Do Strzegomia wjeżdżamy od strony Żółkiewki - i rzuca się nam w oczy dziwne wzgórze… jakby całe umocnione, z ruinami na szczycie. Tyle wiemy zwiedzając... ;)
Potem, już w domu, po powrocie, znalazłam różne informacje o tym miejscu. “Młyn prochowy na wzgórzu związany od zawsze z pracami w kamieniołomach, głównie najstarszym strzegomskim wyrobiskiem “Barcz””. “Ruiny fortu zwanego Fort - Gaj”, “Dawne mury miejskie okalające miasto Strzegom”, “Wzgórze zwane Szubienicznym. Jest terenem dawnego cmentarza dla wisielców i innych samobójców”, “dawne miejsce straceń dla czarownic, gdzieś niedaleko była tu szubienica”.
Jedno jest pewne - jest to sympatyczne i bardzo widokowe wzgórze położone na skraju kamieniołomu. Mimo że jesteśmy praktycznie w mieście - ma się poczucie dzikości. Wszędzie otaczają nas różniste ruiny. Chyba nie zawsze jest tu tak pusto i odludnie jak w styczniowy wieczór - widać ślady po ogniskach i imprezach. Nie dziwie się. Jakbym mieszkała w Strzegomiu, to bym bym była częstym bywalcem tego miejsca.
W tej części rzeczywiście przypomina fort!
Nieopodal są też pozostałości po maszcie.
A tu jakby malutki bunkierek!
Widoki na miasto. Otoczone nowymi “murami miejskimi” - ścianami coraz to kolejnych kamieniołomów. Tu w okolicy nigdy nie zapada cisza. Zawsze gdzieś w tle huczy ciche lub głośniejsze “buuuuuuu” “grrrrr”
Rzut oka na kamieniczki, od podwórka, od kamerlików i ogródków. Lubię takie “tyły miast” - mniej reprezentacyjne, bardziej naturalne, wiejące spokojem i wolno płynącym czasem…
W oddali widać wiatrak w Żółkiewce. Jego zwiedzanie jest mocno utrudnione - jest prywatny.
Wzgórze, na którym się znajdujemy, oczywiście też jest powygryzane przez kamieniołom. Okoliczna tradycja zobowiązuje! ;)
Oglądamy akurat proces wsypywania zawartości wywrotek do ogromnej jamy po dawnym wyrobisku.
Przez cały czas naszego pobytu na wzgórzu - łazi za nami kot. Zwykły, czarny dachowiec. Nie odstępuje nas na krok i przeraźliwie miauczy. Pomyślałam, że może jest głodny, ale bułki z serem nie chciał. W ogóle potem zapomniałam o tym kocie. Przypomniał mi się dopiero, gdy znajoma, opowiadając o swoim zwiedzaniu tego wzgórza, wspomniała o dziwnym czarnym kocie, który tam łaził. Że zachowywał się zagadkowo i miał niezwykle przenikliwe spojrzenie. Cóż... dziwny taki "strażnik wzgórza"... A może to nie był zwykły kot? ;)
Malowniczy dzisiejszy zachód słońca…
A to nie zwykły sprejowy gryzmoł. To “tabliczka informacyjno - ostrzegawcza”. Człowiek idzie, mimowolnie czyta i…. Oooo! ;)
W ogóle ciekawe jest dzisiejszej nocy niebo nad Strzegomiem!
super fotki , dzisiaj też tam byłam 03.12.2021 ..
OdpowiedzUsuńI jak tam wygląda? Bez zmian? Musimy kiedys latem tam zajrzec, moze jakies ognisko zrobimy? :)
Usuń