niedziela, 17 stycznia 2021

Wrześniowa włóczęga cz.26 - Osetnik (2020)

Zawijamy do kolejnej nadmorskiej miejscowości, która zwie się Osetnik. Wpadamy tu na dużą ilość malowniczych sosen. Mają tu zdecydowany urodzaj na takowe co wylazły z ziemi z korzeniami, ale nie uschły i nadal sobie rosną. Zwą je “kroczące sosny” bo faktycznie wyglądają jakby sobie gdzieś lazły. A może one to i robią, gdy akurat ludzie nie patrzą? Jedna stoi na obrzeżach miejscowości.




Kilka takich jest na wydmie zwanej Stilo. Ich korzenie to całkiem przypominają macki jakiejś ośmiornicy czy pająka!








Fajną tą wydmę tu mają!






Wygląda w ogóle jakby zasypało spory kawał lasu!



A! I mieliśmy dziś okazję powspominać sobie Gorgany z dawnych lat! Szukając plaży wpakowaliśmy się kosówkę ;) Prawdziwą, gęstą, sprężynującą, karłowatą sosnę. Taką bardzo dobrze znaną np. ze zboczy Mołodej, zanim zaczęli tam znakować szlaki i robić przecinki dla spragnionych komfortu i cywilizacji turystów. To ona występuje też nad morzem? Jak myśmy to zrobili? Jak można się zgubić idąc ścieżką z kurortu na plażę? ;)

Fakt, że ścieżka stopniowo traciła na główności i początkowo będąc niezbyt przyjemną promenadą, potem zaczęła przypominać dzikie wybrzeża gdzieś w Estonii.







Najłatwiej przekopywanie się przez gąszcze idzie kabakowi. Mając najmniejsze rozmiary najlepiej jej znajdować dziury, w które można zanurkować na szczupaka. Stąpnięcie na gałąź, która cię wyrzuca do góry jak trampolina, też chyba jej sprawia największą uciechę. Wnioskuję to po tym, że nieraz trafiając na takową gałąź, nie chce z niej zejść (twierdząc, że utknęła) i ulega podrzucaniu kilka lub nawet kilkanaście razy!

No dobra.... może ta kosówka na Mołodej była odrobinę gęstsza ;) Ale ta bardziej nas zaskoczyła! ;)






Ostatecznie na plażę docieramy więc podrapani, z potarganymi włosami i ubraniami ociekającymi żywicą.



Toperz i kabak dodają do aromatu lasu dech morskiej bryzy! Kąpią się skubańce!



Dla mnie jest za zimno. A poza tym dopiero co brało mnie jakieś przeziębienie (najprawdopodobniej skutek poprzedniej kąpieli w jeziorze Koronowskim), więc wolę posiedzieć na ciepłym piasku.

Odpowiednia ilość ludzi na plaży!



Nie ma tutaj tylu pokręconych drzew co na Helu, ale też co kilka znaleźliśmy!








Jest tu i latarnia morska.


Taka do zwiedzania za biletami, więc mnie niezbyt pociąga. Ale kabak strasznie napalony na wszystkie latarnie (od czasów morskiej wyprawy Muminków) Więc cóż... trzeba się liczyć z potrzebami wszystkich członków ekipy. I okazuje się, że zwiedzanie latarni było niezmiernie przydatne i rozwojowe, jeśli chodzi o kontynuacje wycieczki. Ze szczytu oprócz wydm i morza (gdzie byliśmy), Sarbskiego jeziora (którego tym razem nie mamy w planach) - widać to! Coś o czym nie mieliśmy pojęcia!


Bliżej… Dobry zoom to jednak podstawa w aparacie! Nie trzeba nosić lornetki!


Jeszcze bliżej!


Co to jest szlag wie… ale to coś jest zdecydowanie opuszczone! Zapodajemy więc w tamtą stronę prawie truchcikiem! Fajna wieża.




Co sprawniejsze osoby mogą pomyśleć o wlezieniu na górę.





Wracając (już bardziej prostą i klasyczną drogą) ulegamy pokusie rybnej. Pobyt nad polskim morzem jest bardzo drenujący portfel. Wszędzie są ryby! Pyszne i koszmarnie drogie!


cdn



3 komentarze:

  1. Uwielbiam te krzywulcowe sosny. Na szczęście mamy w okolicy jeden taki lasek, tylko bez wody niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O fajnie, ze gdzies u was tez takie są! U nas ni ma...

      Usuń
  2. Ta wieża to buczek mgłowy. Trochę jest o nim tutaj http://fotoexploracje.manifo.com/ruiny-buczkow-mglowych-stilo-woj-pomorskie
    Świetne relacje!!

    OdpowiedzUsuń