sobota, 28 marca 2020

Bytomskie podwórka cz.12 - Stare Miechowice, okolice placu Słonecznego (2019)

Były momenty, że Stare Miechowice przemierzałam codziennie - i to dwa razy. Jak chodziłam do liceum, a pogoda dopisywała - to często szłam sobie pieszo. Co to jest te 7 km dzielących ul. Nickla od Żeromskiego? Ile można jeździć zatłoczonym autobusem, gdy za oknami kwitną bzy? Poza tym autobus zawsze jedzie podobną trasą - a piechotą, jej dobór zależał wyłącznie ode mnie. No i od koleżanki - bo przeważnie ruszałyśmy na te wycieczki we dwójkę. Przeważnie szłyśmy ulicą Lipową mijając Brandkę od południa, a potem przekraczałyśmy Celną, wbijając w przykolejowe, poprzemysłowe tereny i wypluwało nas w okolicy stawów, które mija tramwaj linii 19. Gdy szłam sama - raczej trzymałam się ludnych terenów, więc trasa zwykle prowadziła przez plac Słoneczny i potem w miarę wzdłuż trasy autobusu. Czasem odbijało się jednak w boczne uliczki, bo coś przyciągnęło uwagę - to sklepik, to okienko albo nietypowe ogrodzenie. Poznawało się różnych ludzi, piło wino z żulikami, a raz nawet nosiłam pewnemu dziadkowi kwiaty na cmentarz - na grób jego żony, bo on już nie miał sił. Teraz już nie ma tej kamieniczki, w jej miejscu jest tylko trawnik. Ale ilekroć tam jestem - to wciąż widzę w powietrzu zarys tego budynku i podpartą na poduszce sylwetkę, o uśmiechniętej zawsze gębie i smutnych oczach. O twarzy jakby sklejonej z dwóch osób - kształtem pasującej, ale kompletnie niespójnej w nastroju...

Od czasu moich szkolnych wycieczek wiele starych familoków zniknęło - głównie tych położonych między ulicami Racjonalizatorów, Frenzla a trasą nr 88 na Zabrze… W pewien listopadowy dzień wybraliśmy się w te tereny ponownie. Zobaczyć co się zmieniło, a i pozaglądać w podwórka i bramy - bo niegdyś nigdy tego nie robiłam.

Tu niewielka kamieniczka w pobliżu kościoła. Od ulicy nie da się do niej wejść - brama zatkana blachą falistą.



Zaglądamy od podwórka - a tu dla odmiany płot.. I miły wewnętrzny ogródek!



Kolejne podwóreczko gdziesik nieopodal…


I znów wycinankowe schody!


I na parterze dużo szarych drzwi. Zamkniętych. Stawiałabym na kibelki - ale nie mam pewności.


Tu prowadził kabaczek - śladem kałuż. Wycieczki z czterolatkiem mają swoje prawa! ;)


Coś nas oszczekuje z powietrza ;)


Nie omieszkam zajrzeć w bramę…




Fajna klamka! Nieczęsto już spotyka się ten stary mechanizm.


My tymczasem, podążając wciąż śladem kałuż, zbliżamy się do placu Słonecznego.





Wszędzie wokół ceglane klimaty! W ciepłych barwach nisko już wiszącego słońca rudość elewacji prezentuje się jeszcze sympatyczniej niż zwykle!





Ślady przeszłości zaklęte w rdzy… Tabliczki sprzed lat, dawne nazwy ulic…



Sklepik na rogu już niestety nieczynny… zabity na głucho.. Smutno… bo nieraz się tu coś kupowało i tyle wspomnień…



I kolejne stopnie skrzypiących schodów. Ja nawet odpuściłabym wchodzenie każdymi na samą górę. Ale kabak już nie.. Dla niej są dwie główne atrakcje takich wycieczek - kałuże i schody ;) Cóż… Trzeba wychodzić naprzeciw potrzebom wszystkich uczestników spaceru.. A poza tym - te schody też mnie pociągają (przynajmniej za pierwszym razem ;) Bo nieraz przemierzamy je i trzykrotnie ;) )








Wyboisty trakt prowadzi w kolejne czeluście podwórek!




Fajny garaż tu mają! :)


Ciekawe co mieściło się w tym małym budyneczku po prawej. Teraz nie ma do niego wejścia - jakby zamurowane.. (no chyba że od środka coś jest?)


