Miejsce ma pewien przedziwny akcent! W dawny mur cmentarny jest wkomponowany niewielki bunkier z żelazną kopułą. Ciekawe czy miał pilnować nieboszczyków czy takie miejsce było sposobem jego ukrycia?
Dzisiaj jest głównie siedliskiem owadów. Krążą w nim i w jego pobliżu całe roje komarów, meszek, much i szlag wie czego jeszcze. Kabak nie chce wejść do środka: “Tam pewnie coś zdechło i dlatego jest tyle much! Ja tam nie idę - jeszcze w coś wdepnę, wniosę do busia i będzie nam śmierdzieć cały wyjazd! Wydaje mi się, że tu blisko leży coś nieżywego!” Hmmm… skądinąd całkiem dobre odczucie… W końcu jesteśmy na cmentarzu, więc “tego czegoś nieżywego” może być w okolicy całkiem sporo…
Z jednego z betonowych bloków sterczy taka poszarpana, stalowa szyna. Nie wiem czy kiedyś był o to omotany drut kolczasty? Albo jakie inne mogło to mieć zastosowanie?
Bunkier siedzi na wygrzanej górce pachnącej sosnową żywicą. Tu jakoś nie ma kłębów much. Tu sa motyle! Chronią się w cieniu przed słońcem. Zawsze przyjemniejsze towarzystwo podczas eksploracji betonowych głębin!
Na widok ściany betonu kabak zakrzykuje: “To zupełnie wygląda jak w czeskich Skalnych Miastach”. Zatkało mnie.. “Ale ty przecież nigdy jeszcze tam nie byłaś???”. “Ale u nas w przedpokoju wisi zdjęcie i patrzę na nie częściej niż na wiele miejsc gdzie byłam!”
Złazimy w skalne otwory ukryte wśród splątanych zarośli.
Niejeden złomiarz zapewne zaczyna się oblizywać na taki widok ;)
Akuku!
Jeszcze z cytatów kabaczych: “Mądrze, że zrobili tu to okienko. Ludzie mają gdzie sobie postawić piwo!”
Zachowały się napisy, acz niewiele.
Przy bunkrze znaleźliśmy też śliczne nakrapiane piórka! :D
Odwiedzamy jeszcze lokalny sklepik. Tak się kończy jak nie ma nawet kawałka siatki ;)
cdn
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz