny cel wyprawy - dzika dolina pomiędzy Kątami Bystrzyckimi a Konradowem. Tu też namierzamy ruiny jakiegoś samotnego gospodarstwa.


Oprócz pozostałości dawnych domostw stoją tu jeszcze dwie nieużywane od lat bacówki. Ponoć w latach 80 i 90- tych górale z Podhala wypasali w tym rejonie owce. Przywożono je pociągiem i potem gnano na miejsce wypasu. Teraz już się tam nic nie pasie, ale chałupki zostały, więc turyści mogą z nich zrobić użytek :)


Całkiem spora ekipa się nam dziś uzbierała. Oprócz tej, z którą przyszliśmy, spotykamy się tu też z Baniakiem i Emilem z forum sudeckiego. Jest więc taki jakby mini zlot!


Rozpalamy ognisko, przy którym nie brakuje dźwięków gitary.


Jest też oczywiście pulpa z okopconego kociołka! Wspólne odżywianie sprzyja właściwej integracji! :)


Miły blask płomieni rozświetla okolicę do późnych godzin nocnych.


Krzątanina nad Rudym Potokiem w słoneczny poranek.


I znów w drogę, przez zieleń majowych łąk.


Mijając opuszczone chałupy...


Kąty Bystrzyckie jeszcze z białą tabliczką.


A i nieczynnym torowiskiem udało się powędrować. Trasa do Radochowa. I jeszcze się załapał na fotkę mój stary plecak z alpinusa, którego szczerze nienawidziłam, bo był krzywy i mi od niego drętwiała ręka! Jak to dobrze, że niebawem udało mi się go pozbyć!


4 komentarze: