Atmosfera majowego lasu po trzech dniach ciągłego deszczu ma w sobie coś niezaprzeczalnie wyjątkowego. Tego dnia padać przestało, ale wciąż nie ma słońca. W powietrzu unosi się lekka mgiełka tworzona przez parującą wilgoć. Las wypełniony jest szumem - ze wszystkich liści czy konarów coś kapie. No i ten oszałamiający zapach - kwiatów, liści, ziemi, który w postaci rozmoczonej nabiera intensywności chyba dziesięciokrotnie! :)
Znaleziony niedawno szałas za rowem okazał się być położony na skraju całkiem wartkiego strumienia.
Leśne babcie w swoim “siedlisku” wprowadziły na stałe wyposażenie parasol.
W korzeniach buków potworzyły się małe jeziorka czarnej, smolistej wody.
Ciemiężyca obrasta zbocza stawu jeszcze bujniej niż zazwyczaj.
A w podsychających niegdyś jeziorkach wreszcie pojawiła się woda! Klimaty są z lekka dżunglowate - zarastająca wodna toń pełna powalonych konarów, gałęzi i szuwarów.
Na środku jednego ze stawów łyska uwiła gniazdko. Siedzi więc sobie wśród plątaniny korzeni, kręci łebkiem i wysiaduje.
Drugi osobnik krąży po okolicy, co chwilę nurkuje w szuwary i przynosi jakieś smakołyki. Wsadzą prosto do dzioba i płynie po więcej...
Buba, nie leń się. Pisz więcej.
OdpowiedzUsuńLatem jest za mało czasu na pisanie! Po prostu go szkoda na siedzenie przed komputerem gdy wzywa las, pola, gory i jeziora! :) Na wiecej pisania przyjdzie czas gdy jesienne chłody spowiją świat a instynkt wędrowny osłabnie ;)
Usuń