poniedziałek, 20 marca 2023

Wietrzna strzelnica w Małujowicach (2023)

Miejscami, które bardzo często wychodzą naprzeciw naszym potrzebom, są stare, opuszczone strzelnice :) Jedną z takowym namierzamy nieopodal wsi Małujowice.

Dzień jest pochmurny i duje lodowatym wiatrem. Szansa opadu śniegu z deszczem jest dość spora - a nam się zachciało ogniska i posiadówki w terenie. Solidny dach i ściany zdają się być elementem bardzo pożądanym.

Suniemy przez pola, a pyski smaga nam wiatr, przesiany jakby igiełkami lodu. Nie wiem co to jest za cudo, ale wygląda jak zmielony, bardzo drobniusieńki grad. Granatowe, szybko płynące chmury dopełniaja mrocznego klimatu.


Z pól i płowych, spętlonych traw zaczynają się wyłaniać budynki całkiem sporych gabarytów.


Jest beton, jest cegła - co kto lubi!



Czyżby to już wiosna?? :)


Teren jest tu solidnie zarośnięty przez głogi, jeżynowiska i wszelaki inny kolczasty gąszcz strzegący dostępu. Jak wyglada tu latem to ciężko sobie wyobrazić. Chyba jedna, wielka ściana splątanego buszu! To jeden z tych obiektów tzw. zimowych. Mamy listę miejsc, które trzeba odwiedzać tylko w te brzydkie pory roku.



Ogromne hale czają się w oddali. Nie wiem jak to jest i co to za złudzenie optyczne, ale w tym rzucie wydają się kilka razy większe niż są w rzeczywistości!


Pierwsza z komór jest betonowa, największa i chyba najlepiej zachowana. Jest to jednocześnie najcieplejsze i najbardziej zaciszne miejsce z całej strzelnicy. Wiatr tu nie dociera, opad nie zacina, a obecność sypkniego piachu na podłożu jest kolejną wielką zaletą przy posiadówkach w ekipie zawierającej osobniki niewielkie. Tutaj więc planujemy się osiedlić na nasz biwak! :)




Część drewna przynieśliśmy, trochę suchych patyków udało się znaleźć pod dachami ruin. Ciepły blask ognia szybko więc wypełnia stare wilgotne ściany. Gdzieś obok, dosłownie kilka metrów stąd, zaczyna sypać jakąś śniegową kaszą, a podmuchy wichury wyją jak dusze potępieńcze. U nas jest jednak zacisznie i aż dziw jak ciepło! Chyba zaraz pościągamy kurtki! Płomienie przyjemnie trzaskają, bułeczki się pieką, a wokół unoszą się kłęby aromatycznego dymu. Jak to przy takiej, oględnie mówiąc nieszczególnej pogodzie, człowiek zaczyna bardziej cenic proste rzeczy - takie jak ściany czy dach!





Nie zabrakło również zawodów szermierki ;)
Idziemy też oczywiście obejrzeć pozostałą część strzelnic. A nuż się gdzieś kryje coś jeszcze ciekawszego? Tu kolejne spore komory, tym razem ceglane.



Sufit niby jest prostokątny, ale ma w sobie coś zdecydowanie okrągłego.


Zaułki ceglanych korytarzyków.







Mają tutaj też takowy niewielki budyneczek z oknami, ze schodami, niegdyś mający dwa poziomy.



Na ścianach strzelnic, zwłaszcza w miejscach bardziej ukrytych, mniej dostępnych, gdzie nie dotarły deszcze, wiatry i graficiarze, zachowały się stare napisy, takowe jeszcze z czasów używania tego miejsca. Są to przeważnie podpisy wojskowych, którzy mieli tu swoje ćwiczenia. Są wpisy polskich żołnierzy, przeważnie z wyliczeniami ile zostało dni do cywila.






Sporo jest też napisów pozostawionych przez żołnierzy radzieckich, których swego czasu sporo tutaj stacjonowało po okolicach. Z daleka ich tu przywiało. Kawał świata - Workuta, Lipieck, Woroneż, Taszkient, Ural, Melitopol... Nic dziwnego, że potem w Armenii spotykaliśmy ludzi, którzy służyli w wojsku w Oławie.







Są też inne fragmenty napisów w tej czcionce, ale dużo mniej czytelne. Coś wyczytałam o sekretach, ale niewiele więcej. Może ktoś z czytających ma bystrzejsze oczy?






Najciekawsza jest jednak ostatnia porcja napisów. One są tak jakby - po niemiecku? Byłyby zatem przedwojenne? Treści zupełnie przeczytać nie potrafię, ale "umlauty" jakoś tak by sugerowały? Zachowały się jedynie na takich fragmentach szczególnego tynku, którym były zaszpachlowane cegły, a nie zdołał się jeszcze calkowicie złuszczyć.





Jak zwykle w opuszczonych miejscach poniewiera się trochę śmieci - typu stare opony czy lodówki. Ale żeby znaki drogowe? Całkiem porządny znak wala sie na dzikim wysypisku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz