Po Twierdzy Kostrzyn łaziliśmy już jakiś czas temu - w 2012 roku. Wtedy byliśmy tu latem, teraz przyjechaliśmy zimą. Stąd jak czasem wmieszam w relację stare zdjęcia - to łatwo je będzie odróżnić.
Głównym celem, do którego dzisiaj zmierzamy, jest fort położony na półwyspie, na mapach opisywany jako Rawelin August Wilhelm. To ten po prawej stronie.
Fajnie się prezentują ceglane ściany walące się prosto do wody, zwłaszcza jak porastają je pnącza, a z bajor wystają pokręcone korzenie, zupełnie jak na starorzeczach.
Skręcamy w wąską ścieżkę prowadzącą na półwysep.
Do tych okienek raczej nie uda się zajrzeć ;)
Ale już widać miejsce, gdzie zaraz wleziemy! :)
Dachy fortu są niekompletne, ale tam gdzie brakuje cegieł nadrabiają korzenie i poplątane gałęzie. Komora jest niewielka, ale kilka osób mogłoby się schronić przed deszczem.
Widać stąd ceglane umocnienia zwane "Brama Chyżańska".
Za bramą znajdują się ruiny starego miasta, które zostało zniszczone w czasie wojny. Później nie zostało odbudowane, zostawiono je na pamiatkę w takiej postaci. Jak dla mnie - rewelacyjny pomysł!
Nie zostało jednak z niego zbyt dużo. Nawet teraz, w bezlistną porę roku, niewiele się można dopatrzeć poza podmurówkami i kilkoma fragmentami starych schodków. Z poprzedniego pobytu pamiętamy, że nic bardzo spektakularnego tu nie ma, więc nie chce się nam łazić drugi raz.
Trafiamy jedynie na ceglaną piwniczkę, o łukowatych sklepieniach i korzeniach majtających się z sufitu.
A tak bywało tu latem.
Jakaś letnia piwniczka. Raczej inna, acz nieco podobna.
Z oddali majaczy fort zwany Bastion Król.
Szlak atrakcji bubowych jak zwykle jest świetnie oznakowany!
Odra mocno wylazła ze swojego koryta i omywa stare mury. Zdecydowanie dodaje to uroku okolicy.
Fragmenty fortu siedzą w siatkach. Widocznie grasują tu złodzieje cegieł i jak któraś cegła jest luźna - to ładują od razu do kieszeni i w nogi!
Korytarzyk prowadzący w dół oczywiście musieli zakratować. Może się boją, że im te pudełka na złom wywiozą?
Chodzimy sobie po mocno zarosłym dziedzińcu i zaglądamy w łukowate nisze i pomieszczenia. Żadna póki co nie udała się nam na tyle, aby zapodać tam piknik. Jest tu dosyć wilgotno.
Dla porównania - tak owo miejsce prezentowało się latem, 12 lat temu. Acz myślę, że nie zmieniło się jakoś bardzo.
Już solidnie głodni i spragnieni wyłazimy na górę.
O tak! I to jest miejsce, którego szukamy! Sucha trawa, rozległy widok na fort w dole, na rzeczne rozlewiska, graniczny most i opuszczone niemieckie koszary, gdzie niebawem pójdziemy! I jeszcze jest się o co oprzeć! Bardzo dogodny zakątek! :)
Możemy podziwiać jak wysoka woda zaskoczyła ekipy remontowe. Nawet tojtoje im porwało ;)
To miejsce zwą chyba Brama Berlińska.
Forty widziane od strony wody. Ile kolorów cegieł! Od szarości przez ognistą pomarańcz po żółty.
A tu widać miejsce naszego pikniku! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz