czwartek, 15 lipca 2021
Wokół Śnieżnika kręcąc się... (2021)
Zwarta ściana pensjonatów klejąca się do wzgórza jak g... do buta postanawia się wreszcie skończyć. Ustępuje miejsca rozległym łąkom, z których widać góry. Powiew wiatru i poczucie szerszego oddechu. Uffff... Jeszcze nie cały świat przerobili na upiornie równiusie układanki z klocków Lego...
Za kapliczką położoną w cieniu starego drzewa skręcamy z drogi w teren błotnisty. Nad górami mruczą burze. Granat chmur potęguje wylazłe spod nich zachodzące słońce. Podświetlona jego promieniami okolica nabiera kolorów totalnie nierzeczywistych. Cukierkowych? Nasyconych aż do bólu zębów? Kolorów tak ciepłych, że aż to nie pasuje do otaczającego nas zewsząd chłodu - powiewu znad burzowych gór...
W takich klimatach znajdujemy fajne miejsce na ognisko. Otoczony kamieniami wypalony krążek wśród ruin jakiegoś domostwa.
Kolory powoli gasną, ustępując miejsca czerni i coraz częstszym grzmotom rozchodzącym się potrójnym echem po całej przełęczy.
Oscypek, targowe kiełbaski z prawdziwego mięsa, wino z dzikiego bzu i dużo, dużo zielonej herbaty z naszego ulubionego czajnika. Piątkowy wieczór można więc uznać za całkiem udany! :)
Burze przechodziły wszędzie. Większą część nocy towarzyszył nam ciągły pomruk odległych piorunów. Ale ostatecznie na przełęcz Puchaczówka nie spada ani kropla deszczu. Ani wieczorem, ani w nocy. A poranek wstaje pogodny i słoneczny! :)
Niedaleko schroniska pod Śnieżnikiem naszą uwagę zwracają nietypowe elementy krajobrazu - plątaniny jakiś ururowań. Wyglądają na nowe, więc chyba planują coś z nich zbudować? Potem dowiadujemy się, że na Śnieżniku budują wieżę widokową i zapewne ktoś tu zwałował jakieś fragmenty jej konstrukcji. Cóż… Będzie pasować do relacji “Krajobraz z rurą” ;)
Schronisko chyba już przygotowuje się na ostrą zimę!
Można w nim również uczestniczyć w warsztatach pt: ”Palenie przez maskę”. Wirusów szmata raczej nie zatrzyma, ale może chociaż substancje smoliste? ;)
Spotykamy też fajnego robala, który łazi po jedynym pustym stoliku. Hmmm.. może dlatego ten stolik jest pusty? ;)
Początkowo mieliśmy dzisiaj plan przejścia przez sam Śnieżnik, ale bardzo szybko go porzucamy. Jazgocząco - szczekający potok ciał płynący w tamtą stronę gęstnieje w oczach, a zdjęcia na dużym zoomie zniechęcają już totalnie - oprócz kłębiącego się tłumu czeka tam na przybysza jeszcze roztrajdany plac budowy. W Oławie na placu w dzień targowy jest chyba luźniej…
A dla odmiany na tym gorganie nie ma nikogo! Szkoda, że nie możemy się tam teraz teleportować i na owym kamiennym usypisku spożyć kanapek... Juz wiemy, że kiedyś musimy się tam wybrać!
Suniemy trasą w kierunku Jodłowa, przez miejsca opisane na mapie: “Umarły Las” czy “Dzikie Zbocza” góry Wysoczka. Tu też pusto nie jest, ale zagęszczenie staje się akceptowalne - przynajmniej nie masz cały czas kogoś na plecach. Śnieżnik to ładnie wygląda z takiej odległości ;) I przy tym pozostańmy!
Mijamy sporo martwych czy powalonych drzew, co powoduje jak zwykle nasze odczucia ambiwalentne - z jednej strony fajnie jak drzewa żyją, a z drugiej takie powykręcane gałęzie, korzenie czy inne rosochatości dodają okolicy uroku, nieco mrocznego, ale jednak.
Są też murki - chyba ocembrowania częściowo uregulowanych potoczków.
Ciurkającej wody jest dzisiaj dostatek - po wczorajszych burzach okolica jest solidnie nawodniona i przesycona aromatem wilgotnej świeżości.