W bramie zwracają uwagę ogromne, błyszczące drzwi! Zamknięte - więc nie wiem dokąd prowadzą…


Przy bocznej uliczce coraz więcej pustych, zamurowanych albo wypalonych okien…





Ekipa Puchatka cieszy się na kolejne grillowanie!


Wśród murków i komórek..



Śpiewająca brama. Ona miała w sobie coś przerażającego. Wchodze. Słyszę muzykę. Przystaję. Muzyka cichnie. No ktoś tu mieszka - słuchał radia, a potem wyłączył. Normalne. Idę. Muzyka znów gra. Zatrzymuje się. Cichnie. Wchodzę na schody. Wspinam się w górę. Gra… I to jakoś do rytmu skrzypiących stopni. Staje.. To jakaś znana piosenka - tylko jaka? Cisza.. Łapię coraz większą schizę.. Spierdzielam z tej bramy! Ja nie wiem co to było.. Ktoś się chyba świetnie bawił - tylko jak?




Schodkami do ogródków. Muszę tu wrócić wiosną. Musi tu być cudnie, jak wszystko zarośnie.


Listopad… Chłodne wieczory.. To i kamieniczka zmarzła i postanowiła się nakryć - z braku odpowiednio dużej kołderki - choć dywanem!


Intrygujący budynek. To szopa? Czy tylko ogrodzenie? Teraz mi ciężko oszacować czy te cegły stanowią budulec ściany - czy one są tam zmagazynowane?


Gdzieniegdzie można jeszcze dostrzec resztki złotej jesieni…




Huśtawka z dawnych lat…


Kamienica o falistych basztach..




No i walimy na przystanek. Co można robić mając 4 minuty do odjazdu autobusu? Ano pogalopować zwiedzić jeszcze jedno podwórko! Ot tam - gdzie pokazuje szubienica sto pierwszego procenta!


Przemiły zakątek biesiadny!



I jedna z piękniejszych klatek schodowych! Czy tylko ja tak lubię kręcone schody???



P.S. Na autobus udało się zdążyć! :)

cdn


5 komentarzy:

  1. Wyjątkowy zbiór pięknych zdjęć kałuż. Jak to możliwe, że odbicie w kałuży jest lepsze od oryginału? Poza tym niby to samo a jednak to inna rzeczywistość. Fajne też te przybudówki, drewutnie i węglarki no i ta dziwna dobudówka z cegły z wejściem od wewnątrz. Ja stawiam na łazienkę, choć równie dobrze może być to jakiś składzik. A w ogóle to fajne klimaty podwórkowe!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ze ja juz ktorys raz zwrocilam na to uwage - ze odbicie w kałuzy jest jakies takie fajniejsze? Nie wiem czy chodzi o kolor, kontrast czy to lekkie falowanie powierzchni? :)

      Usuń
    2. Masz rację! To lekkie falowanie powoduje, że nawet nieruchomości nabierają życia. Światło jest też inne, bardziej tajemnicze. Szczególnie lubię porę zachodu słońca. Kolory mają wtedy prawdziwą głębię. Aż chce się robić zdjęcia kałuż ale problem w tym , że w Krakowie juz prawie w ogóle nie pada. Jak jest deszcz to tylko mżawka a wtedy trudno o porządną kałużę.

      Usuń
    3. U nas wczoraj caly dzien solidnie lało! Ale to chyba lokalnie bo ponoc w Bytomiu to juz ani kropla nie spadła... A wszedzie by sie przydalo duzo wody! U nas to na tle reszty Polski jeszcze nie jest az tak zle z opadami - bardzo czesto jak szłam z kabakiem do przedszkola - to nam dołalo! ;) I czesto bawilismy sie po drodze w kałużach! Mam nadzieje ze znajde czas aby napisac relacje zbiorcz az naszych tras do przedszkola - to tam bedzie duzo falistych odbic otaczajacego swiata w wielkich bajorach! Tam jest taka fajna dzielnica o nierownych drogach, starej wygryzionej kostce czy płytach - wiec troche deszczu i juz mozna na kaluzach uzywac! :D

      Usuń
  2. Bubo czytałaś kiedyś przewodnik o Miechowicach? https://issuu.com/rynek7/docs/miechowice_i_okolice
    P.S. Super blog, rewelacyjna lektura! Pozdrowienia od ex-Miechowiczanina (32 lata życia na osiedlu)

    OdpowiedzUsuń