wtorek, 22 września 2020

"Ściana Zachodnia" cz.15 - nad Drawą (2020)

Raczej nie gustuję w parkach narodowych (bo nie lubię zakazów, którymi one bywają najeżone jeszcze bardziej niż pozostałe tereny naszego kraju) - to Drawieński PN jest moim ulubionym. Jest chyba jedynym, który oferuje tyle legalnych miejsc biwakowych i to zaaranżowanych w klimatyczny i dogodny sposób. Wzdłuż całej Drawy jest chyba kilkanaście miejscówek przypominających nieco estońskie RMK - wiaty, miejsca ogniskowe, kibelki, możliwość dojazdu. Głównie są one przygotowane z myślą o kajakarzach, ale każdy inny strudzony wędrowiec również może się tu zatrzymać (w sezonie za symboliczną opłatą).

Pierwsze biwakowisko namierzamy koło leśniczówki w Czarnolesie. Duża, porządna, okrągła wiata z paleniskiem pośrodku.



Ale nie zostajemy tu. Jakoś miejsce nie do końca przypada nam do gustu. Zbyt blisko zabudowań, obok zaraz stoją jakieś traktory, jakby rozłożyć się komuś w ogrodzie. Jedziemy dalej. Tutaj możemy sobie pozwolić na wybrzydzanie - bo jest w czym wybierać! :)

Kolejne biwakowisko zwie się Kamienna. Tak wypaśnego wiatowiska to ja jeszcze nie widziałam - istne miasteczko wiatowe!


Mają tu nawet piaskownicę, co bardzo przypada do gustu części ekipy.


Jest więc dogodne miejsce do zabawy “nową” ciężarówką. Tzn. tą zdobyczną. “Mamo, czy ty też tak masz, że znalezione cieszy cię bardziej niż kupione?” I cóż ja mam powiedzieć? Muszę prawdę ;) Zresztą nasza domowa szafka, pełna wszelakich skorup, korzeni i innych fantów mówi sama za siebie ;)


Jest tu nawet specjalna ławeczka w rozmiarze kabaczym.


Niektóre “fragmenty wyposażenia” mają funkcje dla nas nieznane. Albo tylko ozdobne? Np. po kiego diabła ktoś powbijał te pale o kilka metrów od siebie?


Dzisiaj będzie jajecznica! :)


Krąg ogniskowy mają tu naprawde solidny! Zmieści się ognisko o takich rozmiarach, że można dawać znaki dymne do kontaktu z kosmosem!



Wieczorem, już po zmroku, mamy dziwne spotkanie. Na biwakowisko wjeżdżają dwa kampery. Wjeżdżają może jest zbyt dużo powiedziane - zatrzymują się na drodze dojazdowej. Stoją jakieś 5 minut świecąc nam w oczy reflektorami. Potem z jednego z nich wysiada koleś i do nas podchodzi: “Przepraszam bardzo, czy tutaj jest bezpiecznie?” Pytanie to całkowicie wybiło nas z tropu - "Tak, a czemu pan pyta?” - “No dzikie zwierzęta, tubylcy. Nie ma tu np. huraganów?”. Oczy robią się nam coraz bardziej okrągłe ze zdumienia. “Huragan” - jako wiatr? Czy jako ksywa jakiegoś szczególnie groźnego lokalsa? Wychodzi drugi koleś. Omiata okolice wzrokiem. “Chyba tutaj znów musimy spać za kierownicą, nie ma wyjścia, na wszelki wypadek”. Coś plasnęło w Drawę. Bóbr? Wydra? Duża ryba? Nie wiem. No plum, po prostu, jak to nad rzeką. Stojący bliżej mnie koleś podskoczył. “Co to było??” - i wwierca we mnie oczy. Mówię, ze nie wiem. No bo skąd mam wiedzieć? “Jak to nie wiesz?!?!! Śpisz tu i nie wiesz???!!” - koleś staje się nieco agresywny, tak jakbym ja była odpowiedzialna za faunę naddrawienskich lasów. Na końcu języka mam, że zaczęłam widzieć jedno niebezpieczeństwo, które stoi metr ode mnie i zaczyna właśnie krzyczeć bez powodu i machać rekami. Pomiotawszy się nieco między wiatą a ogniskiem, kolesie odchodzą. Słyszę jeszcze, że jeden do drugiego mówi półszeptem “ona coś ściemnia…”. Wsiadają do aut. Stoją jeszcze z 10 minut świecąc reflektorami nam prosto w oczy. Musimy odejść od ogniska bo się człowiek czuje jak naprzesłuchaniu… Chwile potem kampery odjeżdżają. Nie wracają już. Zostajemy sami na pustym, ciemnym i niebezpiecznym biwakowisku nad Drawą. A przepraszam. Nie sami. To coś plasnęło w wodę jeszcze ze trzy razy! :)