Są też porzucone dawno betonowe płyty. Mocno już omszały i pokryły się dywanem z igliwia. Może ktoś kiedyś też miał wizje zabudowy - jak ci obecni co pierdzielneli rury pod schroniskiem? Ale tym jak widać plan nie wypalił ;)
Na przełęczy Puchacza tytułowych ptaków niestety nie spotykamy. Jest za to wiata, ale nierokująca biwakowo, więc ostatecznie chyba nawet jej zdjęcia nie zrobiłam.
Mamy okazję z daleka przyjrzeć się obłoczanej ścieżce po czeskiej stronie. Śnieżnik pewnie pozazdrościł ;) Az nie wiem czy tylko wieży czy również tych wyrytych serpentyn w zboczu?
Mijamy dwóch zeschizowanych chłopaków. Jednemu z nich włączył się czeski zasięg i teraz panikuje, że mu wdupcą kwarantannę. Rozważa czy nie zrzucić telefonu ze skały. Próbujemy ich jakoś wyprowadzić z błędu, że na pewno to żadnych problemów nie wywoła, jednak fakt, że my nasze telefony na wszelki wypadek wyłączyliśmy już w Stroniu, zdaje się ich jakoś nie pocieszać ;)
Szlak graniczny jest o dziwo pusty. Może więcej ludzi schizuje, że tu złe zasięgi łapią? A może to kwestia mody? Może mijane skałki nie liczą się do żadnej korony, odznaki czy co tam teraz ludzie lubią kolekcjonować podczas górskich wycieczek?
Po niektórych zostały tylko buty… ;)
Mijamy Goworek, Mały Śnieżnik. Mam lekko uszkodzoną mapę w tym miejscu gdzie jest literka “a”, więc nieświadomie przez całą trasę nazywam tą górkę Miły Śnieżnik. No bo jest zdecydowanie milszy od tego dużego, więc jak mówią “nomen omen” ;) Nawet rozważałam, że jakim cudem przeoczyłam górę, która się tak fajnie nazywa! :D Toperz drze łacha ze mnie jeszcze długo!
Zaczynają się rozległe widoczki i coraz gęściej wyłażą skałki i różniste usypiska ruszających się kamulców. Tak, wiem dobrze, że się ruszały. W jedną ze szczelin wpadł mi dekielek z aparatu i wyciągając przytrzasnęłam sobie łapę…
Mijamy też fragmencik całkiem solidnego gorganu! Huśtamy się więc na kamulcach wspominając nasze wschodniokarpackie wycieczki sprzed 10 lat. Ech.. jak ten czas leci…
Tu też przedzieramy się przez kosówkę. Wprawdzie tylko raz, ale zawsze coś ;)
Nie może oczywiście zabraknąć zdjęć moich ulubionych rosochatości.
Żywe drzewa stają na wysokości zadania i szyszek produkują za wszystkich uschłych współtowarzyszy.
Tu chwila mobilizacji sił, aby znów sprawnie i bez uszczerbku na zdrowiu psychicznym przedrzeć się przez tabuny i hordy w rejonie schroniska, a potem… potem będzie już tylko lepiej!!!!! :)
cdn
Fajnie, że jeszcze są takie fajne, spokojne miejsca :) Trzy lata temu zabrałem znajomych na Szyndzielnię bo jeszcze tam nie byli a sam chciałem zobaczyć nowe wagoniki kolejki i wieżę widokową. W latach 90tych idąc z Bielska przez Dębowiec na szlaku spotkało się ze trzech ludzików + z pięciu w schronisku. A jak teraz zobaczyłem te tabuny........ brrrrrr
OdpowiedzUsuńI prywaty ździebko - próbuję zlokalizować relację w której znalazłaś swoje napisy sprzed lat (chyba) w jaskini i coś mi nie wychodzi. Która to była?
W jaskini nie przypominam sobie abym się kiedys podpisywała.. Raczej wiaty albo ruiny. Najbardziej spektakularne znalezienie napisu sprzed lat bylo w lesnej bazie kolo Kuzni - wiec moze to to?
Usuńhttps://jabolowaballada.blogspot.com/2019/06/opuszczona-baza-w-lasach-kolo-kuzni.html
O to, to 😃 Dzięki, że to bunkry chyba bym tak szybko nie wpadł
UsuńWidzę, że na Śnieżniku praca wre z budową wieży. Boje się trochę jak to będzie wyglądać, gdy skończą budowę. Ciekawi mnie jak będzie ostatecznie wyglądać ta droga, którą teraz wjeżdża ciężki sprzęt na górę.
OdpowiedzUsuńMoze to jakos zarośnie i nie bedzie az tak bardzo razić? Na razie wyglada na tyle odstraszająco, ze wolelismy Śnieznik ominac...
Usuń