Idąc z jurty w stronę Radomic przechodzimy przez wzgórze zwane Góra Kaczmarka, które za wysokie nie jest, ma chyba poniżej 500 m, ale krajobrazowo to oferuje całkiem fajne klimaty!
Zabudowa Radomic to w większości solidne, przedwojenne domostwa rozrzucone po pagórach. Na brak widoków miejscowi narzekać nie mogą, ale na zapylanie wszędzie pod górkę to już zapewne tak... ;)
Miły traktor zawsze cieszy oko.
Ścienne malowidła...
Melancholijne obejścia ze sporą nutką patyny...
Błotnista droga odbija z wioski w stronę dawnego kamieniołomu.
Raz po raz między drzewami migają szerokie panoramy na ośnieżone szczyty. U nas wiosna a tam zima! Brrr.. Ale mają przewalone, ci co się teraz wybrali w Karkonosze!
Pierwsze napotkane wyrobisko jest świeże. Widać jeszcze lśniące ślady opon na błocie. Chyba nawet dziś ktoś tu pozyskiwał materiały budowlane.
Uwielbiamy odwiedzać kamieniołomy, gdyż nigdy nie wiemy co nas tam czeka i czym ciekawym akurat dane miejsce zaskoczy. Ten, zgodnie z tradycją, też staje na wysokości zadania, zapodając cechy charakterystyczne zupełnie odróżniające go od innych, podobnych mu miejsc.
Na początek wita nas wapiennik. Taki dosyć wyremontwany i odczyszczony, co sprawia wrażenie, że ktoś się nim zajmował w czasach bardziej niedawnych niż wskazywałoby na to używanie kamieniołomu.
Druga zachowana budowla jest w stanie duzo bardziej spójnym z resztą głównego wyrobiska.
Mają tu też mały bunkierek, który chyba był zmęczony, bo wyłożył się jak długi i patrzy w płynące obłoki. Fajne ma betonowe drzwiczki - takie grubaśne!
Do głównej dziury dawnego wyrobiska prowadzi dosyć stroma skarpa...
... przechodząca później w taki urokliwy wąwozik. Niesamowicie obrosły kożuchem mchu. Mięsistego i dorodnego. Nie wiem co akurat tu jest, ale mchy to lubią!
Są też cieki wodne i niektórych z ekipy trzeba przez nie przerzucać lub przenosić pod pachą.
Pierwsze co nas tu uderza to kolory. Przecudnie ciepłe i jakieś takie nasycone. Być może to wcale nie zasługa barw skał czy roślin, a raczej wieczornego słońca i to takiego wyłażącego chyłkiem spod chmur.
Drugie co robi niesamowite wrażenie to roślinność, a zwłaszcza ta na podłożu! Cały czas idziemy przez dywany z mchów. Różnokształtne kępki porastają kamienie i skaliste załomy. Przypomina to jakieś odległe tundry czy torfowiska. Gdyby tak porosły jakieś zwykłe góry, to pewnie zaraz zrobili by tam mega rezerwat z zakazem nie tylko wstępu, ale i oddychania 2 km od epicentrum. Ale tereny postindustrialne na szczęście często rządzą się innymi prawami i przykrywa je nimb zapomnienia. Kroczymy więc mięciutkimi, uginającymi się pod nogami powierzchniami, mając niepohamowaną chęć wyłożyć się na takim kobiercu. Jednak regularne "pffff", zalewające co chwilę buty, przypomina o dzisiejszych i wczorajszych deszczach i odbiera chęć leżenia i posiadania tego "pfff" na plecach ;)
Na dużym przybliżeniu ów świat wygląda jeszcze bardziej interesująco. Czochram więc nosem w gruncie przez czas nieco przydługi (przynajmniej w ocenie moich towarzyszy)
Jak to bywa w miejscach opuszczonych, również w tym kamieniołomie zalega sporo śmieci. Kabak więc znajduje sobie zabawkę, starą kosiarkę. Nie wiem czy wszystkie dzieci tak lubią hałas? Chodzi w kółko i turkota telepiącymi się w niej częściami. Na szczęście silnik już nie działa, więc rośliny porastające okolice nie są zagrożone i mogą sobie dalej żyć w spoju, bujnie rosnąć i cieszyć oko.
Z owym kamieniołomem wiążą się też legendy. Takie typowe dla Dolnego Śląska, o tajnych korytarzach, gdzie uciekający Niemcy ukryli niewyobrażalny skarb. I o znikających śmiałkach, którym zapachniało bogactwo, sława lub przygoda - i dotarli kawałek za daleko. Jak ktoś lubi takie opowieści o kolumnach ciężarówek, żelaznych wrotach i tajemnicach zabranych do grobu - to dokładniej opisały to kiedyś Nowiny Jeleniogórskie - LINK
cdn
Kapitalna kolorystyka natury ;) i śledząc Twoje relacje w necie uważam, że spokojnie powinnaś wydać kilka książek i zarabiać na tym :). Z tych masowych opisów i zdjęć wyszłoby spokojnie kilka publikacji
OdpowiedzUsuńTo teraz czas na wschód i chyba Białoruś skoro znieśli wizy dla Polaków na cały kraj i jest tam jeszcze spokojnie
Na Białorusi byliśmy w 2017 roku (jeszcze z wizami) i tez sa stamtad relacje np. https://jabolowaballada.blogspot.com/2017/05/biaorus-majowka-cz2-forty-twierdzy.html
UsuńA wszystkie tysiac relacji jakby wydrukowac ze zdjeciami to chyba by sie nie zmiescily w pokoju! :) Fajnie by wydawac ksiazki, ale w to trzeba sporo zainwestowac a potem nie wiadomo czy sie zwroci - czy zostajesz z duzą iloscią opału na zimę (hmmm.. choc z drugiej strony to moze by wyszlo taniej niz wegiel??? ;)
O, mam zdjecie w takim bunkrze, z muzeum w Konewce. :) I masz rację, że stare postprzemysłowe tereny często lepiej nadają się na rezerwat niż te prawdziwe rezerwaty, które służą głównie po cichu do polowań.
OdpowiedzUsuńRezerwaty to są zamkniete dla zwyklych ludzi, a panowie szlachta to sobie je jak swoj ogrodek traktuje...
UsuńA postprzemyslowe to moj ogrodek! :D :D :D