czwartek, 3 stycznia 2019

Zaułkami Bytomia cz.17 - podziemia wzgórza Gryca








Czasem sie śmiesznie składa, że szukamy różnych miejsc gdzies w cholere dalekimi światami, a kompletnie nie wiemy, co mamy koło domu. To nic, ze mieszkałam w Miechowicach prawie 20 lat. To nic, ze rowniez w tym roku minełam to miejsce autobusem, rowerem, samochodem - kilka razy. Raz to nawet przejeżdzałam od niego chyba 10 metrów. Tylko gęste krzaki skrywały swą zawartość…

O istnieniu tego miejsca dowiedziałam sie zupełnym przypadkiem - z internetu.

W miechowickiej górce Gryca siedzi dużo żelbetonu. Nalano go tam jeszcze przed II wojną światową. Zbiornik przeznaczony byl na wode. Od środka podparty jest lasem kolumn. Z wierzchu przysypany jest ziemią i porosły obecnie lasem - tak że ni cholery go nie widac od tyłu czy z boku - o ile sie przechodzi przypadkiem a nie węszy po chaszczu celowo.


Gdy podejść bliżej krzaki sie przerzedzają i wyłania sie cosik wyglądającego jak bunkier.


Po wojnie w czeluściach zabetonowanego wzgórza zrobiono magazyny i wybito otwór umozliwiający wjazd do środka autem. Ponizej zdjecie znalezione w internecie (chyba z googlemaps), nie wiem kto jest autorem - znajomy mi podesłał mailem dla porównania)


Teraz wjazd jest zamurowany pustakami, ale jakies dobre dusze wybiły w nich otwór umożliwiający swobodne wlezienie do środka. Jednak otwór jest na tyle mały, ze nikły snop światła dziennego nie oświetla nawet pierwszych kilku metrów pomieszczenia - nie mówiąc o ogromnych połaciach reszty komory - giganta.



W środku panuja wiec totalne ciemności, a światło zwykłej latarki rozprasza sie niesamowicie szybko i jakby zawiesza na mgle z podnoszonego spod nóg kurzu. Jedynie zabrany ze sobą akumulatorowy reflektor - szperacz pozwala w pełni nacieszyc oczy klimatem miejsca - no i porobić kilka zdjęć.

Duchy podziemnych czeluści ;)


Jest tu jedna, niesamowicie wielgachna komora! Wysokości jest ponoc 5 metrów. Kolumnady, rozchodzące sie na wszystkie strony, sprawiają wrażenie jakbyśmy sie znaleźli w jakiejs starej, tajemniczej światyni.




Ktoś kiedyś chyba palił we wnętrzach ognisko, bo wszystko w środku jest solidnie osmolone. Oparłam sie z kabakiem o kolumne (coby sie mniej ruszać w czasie 60 sekund naświetlania) i tydzien żeśmy sie czyściły z dziwnej, tłustej mazi, będącej skrzyżowaniem żywicy, smoły i mokrego popiołu ;)



Na podłodze jest sporo gruzu (nie wiem skąd bo sufit zdaje sie byc solidny i nie widac oznak osypywania sie).


Dzielna ekipa zwiedzaczy podziemi ;)


Kapliczka na szczycie wzgórza.


Klimaty okolicznego parku.




A to pierwsze zdjecie jakie mi zrobił kabaczek! Ładne nie?:D



4 komentarze:

  1. Super jest ta strona i te twoje reportaże :)Nie wiedziałem ze w Bytomiu jest tyle ciekawych miejsc,dzięki Tobie je poznałem.Pozdrawiam super robota,trzymaj tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę ciekawe... pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. znam te zakątki bardzo dobrze.Jako dziecko tam często bywałam.Starsi ludzie nas straszyli że tam sie mordercy ukrywają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe czy było cos na rzeczy? Czy rzeczywiscie kiedys dawno temu byla tam jakas mroczna historia? Czy raczej wymyslone napredce do straszenia dzieci - coby w jaka dziure nie wpadly i nogi nie zlamaly ;)

      Usuń