Z Głuska suniemy sobie płytówką. Płytówka zawsze prowadzi w ciekawe miejsca!


Ta np. doprowadza nas do mostu zwanego niskowodnym. Most jest nieco nadgryziony zębem czasu i jak wszystko w Polsce co jest ciekawe i nie wali na kilometr świeżą farbą - został uznany za niebezpieczny i siedzi w siatce. Ale w siatce jest dziura! :) Taaaa.. W Gruzji to by na nim stał znak 10 ton! :D





Zaglądamy też na kolejne pole namiotowe zwane Pstrąg, chyba najbardziej zagubione w przepaścistych, tutejszych lasach.



Miłe rozlewiska Drawy. Aż by się chciało rzeczywiście siąść na jakieś pływadło i ruszyć z prądem w dal!







A w Drawniku pole biwakowe oferuje prawdziwą chatę! Nieco przewiewną, ale z kominkiem i innymi paleniskami, podestami do spania.






Jak przy tym wychodzą np. takie Bieszczady czy Beskid Niski, gdzie pobudowali wiaty, ale raz że dupiane, a dwa że nie wolno w nich przebywać po zmroku “bo park narodowy”. Przyjechali by lepiej nad Drawę się czegoś o parkach nauczyć!!!

Nad jednym z dopływów Drawy, zwanym chyba Płociczna, między dwoma jeziorami Ostrowite i Pasieczno, mam na mapie znaczone miejsce, jakby mały przysiółek, zwany Pustelnia. Gdzieś kiedyś wyczytałam (albo może ktoś mi opowiadał?), że tam są ruiny elektrowni wodnej. Z miejscowości Załom długo się tam jedzie leśnymi drogami, które o dziwo są udostępnione do ruchu. Ruin żadnych nie znajdujemy, a przynajmniej na tyle solidnych, żeby ich fundamenty wyłaniały się z czerwcowych zarośli, ziół i bujnych traw. Nic nie ma. No trudno. Ale przynajmniej pojeździliśmy sobe wyboistymi drogami, co w Polsce, krainie asfaltów i zakazów, wcale takie łatwe do osiągnięcia nie jest…





Rzeka w Pustelni. Nie wiem czy to wyszło na zdjęciu, ale w wodzie leżą kłody drewna, a na nich porasta mech, spore kępy trawy, kwiatów, a nawet niewielkie krzaczki. Takie podłużne wysepki. Ciekawie to wygląda! :)




Już po powrocie sprawdziłam dokładniej. Były ruiny elektrowni w Pustelni. Nie jakieś bardzo okazałe, ale były… Szkoda, że je przegapiliśmy, szukając chyba w złym miejscu :( Zdjęcie z googlemaps (www.facebook.com/28cali). Może więc będzie powód aby tu wrócić?





cdn


6 komentarzy:

  1. Ci z kamperami to typowi górnoślązacy, takie roszczeniowe gównojady, daj za darmo najlepiej kampera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz ze nawet nie wie skad byli. Nie spojrzalam na blachy!

      Hmmm... Jestes z Sosnowca? ;)

      Usuń
    2. Lee, nie ładnie generalizować, jestem Ślązakiem z dziada pradziada, jeżdżę starym LC95, którą kupiłem za swoje. Nie chciałem nic za darmo. Szach i mat ;P

      Usuń

    3. jabolowaballada - dzięki za te wpisy - przejedziemy ten szlak na 100%!!!

      Usuń
  2. HA! Wreszcie nowości :). A co do tych z kamperów - jak to mawiają : są ludzie klamki i całe zamki... .
    Czuwaj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dokladnie! Swiat ma roznych lokatorow i moze wlasnie dlatego nie jest nudno! :)

      Usuń